Za jaką cenę?

Środa, Środa Wielkiego Tygodnia, rok II, Mt 26,14-25

Jeden z Dwunastu, imieniem Judasz Iskariota, udał się do arcykapłanów i rzekł: «Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam?» A oni wyznaczyli mu trzydzieści srebrników. Odtąd szukał sposobności, żeby Go wydać. W pierwszy dzień Przaśników przystąpili do Jezusa uczniowie i zapytali Go: «Gdzie chcesz, żebyśmy Ci przygotowali spożywanie Paschy?» On odrzekł: «Idźcie do miasta, do znanego nam człowieka i powiedzcie mu: „Nauczyciel mówi: Czas mój jest bliski; u ciebie urządzam Paschę z moimi uczniami”». Uczniowie uczynili tak, jak im polecił Jezus, i przygotowali Paschę. Z nastaniem wieczoru zajął miejsce u stołu razem z dwunastu uczniami. A gdy jedli, rzekł: «Zaprawdę, powiadam wam: jeden z was Mnie wyda». Bardzo tym zasmuceni, zaczęli pytać jeden przez drugiego: «Chyba nie ja, Panie?» On zaś odpowiedział: «Ten, który ze Mną rękę zanurzył w misie, ten Mnie wyda. Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim jest napisane, lecz biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził». Wtedy Judasz, który miał Go wydać, rzekł: «Czyżbym ja, Rabbi?» Odpowiedział mu: «Tak, ty».

 

„Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam”. Judasz sprzedaje Jezusa, uzgadnia jeszcze cenę.

Za jaką cenę ja sprzedaję Jezusa? Co jest dla mnie cenniejsze, bardziej pożądane niż wcielony Syn Boży? Facebook, Instagram, „bo wszyscy dzisiaj tak żyją”…?

Ale przecież ja nie sprzedaję Jezusa, ja tylko nie mogę odstawać od świata, nie mogę należeć do ciemnoty…

Jezus mimo mojej głupoty i tak nieustannie ofiarowuje mi swoje zbawienie. Niezależnie od tego, ile razy Go jeszcze sprzedam, On ciągle ufa, że w końcu Go przyjmę i już więcej nie opuszczę.

Duchu Święty, daj mi poznać największą i nieskończoną wartość relacji ze Zbawicielem.