W sidłach fałszywego uzdrowienia

• cierpieć to ludzka rzecz…

Nieustanne próby odciągnięcia człowieka od tego co prawdziwe i trudne, spełzają jednak na niczym. Nie jest bowiem możliwe uniknięcie tego, co wpisane zostało w ludzką egzystencję u zarania dziejów. Wielu dzisiaj ulega tej urojonej rzeczywistości, w której nie ma miejsca ani na to co prawdziwe w człowieku, ani tym bardziej na to co Boże. Nie da się bowiem pogodzić fałszu rzeczywistości ze Stwórcą tego co prawdziwe. Wielu więc odchodzi od prawdziwej duchowości, od Boga i Kościoła. Przez jakiś czas udaje się jeszcze tworzyć model fałszywego świata bez cierpienia i problemów, w którym ludzie żyją samymi sukcesami i wielkimi pieniędzmi. Wiecznie młodzi i zdrowi jak przysłowiowe ryby. Jednym udaje się to dłużej innym krócej. Wcześniej czy później każdy zostaje jednak postawiony przed koniecznością zmierzenia się z jakimś życiowym problemem. Najczęściej dokonuje się to w przypadku dotknięcia przez dramat choroby i cierpienia. Często jest to choroba nieuleczalna czy wręcz prowadząca do śmierci. I wtedy następuje zagubienie i szukania pomocy. Gdy zawodzi medycyna, gdy lekarze rozkładają ręce i stwierdzają tylko cud, do człowieka dociera dramatyczna prawda, że rzeczywistość cudu już dawno wyrzucił ze swego życia. Na cud nie ma miejsca, bo nie ma wiary, bo uległo się pokusie odejścia od Boga i wstyd już wracać, albo po prostu już się nie wierzy. Pozostaje jedno; poszukać namiastki duchowości i pójść drogą na skróty.

• drogą na skróty…

Specjalne kanały telewizyjne, czasopisma, ulotki, znajomi. Jeśli zaczniesz szukać, znajdziesz bardzo szybko informację, gdzie masz się udać, by spotkać znachora, bioenergoterapeutę, uzdrowiciela, wróżkę, homeopatę i in. Już po pierwszej wizycie zapewnią o tym, że wyzdrowiejesz. Co więcej powiedzą ci nawet trochę o Bogu a nad drzwiami gabinetu można niejednokrotnie znaleźć święty obrazek. Wszystko po to, by dać ci fałszywą nadzieję uzdrowienia, nie mającą nic wspólnego z drogą, na którą przez cierpienie chce cię wprowadzić Jezus.  Niejednokrotnie jest tak, że Bóg dopuszczając krzyż w życiu człowieka, zaprasza go, by ten powrócił na drogi Pan. Nie jest to jednak droga prosta i krótka. Stąd nierzadko dzisiejszy człowiek sięga po różnego rodzaju niekonwencjonalne techniki uzdrawiania, by walkę z chorobą przejść na skróty.

• bioenergoterapia i in.

Większość z cudownych metod uzdrawiania bazuje na odwoływaniu się do jakiś niezdefiniowanych energii duchowych. Często idzie to w parze z wszelkiego rodzaju rytuałami jak reiki, wywoływanie duchów, jasnowidzenie, podróże astralne, hipnoza. Szczególnie bioenergoterapeuci odwołując się do języka medycyny, kuszą ludzi szybkimi efektami terapii, nie informując o tym, że odbywa się ona na poziomie duchowym a nie fizycznym. Wszystkie te praktyki są wykroczeniem przeciwko pierwszemu przykazaniu, gdyż człowiek przestaje pokładać ufność w jedynym Bogu, którym jest Jahwe, a kieruje swoje myśli ku nieznanym energiom, które stają się w tym momencie jego bożkami. Dochodzi tu niejako do stanięcia plecami wobec Boga i Jego opatrzności. Bardzo niebezpieczne są też stare praktyki, szczególnie obecne w środowiskach wiejskich, związane nieraz z zabobonami i magicznymi rytuałami przekazywanymi z pokolenia na pokolenie jak przelewanie wosku, noszenie czerwonych elementów ubrań, mieszanki odpowiednich ziół połączonych z zaklęciami, rzucanie przekleństw (złorzeczenie) czy uroków. Niestety do dziś są bardzo obecne, choć może mniej świadome.

• amulety i pierścionki…

To ogromna plaga dzisiejszego czasu. Zakładamy wiele przedmiotów na szyję, na palce i nadgarstki, nie mając pojęcia co one oznaczają, ale wierząc w ich cudowne i uzdrowicielskie oddziaływanie. Wiele z nich jak choćby bardzo rozpowszechniony pierścień atlantów, jest związany z określonym nurtem okultystycznym. Często te przedmioty wywodzą się ze starożytnych kultów pogańskich, zaadoptowane przez okultyzm stają się jego symbolami. Symbol, nawet nieświadomie noszony, zawsze pozostaje znakiem, który wyraża coś bardzo konkretnego i w jakiś sposób nas z tym identyfikuje. Dlatego nie jest tak do końca obojętnym, noszenie nawet nieświadomie symbolów okultystycznych, satanistycznych czy związanych z jakąś sektą. Na pewno bardzo niebezpiecznym staje się w momencie, kiedy zakładamy go świadomie, ufając, że przyniesie nam szczęście, uzdrowienie czy ochronę. Wtedy jest to już etap otwarcia się na działanie Złego Ducha i świadome zaproszenie go do swojego życia.

• powrót i uwolnienie…

Potrzeba więc ogromnej czujności z naszej strony, by nie dać się wciągnąć w te wszystkie możliwości jakie oferuje wachlarz okultystyczny w celu wyzdrowienia. Pójście bowiem drogą na skróty, może skończyć się tragicznie. Istnieje bowiem wielkie niebezpieczeństwo uwikłania się duchowego i ingerencji w nasze życie złych mocy, które skrywają się pod płaszczykiem tzw. medycyny niekonwencjonalnej. Konieczne jest więc zerwanie całkowite z ww. praktykami, pozbycie się wszelkich przedmiotów, które zostały nam podarowane przez uzdrowicieli, wejście na drogę nawrócenia serca, dobra spowiedź i prośba skierowana do Jezusa o odcięcie nas od wszelkich skutków wikłania się w okultyzm. Nierzadko potrzeba także modlitwy o uwolnienie, którą może przeprowadzić każdy kapłan.

• walka w imię Jezusa…

Jako chrześcijanie, mamy do dyspozycji potężne narzędzia w celu uproszenia u Boga cudu uzdrowienia. W pierwszej kolejności Bóg daje nam lekarzy w raz z całym rozwojem medycyny. Daje nam też sakramenty i modlitwę Kościoła, który w swej charyzmatycznej posłudze, kładąc ręce na chorych i cierpiących, składach ich na Sercu samego Boga. Wszystko więc cokolwiek robimy, róbmy w imię Jezusa, a wtedy będziemy mogli mieć pewność, że nie błądzimy po bezdrożach, ale że idziemy drogą Pana.

Fot. sxc.hu