Wyciskacz łez - cebula

Czwartek, XXXIII Tydzień Zwykły, rok II, Łk 19,41-44

Powalą na ziemię ciebie i twoje dzieci z tobą i nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia.

 

      Znano ją już w starożytnym Egipcie, a i w Rzymie też często używana, bogata w witaminy i minerały - to oczywiście cebula. Dobra na infekcje i przeziębienie, a i serce przy niej też dobrze się ma. Jednak najczęściej kojarzona jest ona ze łzami, bowiem przy jej krojeniu często padają one na policzki. Czy Jezus znał cebulę? Czy krojenie jej powodowało u Niego pojawienie się łez? Na te pytania pewnie nie znajdziemy bezpośredniej odpowiedzi (co najwyżej przypuszczenia).

    Dzisiejsza ewangelia zapisana przez św. Łukasza, przedstawia Jezusa, który „zapłakał”. Zanim jednak odpowiemy sobie na pytanie: dlaczego z oczu Chrystusa popłynęły łzy (na pewno nie kroił wtedy cebuli!), pozwólcie, że podzielę się osobistym przeżyciem.

      Zbocze Góry Oliwnej. To właśnie z tego miejsca rozciąga się niezwykły widok na Jerozolimę. Kiedy po raz pierwszy wyjechałem do Izraela i spoglądałem na panoramę Miasta Świętego ze zbocza Góry Oliwnej, to nie tylko zapierało dech w piersiach, ale urzekający był widok miejsc związanych z Odkupieniem i zawarciem Nowego Przymierza we Krwi Chrystusa podczas Ostatniej Wieczerzy (a następnie Męka, śmierć i Zmartwychwstanie). To sprawiało, że łza się w oku sama kręciła.

     Myślę, że każdy kto pielgrzymował do Ziemi Świętej, miał też okazję modlić się w kaplicy „Dominus flevit”. Miejsce to ma nawiązywać do słów z ewangelii wg św. Łukasza (tylko on wspomina o tym wydarzeniu): „Gdy Jezus był już blisko Jerozolimy, na widok miasta zapłakał nad nim…”. Kaplica swoim kształtem przypomina łzę. Nad ołtarzem znajduje się okno – witraż, przez który widać wspaniałą panoramę Jerozolimy.

      Dlaczego Chrystus zapłakał!? Przecież dopiero co był witany jak Król… „Powalą na ziemię ciebie i twoje dzieci z tobą i nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia”. Jezus zapowiada wydarzenia, które dokonają się w roku 70.

     Płacz Jezusa, to wyraz głębokiej solidarności Boga z człowiekiem, to wyraz Jego miłości do człowieka. Może nieraz dziwimy się i zastanawiamy, dlaczego Jezus jest taki „ludzki” – płacze, raduje się, odczuwa trwogę… Te uczucia, to nic innego jak przejaw boskiej wrażliwości na człowieka.

    Jezus pragnął i ciągle pragnie być z człowiekiem. Może to czysto ludzkie zachowanie człowieka (płacz), które pojawia się także w życiu Jezusa, ma nas jeszcze bardziej otworzyć na Boga. Ma nam jeszcze bardziej pokazać Boga, który nie jest gdzieś daleko, w niezbadanych przestworzach, ale jest bardzo blisko każdego z nas.

      Jezus zapłakał nad Jerozolimą, ale nie wycofał się z powziętych zadań. W naszym życiu też niejednokrotnie pojawiają się łzy. Z różnych powodów. Dla mnie w takich chwilach pocieszeniem są słowa wielu Psalmów, chociażby: „Odstąpcie ode mnie wszyscy, którzy zło czynicie, bo Pan usłyszał głośny mój płacz” (Ps 6,9), „Którzy we łzach sieją, żąć będą w radości” (Ps 126, 5), „Ty pospisywałeś moje kroki tułacze; przechowałeś łzy moje w swoim bukłaku - czyż nie są spisane w Twej księdze?” (Ps 56,9).

      Każda ludzka wylana łza (ale nie przy krojeniu cebuli!) jest przechowywana w Bożym „bukłaku”. Płaczący ojciec czy matka, dziecko, młodzieniec czy starzec… Każda łza nie jest zmarnowana. Może w wieczności oczyści odrobinę naszej ludzkiej ziemskiej ułomności i grzeszności.

Ks. Krzysztof pisze