Zatwardziałość serca

Środa, Św. Antoniego, opata (17 stycznia), rok II, Mk 3,1-6

W dzień szabatu Jezus wszedł do synagogi. Był tam człowiek, który miał uschniętą rękę. A śledzili Go, czy uzdrowi go w szabat, żeby Go oskarżyć. On zaś rzekł do człowieka z uschłą ręką: «Podnieś się na środek!» A do nich powiedział: «Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego czy coś złego? Życie uratować czy zabić?» Lecz oni milczeli. Wtedy spojrzawszy na nich dokoła z gniewem, zasmucony z powodu zatwardziałości ich serc, rzekł do człowieka: «Wyciągnij rękę!» Wyciągnął, i ręka jego stała się znów zdrowa. A faryzeusze wyszli i ze zwolennikami Heroda zaraz się naradzali przeciwko Niemu, w jaki sposób Go zgładzić.

 

Zatwardziałość ludzkiego serca powoduje smutek Boga. Nie może On bowiem obdarzyć człowieka dobrem na swoją boską miarę, gdyż ludzkie serce zamyka się na przyjęcie daru Jego łaski. Zatwardziałość jest tak wielka, że prowadzi człowieka do zabicia samego Boga, który stał się człowiekiem. Jakże tragicznie powtarza się ta historia. Zatwardziałość serca ciągle powoduje straszliwe cierpienia i śmierć tak wielu niewinnych ludzkich istnień.

Co z moim sercem? Jest już przekonane, że jedynie w Bogu jest źródło dobra?

Duchu Święty, czyń moje sercem zdolnym do odkrywania Bożej miłości.