Zderzenie nurtów

Wtorek, IV Tydzień Wielkiego Postu, rok II, J 5,1-3a.5-16

 Znajdował się tam pewien człowiek, który już od lat trzydziestu ośmiu cierpiał na swoją chorobę. Gdy Jezus ujrzał go leżącego i poznał, że czeka już długi czas, rzekł do niego: Czy chcesz stać się zdrowym? Odpowiedział Mu chory: Panie, nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki, gdy nastąpi poruszenie wody. Gdy ja sam już dochodzę, inny wchodzi przede mną. Rzekł do niego Jezus: Wstań, weź swoje łoże i chodź! Natychmiast wyzdrowiał ów człowiek, wziął swoje łoże i chodził. Jednakże dnia tego był szabat. Rzekli więc Żydzi do uzdrowionego: Dziś jest szabat, nie wolno ci nieść twojego łoża. On im odpowiedział: Ten, który mnie uzdrowił, rzekł do mnie: Weź swoje łoże i chodź. Pytali go więc: Cóż to za człowiek ci powiedział: Weź i chodź? Lecz uzdrowiony nie wiedział, kim On jest; albowiem Jezus odsunął się od tłumu, który był w tym miejscu. Potem Jezus znalazł go w świątyni i rzekł do niego: Oto wyzdrowiałeś. Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło. Człowiek ów odszedł i doniósł Żydom, że to Jezus go uzdrowił. I dlatego Żydzi prześladowali Jezusa, że to uczynił w szabat.


        Chodzi o zderzenie wody strumienia z morzem dziwnie słonym, przesolonym. O zderzeniu wód mówi w swojej wizji Ezechiel: „Woda ta [strumień ze świątyni] płynie na obszar wschodni, wzdłuż stepów, i rozlewa się w wodach słonych, i wtedy wody jego stają się zdrowe” (47,8). Czy chodzi o uzdrowienia morza, które z natury jest słone? „Wody słone” według niektórych tłumaczeń to „wody zgniłe” (Biblia Warszawska), zaś według słowników można odkryć jeszcze inne znaczenie „wód słonych” jako wód naszych ludzkich odchodów, wody uryny. 
        Kto nas uwolni od naszych grzechów, w których umieramy? Wiele ich, całe morze. Egzystujemy wśród nich: jeden rok, dwadzieścia lat, trzydzieści osiem, czterdzieści dziewięć, siedemdziesiąt siedem, sto… A jednak Biblia mówi: „nurty rzeki rozweselają miasto Boże, najświętszy przybytek Najwyższego” (Ps 46,5). Co to za rzeka i gdzie są jej nurty wesela?
        Odpowiedź mamy w dzisiejszej, wielkopostnej ewangelii (J 5,1-3a.5-16). Jezus, który ma w sobie Wodę Żywą i może ją dawać, jak powiedział do Samarytanki,  (J 4,13-14), jest owym żywym strumieniem, który wypłynął na ziemi, aby uzdrowić świat i człowieka. Konkretny człowiek czeka na poruszenie wody przez anioła w sadzawce owczej, aby się jej dotknąć i być zdrowym. „Nie ma jednak człowieka” - jak sam mówi (por. J 5,7) - aby pomógł choremu wejść do sadzawki. Nie ma?
         Jest, pojawił się i jest. Jezus Chrystus. Źródło Wody Żywej. Nie mógł już chory iść, leżał, nie zdążył , kiedy był czas łaski Źródło przyszło do chorego. Właśnie w Jezusie strumień, który wypływa ze świątyni, dotyka każdego unieruchomionego chorego, gdziekolwiek jest na obszarze ziemi. Tam, gdzie dopływa Strumień Boga, przynosi zdrowie, życie i wiele dobrych owoców. Jest jednak jedno pytanie: „Czy chcesz stać się zdrowym?” (J 5,6). Właśnie to pytanie Jezusa wobec chorego jest rozstrzygające. Pytanie – zderzenie – decyzja, posłuszeństwa lub nieposłuszeństwo wobec Pana i Jego Słowa. Chory żyje w wodach zgniłych. W naturze woda wartkiego strumienia wprost wymiata brud i zgniliznę napotkaną na drodze. W życiu nadprzyrodzonym – Woda Żywa – Duch Święty, który wypływa z Jezusa, może wpłynąć mocnym nurtem i rozweselić nasze życie tylko wtedy, kiedy na to pozwolimy. Inaczej pozostajemy w swoich nurtach, które powoli, ale skutecznie nas uśmiercają.
        Jedno jest pewne- Woda Żywa już jest i płynie, zderzenia z nią wód słonych i zepsutych następują, nie każdy to widzi,  czy chce widzieć. To historia nawróceń i pokutników. Strumień Boga nie przestanie już nigdy płynąć na tym świecie.

Fot. sxc.hu