Warunek

Poniedziałek, V Tydzień Zwykły, rok II, Mk 6,53-56

Gdy Jezus i Jego uczniowie się przeprawili, przypłynęli do ziemi Genezaret i przybili do brzegu. Skoro wysiedli z łodzi, zaraz Go poznano. Ludzie biegali po całej owej okolicy i zaczęli znosić na noszach chorych, tam gdzie, jak słyszeli, przebywa. I gdziekolwiek wchodził do wsi, do miast czy osad, kładli chorych na otwartych miejscach i prosili Go, żeby choć frędzli u Jego płaszcza mogli się dotknąć. A wszyscy, którzy się Go dotknęli, odzyskiwali zdrowie.

        A jak to ma się do nas, ludzi XXI wieku, którzy nie mają możliwości dotknąć się „choćby frędzli Jego płaszcza”? Przecież my też bardzo często potrzebujemy uzdrowienia! Problem polega na tym, że tak naprawdę niejednokrotnie chcielibyśmy, aby dokonało się to bezdotykowo. Co to znaczy? Posługując się obrazem popularnego ostatnio rodzaju automyjni, oznacza to mniejszym nakładem kosztów, szybciej i bez zarysowań. Właśnie tak byśmy dziś chcieli: jak najtaniej, szybciutko, bez dłużących się kwarantann czy pobytów na oddziale Jezusa no i oczywiście bez ewentualnych niespodzianek! Tymczasem niejednokrotnie leczenie współczesnych chorób duszy wymaga odpowiednich środków i czasu, a czasem nawet pozostawia blizny. Właśnie tego się chyba najbardziej boimy – że ewentualna interwencja Jezusa w nasze życie mogłaby zostawić jakiś mniej lub bardziej niepożądany ślad. Nie zapominajmy, że nawet jeśli będzie, to zawsze jest to ślad Jego wielkiej miłości. Amen.

Fot. sxc.hu