W przypowieściach...

Niedziela, XI Tydzień Zwykły, rok B, Mk 4,26-34

A gdy stan zboża na to powala, zaraz zapuszcza sierp, bo pora już na  żniwo”. Mówił jeszcze: „Z czym porównamy królestwo Boże lub w jakiej przypowieści je przedstawimy? Jest ono jak ziarnko gorczycy; gdy się je wsiewa w ziemię, jest najmniejsze ze wszystkich nasion ziemi. Lecz wsiane, wzrasta i staje się większe od innych jarzyn, wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki powietrzne gnieżdżą się w jego cieniu”. W wielu takich przypowieściach głosił im naukę, o ile mogli ją zrozumieć. A bez przypowieści nie przemawiał do nich. Osobno zaś objaśniał swoim uczniom.

 

Nauczanie Pana Jezusa w przypowieściach

        Przypowieści ewangelicznych jest dużo. Przypowieść ewangeliczną możemy dziś nazwać: przybliżeniem zagadnienia, opowiadaniem, porównaniem. Wiemy, że żadne porównanie nie oddaje dokładnie rzeczywistości omawianej, lecz naprowadza jedynie słuchaczy na jej zrozumienie. Pan Jezus posługiwał się przypowieściami w nauczaniu o Bogu Ojcu, o wieczności, o sądzie ostatecznym, o roli wiary w naszym życiu, o oddziaływaniu Pana Boga na nasze ludzkie życie. Przypowieści ewangeliczne służyły Jezusowi do przekazywania Jego słuchaczom prawd, o których nigdy wcześniej nie słyszeli, prawd nowych dla nich. Aby lepiej zrozumieć rolę przypowieści ewangelicznej, spójrzmy na opowiadanie ewangeliczne o kobiecie poślubionej sukcesywnie przez siedmiu braci. (Mk 12,18-27). Saduceusze pytali Jezusa, którego z tych siedmiu braci będzie ona żoną po zmartwychwstaniu? „Jezus im odrzekł: Czy nie dlatego jesteście w błędzie, że nie rozumiecie ani Pisma ani mocy Bożej? Gdy bowiem powstaną z martwych, nie będą się ani żenić ani za mąż wychodzić, ale będą jak aniołowie w niebie”. To opowiadanie ewangeliczne ukazuje nam prawdę o zmartwychwstaniu, o inności życia w wieczności, w chwalebnym ciele, którego oni jeszcze nie znali.

        Syn Boży przeszedł z wieczności do ziemskiego życia; miał On wiedzę wcześniejszego życia w wieczności i chciał tę wiedzę przekazać ludziom, lecz nie znajdował odpowiednich słów w ludzkiej mowie, aby im przedstawić dokładnie tę rzeczywistość i dlatego używał przypowieści. Każda przypowieść dotyczy jakiejś prawdy teologicznej, nieznanej ludziom i przedstawiającej często jedynie, jeden z aspektów tej prawdy.

        Spójrzmy na przypowieść z dzisiejszej Ewangelii o „królestwie Bożym”. Królestwa Bożego, czyli życia wiecznego, nie zdobywa się za jednym razem, lecz trzeba do niego dorastać. Przyjęcie sakramentu Chrztu świętego nie gwarantuje nam jeszcze wejścia do królestwa Bożego. Jak ziarno wrzucone do ziemi kiełkuje i ciągle rośnie, będąc zakorzenionym w ziemi, tak jest i z naszym wejściem do Królestwa Bożego. Chrzest, w czasach Apostolskich, był jedynie dla ludzi dorosłych, sami wybierali oni drogę dorastania do królestwa Bożego. Chrzest był dla nich wprowadzeniem na tę drogę, wymagał trwania na niej, to trwanie na drodze zbawienia było podobne do wzrostu ziarna wrzuconego w ziemię.

        Ziarno gorczycy, wrzucone w ziemię, daje nam do zrozumienia, że człowiek o własnych siłach nie może dojść do królestwa Bożego. W ziarnie gorczycy jest jakaś nadzwyczajna siła, pobudzająca go do wydania wielkiego krzewu. Pozornie wydawać by się mogło, że z tego ziarna wyrośnie coś miernego. Tymczasem jakaś siła wewnętrzna pobudziła ziarno do wydania tak wielkiego krzewu. Podobnie jak z ziarnem gorczycy, dzieje się z człowiekiem, który przyjął chrzest. Łaska Boża będzie go wspomagać, aby dorósł do wejścia do królestwa Bożego. Po wejściu do królestwa Bożego zachowamy, każdy z nas swoją identyczność, będziemy się różnić jeden od drugiego.

       Święty Paweł Apostoł, mówiąc o naszym zmartwychwstaniu, czyli wejściu do królestwa Bożego, mówi, że będziemy tam podobni do gwiazd na nieboskłonie, które różnią się miedzy sobą wielkością, jasnością… „Nie wszystkie ciała są takie same: inne są ciała ludzkie, inne zwierząt, inne wreszcie ptaków i ryb. Są ciała niebieskie i ziemskie, lecz inne jest piękno ciał niebieskich a inne ziemskich. Inny jest blask słońca, a inny księżyca. Jedna gwiazda różni się jasnością od drugiej. Podobnie rzecz ma się ze zmartwychwstaniem”

(1Kor 15,39-42).

       Zobaczmy ziarno wrzucone w ziemię na przykładzie naszego powołania zakonnego. Podobnie jak było z ludźmi w pierwotnym Kościele, który przez chrzest, decydowali się do pójścia za Jezusem, do dorastania, aby wejść do królestwa Bożego, jest dziś również z naszym powołaniem do życia zakonnego. Na początku życia zakonnego wszyscy jesteśmy jakby w jednakowej glebie; nowicjat, juniorat. Wszyscy przeżywamy tą samą realność, słuchamy tych samych konferencji, odprawiamy te same ćwiczenia duchowne, a mimo tego wrastanie w charyzmat zgromadzenia jest różny. Gleba jest jednakowa dla wszystkich, a wzrastanie jest zróżnicowane.

     Dzieje się tak, ponieważ wzrost nie zależy jedynie od gleby, od środków formacji, lecz zależy również od osobistego zaangażowania. Nie wystarczy uczestniczyć w ćwiczeniach duchownych, nie wystarczy słuchać jednakowego nauczania, lecz konieczna jest osobista chęć pójścia do przodu. Prócz tego, ziarna zasiane w glebie Służebniczek Starowiejskich, czy Księży Sercanów nie są jednakowe; te ziarna pochodzą z różnych środowisk rodzinnych, mają różne predyspozycje i trzeba  traktować każde „ziarno” na swój sposób. Również przy wzajemnej pomocy jeden drugiemu, poza okresem formacyjnym, w dążeniu do przyswojenia sobie chryzmatu zgromadzenia, trzeba zdawać sprawę z tego, że jesteśmy różni, mimo tego, że przechodziliśmy przez tę samą formację. Wspólnota zakonna podobna jest do lasu, w którym jest bardzo dużo drzew, lecz nie można znaleźć w nim dwóch drzew całkowicie jednakowych.