Zadanie domowe dla Boga

Czwartek, Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego, rok I, J 17,20-26

I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś. Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata.

     Jak czytam, to dociera powoli do mnie, że to jest rozmowa Jezusa z Ojcem. Jezus prosi Ojca o wykonanie pewnych rzeczy. I ta rozmowa dotyczy mnie - konkretnie mnie i Ciebie, i innych wierzących.
     Jezus widział nas w czasie Ostatniej Wieczerzy. Otwórz oczy i poczuj ten wzrok!  Patrzył na nas i prosił Ojca. Prosił Ojca za nimi i za nami, którzy później na podstawie słowa świadectwa uwierzyliśmy w Jezusa.  Prosił o jedność, jaka jest w Bogu samym. I zadeklarował wyraźnie, że przekazał nam chwałę nieba i chce, abyśmy byli tam, gdzie On. To jest zadanie dla Ojca najpierw, a potem dopiero dla nas! Jezus prosi Ojca. Nas też poprosi, ale to nie zmienia faktów.
    Czy jestem w stanie poczuć ten wzrok? Bez problemu! I co dalej? Tylko nie uciekać swoim wzrokiem. Byłem nauczony traktować wiarę katolicką jako zadanie, brzemię szlachetne, ale nie do uniesienia. Wspaniały wzór nierealny i niemożliwy do osiągnięcia. No i jestem chorym lub niepełnosprawnym ideałem, bo nie działa to wszystko idealnie. Tak sobie myślę - chodzę na fizjoterapię. Ktoś ponaciska sobie kręgosłup, ponaciąga, pookręca i nagle pewne rzeczy wracają na swoje miejsce i zaczyna działać. I mówi, pokażę panu dwa ćwiczenia....
     Skoro moje serce, moje relacje z chrześcijanami i bliźnimi, i moje niebo, to były pragnienia Jezusa.... Skoro prosił Ojca o to, aby to się stało.... To Bóg chce i umie w moim poobijanym stanie dokonywać łaskoterapii. W moim życiu dotyka, naciąga, okręca i proponuje proste ćwiczenia, a rzeczy wracają na oczekiwane miejsce i się dzieje dobro.
    Spróbuję dzisiaj popatrzeć w oczy Jezusa dłużej i poszukam tych dotknięć Boga w kolejnych minutach dnia. Postaram się te ćwiczenia choć spróbować. I już niedługo - z nadzieją przyznam - nocne czuwanie przed Zesłaniem Ducha Świętego. To było odkrycie, często do tego wracam, kiedy w chwalebnej tajemnicy różańca "Zesłanie Ducha Świętego" dotarło do mnie, że to jest obietnica Ojca. Obietnica Ojca, a nie moje chciejstwo albo pragnienie nie do zrealizowania. Ja mam tylko poczekać w określony sposób. I zgodzić się na sposób, w jaki chce dać mi Swojego Ducha Bóg, a nie mój wyczytany w Internecie.... 
        Ale to już inna Ewangelia i za parę dni.