Z całych swoich sił

Piątek, Św. Jana Chryzostoma, biskupa i doktora Kościoła (13 września), rok II, 1 Kor 9,16-19.22-27

Bracia: Nie jest dla mnie powodem do chluby to, że głoszę Ewangelię. Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku. Biada mi bowiem, gdybym nie głosił Ewangelii! Gdybym to czynił z własnej woli, miałbym zapłatę, lecz jeśli działam nie z własnej woli, to tylko spełniam obowiązki szafarza. Jakąż przeto mam zapłatę? Otóż tę właśnie, że głosząc Ewangelię bez żadnej zapłaty, nie korzystam z praw, jakie mi daje Ewangelia. Tak więc nie zależąc od nikogo, stałem się niewolnikiem wszystkich, aby tym liczniejsi byli ci, których pozyskam. Dla słabych stałem się jak słaby, by pozyskać słabych. Stałem się wszystkim dla wszystkich, żeby uratować choć niektórych. Wszystko zaś czynię dla Ewangelii, by mieć w niej swój udział. Czyż nie wiecie, że gdy zawodnicy biegną na stadionie, wszyscy wprawdzie biegną, lecz jeden tylko otrzymuje nagrodę? Przeto tak biegnijcie, abyście ją otrzymali. Każdy, kto staje do zapasów, wszystkiego sobie odmawia; oni, aby zdobyć przemijającą nagrodę, my zaś – nieprzemijającą. Ja przeto biegnę nie jakby na oślep; walczę nie tak, jakby zadając ciosy w próżnię – lecz poskramiam moje ciało i biorę je w niewolę, abym innym głosząc naukę, sam przypadkiem nie został uznany za niezdatnego.

 

„(...) dla słabych stałem się słaby, by pozyskać słabych (…), wszystko zaś czynię dla Ewangelii”.

Pawłowi nawet za czasów, kiedy był Szawłem, nie można było zarzucić, że nie był gorliwy. Jak coś robił, to „na maksa”, jak to czasem mówią „do spodu”. Tak też jest z jego nastawieniem do głoszenia Ewangelii – Jezusa Zmartwychwstałego. On nie robi tego, jak się da. On robi to z całych swoich sił. Co więcej, nie tylko patrzy na swoje pragnienia, ale ma na względzie też ludzkie możliwości i okoliczności związane ze zdolnością przyjęcia tego, co on chce przekazać. Dlatego mówi: „dla słabych stałem się słaby, aby pozyskać słabych”.

Dostosowuje przekaz do odbiorcy. Sam odkrywa swoje słabości i to rodzi w nim wyrozumiałość względem tych, którzy też doświadczają słabości. 

Paweł daje nam naukę, by głosząc, nie myśleć tylko o tym, co/Kogo się głosi, ale do kogo się głosi.