Wadzenie się z Bogiem

Niedziela, XII Tydzień Zwykły, rok B, Mk 4,35-41

Owego dnia, gdy zapadł wieczór, Jezus rzekł do swoich uczniów: «Przeprawmy się na drugą stronę». Zostawili więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi. Także inne łodzie płynęły z Nim. A nagle zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź już się napełniała wodą. On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: «Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?» On, powstawszy, zgromił wicher i rzekł do jeziora: «Milcz, ucisz się!» Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza. Wtedy rzekł do nich: «Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże brak wam wiary!» Oni zlękli się bardzo i mówili między sobą: «Kim On jest właściwie, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?».

 

W dzisiejszym fragmencie Ewangelii zwraca uwagę dramatyczne pytanie uczniów: „Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?”.

Skłania ono do refleksji, czy czynienie wyrzutów Panu Bogu, wyrzucanie Mu swoich pretensji jest czymś właściwym. Czy tak się zachowuje człowiek pobożny?

Przeglądając karty Pisma Świętego, można zauważyć, że problem ten nie był obcy prorokom i psalmistom: Jak długo, Panie, całkiem o mnie nie będziesz pamiętał? (Ps 13, 2); Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił (Ps 22, 2); Nie bądź wobec mnie głuchy (Ps 28, 1).

Sam Bóg zachęca do takiej postawy, mówiąc ustami Izajasza: Chodźcie i spór ze Mną wiedźcie! (Iz 1, 18). Jeśli więc masz zbolałą duszę, a może znalazłeś się właśnie w centrum życiowej burzy, ale masz szczerą chęć poszukania w Bogu ratunku, to nie bój się z Nim wadzić, wykrzyczeć Mu swoich żali i pretensji. Efektem tego może być odnalezienie lub uratowanie Twojej relacji z Nim.