Wy jesteście

Niedziela, V Tydzień Zwykły, rok A, Mt 5,13-16

Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie.

         Ewangelia z dnia dzisiejszego jest dalszym ciągiem i rozwinięciem Ewangelii z poprzedniej niedzieli. Tydzień temu słuchaliśmy mowy Pana Jezusa, który w wygłoszonych przez siebie ośmiu błogosławieństwach zaprezentował nam chrześcijański program naszego życia. Dziś natomiast mówi, jak bardzo zbawienne są skutki tego programu, jeśli człowiek wprowadzi go w życie. Wtedy naprawdę staje się solą ziemi i światłem świata.

 Wy jesteście solą ziemi.
            Działanie soli jest wielorakie. Świat byłby bez niej bardzo ubogi, mdły, bez wartości. Sól spełnia potrójną funkcję:
- dodaje potrawom smaku,
- chroni przed zepsuciem,
- wreszcie konserwuje, przedłuża żywotność potrawom i gwarantuje ich wysoką wartość i jakość.
           I właśnie takim powinien być uczeń Chrystusa. Jeśli nie ma w sobie soli, to jest niewyraźny, anemiczny, mdły. Jesteśmy solą, którą Chrystus rozsypał po świecie, aby go chronić od moralnego zepsucia i dodawać mu smaku, optymizmu oraz wynikającej z wiary - dobroci i mocy.
Ostrzega nas jednak przed niebezpieczeństwem zwietrzenia: „Jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi”. Zwietrzała sól nie jest już do niczego potrzebna.
         Co jednak robić, jeśli nasze życie stanie się solą zwietrzałą, kiedy przez grzech stracimy zdolność konserwacji, siłę i duchowy optymizm? Trzeba się nawrócić. Nie ma innej alternatywy!

Wy jesteście światłem świata
           Światło niesie ze sobą radość, dlatego, że daje ciepło, ogrzewa, oświeca i rozwija wszelkie życie. Zapewne, dlatego Chrystus, który przyniósł nam życie, który jest Życiem, tak często nazywał siebie światłością: „Ja jestem światłością świata, kto idzie za mną, nie będzie chodził w ciemności, ale będzie miał światło życia” (J 8,12). Chrystus chciał, byśmy od Niego czerpali światło i przekazywali je innym. Tym światłem nie są tylko słowa, ale przede wszystkim dobre uczynki. Kto wykonuje dobre uczynki, ten nie tylko świeci i ogrzewa, ale także przedłuża swoje życie. Choć umrze, to jednak nadal żyje, jak mówi Mickiewicz: „przez swoje czyny żyjące”.

              Bardzo prosta i przekonująca jest dzisiejsza ewangelia. Jaka będzie nasza na nią odpowiedź? Czy stać nas na to, abyśmy byli dla siebie i dla świata szczyptą soli i promykiem światła? Pamiętajmy, że żyjemy po to, aby świecić. A świecimy po to, aby prawdziwie żyć.

Fot. sxc.hu