Zabiorę was do siebie

Piątek, 4 Niedziela Wielkanocna, rok I, J 14,1-6

A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem. Znacie drogę, dokąd Ja idę. Odezwał się do Niego Tomasz: Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę? Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.

 

Wiele razy i na wiele sposobów dostało mi się od wielu osób za te zacytowane słowa. Dziś słyszymy to słowo zapowiadające powtórne przyjście Jezusa. On wkroczy w historię czasu ziemskiego, zatrzymując go definitywnie i rozpoczynając czas wieczności. Czasami księża, idąc trochę na skróty, powiadają rodzinie kogoś zmarłego: Bóg zabrał Go do siebie. I pewnie ten „wyrok śmierci”, bo tak jest często rozumiany, łatwiej przyjąć wobec dziewięćdziesięcioletniej babci, ale kobieta ginąca w wypadku samochodowym, będąca w siódmym miesiącu ciąży i mająca dwójkę dzieci w domu, to już jest krzyk i pytanie: Boże, dlaczego tak chciałeś!? 

Czy na jakimś akcie zgonu jako przyczynę śmierci ktoś napisał kiedyś – Bóg? Czy raczej nie chodzi tu o ten moment, gdy nasze ciało nie ma już sił i możliwości do kolejnej minuty życia? A wtenczas przychodzi ta chwila oczekiwana przez całe życie. Oto dokonuje się spotkanie twarzą w twarz, człowieka z Bogiem.

Czy wtenczas pada pytanie: czy chcesz ze mną odejść do domu naszego Ojca? I po pozytywnej odpowiedzi następuje moment przedstawienia – Jezus przyznaje się przed Ojcem do nas, którzy życiem całym przyznawaliśmy się przed ludźmi do Jezusa. A więc to zabranie nas przez Jezusa staje się najszczęśliwszym wydarzeniem w ludzkim istnieniu. Jezus jest Drogą, Prawdą i Życiem, czyli moim życiem ma być ta prawda, że idąc drogą, po której kroczy Jezus Chrystus, odnajdę sens życia na ziemi i tęsknotę wobec Niego. A wtenczas kolejne minuty życia staną się potwierdzaniem tego wyboru, którego dokonam w chwili przekraczania granicy życia. 

 

Przeczytaj również >>Smartfon z Jezusem<< - Eweliny Gładysz.