Zgięte kolana…

Czwartek, XXIX Tydzień Zwykły, rok II, Ef 3,14-21

Bracia: Zginam kolana moje przed Ojcem, od którego bierze nazwę wszelki ród na niebie i na ziemi, aby według bogactwa swej chwały sprawił w was przez Ducha swego, by potężnie wzmocnił się wewnętrzny człowiek. Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach; abyście w miłości zakorzenieni i ugruntowani, wraz ze wszystkimi świętymi zdołali ogarnąć duchem, czym jest Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość, i poznać miłość Chrystusa, przewyższającą wszelką wiedzę, abyście zostali napełnieni całą Pełnią Boga. Temu zaś, który mocą działającą w nas może uczynić nieskończenie więcej niż to, o co my prosimy czy rozumiemy, Jemu chwała w Kościele i w Chrystusie Jezusie po wszystkie pokolenia wieku wieków! Amen.

 

Już dawno odkryłem, że jedyną mądrością mego życia jest wybrać, przed kim mam w życiu klękać. Świadomie i dobrowolnie klękać. Odkryłem to, ponieważ doświadczyłem, że bez tego mego wyboru życie prędzej czy później samo sprowadzi mnie do parteru, a to już nie jest fajne. Oczywiście tłumaczyłem sobie, że Bóg mnie opuścił, że zapomniał. Tłumaczyłem sobie swoją głupotę, zamiast sięgnąć po mądrość i przed Bogiem po prostu klękać: On może uczynić więcej, niż proszę czy rozumiem.