Ze względu na Miłość

Sobota, Uroczystość narodzenia św. Jana Chrzciciela, rok I, Jr 1,4-10

Za panowania Jozjasza Pan skierował do mnie następujące słowo: «Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię, prorokiem dla narodów ustanowiłem cię». I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek ci polecę. Nie lękaj się ich, bo jestem z tobą, by cię chronić» - mówi Pan. I wyciągnąwszy rękę, dotknął Pan moich ust i rzekł mi: «Oto kładę moje słowa w twoje usta. Spójrz, daję ci dzisiaj władzę nad narodami i nad królestwami, byś wyrywał i obalał, byś niszczył i burzył, byś budował i sadził».

 

A miało być tak pięknie – naród wybrany nie z jakiegokolwiek innego powodu, ale ze względu na MIŁOŚĆ (a to nie byle co chwycić Boga za serce). Ludzie nazywani królestwem kapłanów i ludem świętym… Mieli prawo czuć pewien zawód i rozgoryczenie, gdy przez Izajasza (notabene nie byle jakiego kapłana) słyszą słowa: „Ty jesteś Sługą moim, Izraelu”. Oczywiście gdzieś z tyłu głowy brzmi deklaracja złożona setki lat wcześniej wobec Jozuego (czyli Jezusa) przed objęciem po prawie półwieczu ziemi obiecanej przez Boga – „Chcemy służyć Panu!”. Ale dobrze wiemy, że między ustami a sercem są spore odległości i często trzeba przemierzyć długą drogę, by słowo stało się życiem, więc nie dziwi reakcja ujęta w swoisty wyrzut: „Próżno się trudziłem, na darmo i na nic zużyłem me siły”.

A jednak Bóg strofuje swoich najbliższych, zapewniając, że być Sługą nie jest niczym uwłaczającym, przeciwnie – daje szansę doświadczenia zbawienia i stawania się świadkiem tego zbawienia aż do krańców ziemi… I nie chodzi tylko o takich mocarzy wiary jak Jan Chrzciciel czy jemu podobni – zaproszenie jest aktualizowane każdego dnia i wraz z otwarciem oczu odzywa się w nas niesłabnącym pragnieniem Bożego Serca. Słyszysz je? Jesteś mu posłuszny?