Wierzę słowu

Sobota, Św. Franciszka Ksawerego, prezbitera (3 grudnia), rok I, Iz 30,19-21.23-26

Tak mówi Pan Bóg, Święty Izraela: Zaiste, o ludu, który zamieszkujesz Syjon w Jerozolimie, nie będziesz gorzko płakał. Rychło okaże ci on łaskę na głos twojej prośby. Ledwie usłyszy, odpowie ci. Choćby ci Pan dał chleb ucisku i wodę utrapienia, twój Nauczyciel już nie odstąpi, a oczy twoje patrzeć będą na twego Mistrza. Twoje uszy usłyszą słowa rozlegające się za tobą: «To jest droga, idźcie nią!», jeśli chciałbyś iść na prawo lub na lewo. On ześle deszcz na zboże, którym obsiejesz rolę, a pokarm z plonów ziemi będzie soczysty i pożywny. Twoje trzody będą się pasły w owym dniu na rozległych łąkach. Woły i osły obrabiające rolę żreć będą paszę dobrze przyprawioną, która została starannie przewiana. Dojdzie do tego, że na każdej wysokiej górze i na każdym wyniosłym pagórku będą strumienie płynących wód na czas wielkiej rzezi, gdy padną warownie. Wówczas światło księżyca będzie jak światło słoneczne, a światło słońca będzie siedmiokrotne, jakby światło siedmiu dni, w dniu, gdy Pan opatrzy rany swego ludu i uleczy jego sińce po razach.

 

Przed rokiem, słuchając dzisiejszego czytania, napisałem – Najkrócej, jak się da: JEST NADZIEJA!

I muszę przyznać z lekkim niedowierzaniem, że siedząc dziś przed Biblią i dialogując z 30. rozdziałem proroctwa Izajasza, wciąż słyszę w odpowiedzi tę nadzieję, choć jestem w innej sytuacji niż rok temu i zmagam się z innymi sprawami niż wcześniej.

A jednak dalej wierzę słowu, które z niezwykłą czułością daje świadectwo o miłości Ojca Niebieskiego: „Gdy tylko usłyszał, już cię wysłuchał” (Iz 30,19b).

I wciąż z uporem maniaka podnoszę się z każdego upadku, chwytając kurczowo werset pominięty co prawda przez redaktora lekcjonarza, ale nieprawdopodobnie potrzebny nam wszystkim jako przysłowiowa kropka nad i: „wtedy wyrzucisz idole (…), w proch je rozbijesz, rozproszysz (…), wylejesz (…), usuniesz” (w. 22). Skoro Bóg jest przekonany, że stać nas na przyjęcie tej wolności, zauważenie Jego błogosławieństwa i właściwe wykorzystanie każdej – absolutnie każdej – łaski, to tegoroczny adwent jest dla nas najlepszą okazją do wyciągnięcia rąk ku niebu i uśmiechu (nawet przez łzy) posłanego w kierunku Ojca, który „uleczy złamania swego ludu” i „usunie twój ból po uderzeniach” (w. 26).

Niech się to proroctwo spełni na Tobie, a tęsknota adwentowa spotka z niepowstrzymaną miłością Przychodzącego +