W promieniach światłości

Środa, 4 Niedziela Wielkanocna, rok II, J 12,44-50

A jeżeli ktoś posłyszy słowa moje, ale ich nie zachowa, to Ja go nie sądzę. Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat sądzić, ale aby świat zbawić. Kto gardzi Mną i nie przyjmuje słów moich, ten ma swego sędziego: słowo, które powiedziałem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym. Nie mówiłem bowiem sam od siebie, ale Ten, który Mnie posłał, Ojciec, On Mi nakazał, co mam powiedzieć i oznajmić. A wiem, że przykazanie Jego jest życiem wiecznym. To, co mówię, mówię tak, jak Mi Ojciec powiedział.

 

Pełne nadziei dla nas grzesznych ludzi są słowa Jezusa, który nie przyszedł na świat, aby kogokolwiek potępić, ale po to, aby świat zbawić. Syn Boży nie jest sędzią, ani nawet strażnikiem prawa. On przyszedł na ziemię z orędziem miłości, które dopełniło się na krzyżu, a potwierdzone zostało w dniu zmartwychwstania. Jego posłuszeństwo wobec Ojca, otworzyło nam dostęp do nieba.

Światłość, która została wniesiona przez Niego na ziemię, wyzwala nas z mroków ciemności, a mroki te są równoznaczne z mrokami grzechów, jakich się dopuszczamy. Tylko oddając nasze życie Jezusowi, mamy szansę się z nich oczyścić i podnieść się na nowo do nowego życia. Jeśli zatem wkradła się do naszego serca beznadzieja i czujemy się bezsilni wobec naszych słabości, oddajmy to wszystko Zbawicielowi. Poczujmy się jak roślina, która wystawiona na wiosenne promienie słońca, odzyskuje na nowo swoją witalność i po zimowej przerwie, ponownie zakwita.