Wierzyć, spotkać…

Sobota, XXXIV Tydzień Zwykły, rok II, Ap 22,1-7

I będzie w nim tron Boga i Baranka, a słudzy Jego będą Mu cześć oddawali. I będą oglądać Jego oblicze, a imię Jego na ich czołach. I odtąd już nocy nie będzie. A nie potrzeba im światła lampy i światła słońca, bo Pan Bóg będzie świecił nad nimi i będą królować na wieki wieków. I rzekł mi: „Te słowa wiarygodne są i prawdziwe, a Pan, Bóg duchów proroków, wysłał swojego anioła, by sługom swoim ukazać, co musi się stać niebawem. A oto niebawem przyjdę. Błogosławiony, kto strzeże słów proroctwa tej księgi”.

 

Prawdziwym sensem życia każdego chrześcijanina powinno być ciągłe dążenie do prawdziwego spotkania z Bogiem. Czy jest to rzeczywiście możliwe? Co wreszcie trzeba zrobić, by móc marzyć o oglądaniu Boga twarzą w twarz? Odpowiedź jest tylko jedna, z pozoru może wydawać się jednoznaczna, ale w rzeczywistości jest niezwykle wymagająca…

Wiara w Trójcę Świętą jest tym jedynym źródłem życiodajnych wód!

Ale w realnym życiu człowieka, szczególnie XXI wieku często bardzo trudno jest odnaleźć harmonię, miłość, spokój, szczęście…To prawdziwe piękno przykryte jest cierpieniem, chorobą, wojną. Niejednokrotnie robimy wszystko, by uciec od krzyża w naszym życiu, nawet poddajemy w wątpliwość jego sens… Ale to właśnie zbliżenie się do drzewa życia – Chrystusowego krzyża jest jedyną drogą do bliskości Chrystusa, do osiągnięcia zdrowia duszy i ciała, do pokonania nocy i przebywania w nieustającej jasności dnia.

Chciejmy dbać o ciągły rozwój naszej wiary, która jest rzeczywistym spotkaniem człowieka z Bogiem…