Żniwo…

Sobota, I Tydzień Adwentu, rok II, Mt 9,35-10,1.5a.6-8

Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię o królestwie i leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości. A widząc tłumy, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce niemające pasterza. Wtedy rzekł do swych uczniów: «Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo». Wtedy przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości. Tych to dwunastu wysłał Jezus i dał im takie wskazania: «Idźcie do owiec, które poginęły z domu Izraela. Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie. Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy. Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie».

 

Do końca życia będę pamiętał żniwa z dziadkiem... Byłem jeszcze w szkole podstawowej, dziadek był już dawno na emeryturze. Miał kawałek pola w pobliżu mojego rodzinnego miasta. Latem, kiedy przychodziły żniwa, zdarzało się, że przyjeżdżałem do niego rano, czekaliśmy na chwilę, aż słońce osuszy krople porannej rosy, a potem wychodziliśmy w pole. Dziadek kosił, kołysząc się lekko – jakby tańczył. W ciszy dnia dźwięk kosy zanurzającej się w dojrzały, pachnący chlebem łan brzmiał jak muzyka. Nieco niezdarnie szedłem za nim, wiążąc snopki. Potem razem układaliśmy je w kopy – po 10... Co jakiś czas siadaliśmy, by chwilę odpocząć i napić się kawy zbożowej, którą przygotowała babcia. Nie pamiętam trudu, ciężaru pracy, spiekoty dnia... – pamiętam żniwa z dziadkiem – piękny czas.

Kiedy czytam dzisiejszą Ewangelię, łapię się na tym, że najczęściej słysząc ją, myślę o coraz dotkliwszym braku robotników. Czasem w serce wkrada się lęk przed ogromem pracy: rozległością żniwa, trudem zadania, jakie stawia Jezus: uzdrawiać, wskrzeszać, oczyszczać, wypędzać, dawać darmo...

Tymczasem w tej Ewangelii słychać radość żniwa... Słychać szum zboża, które dojrzało, i zapach chleba, którym się ono stanie... W tej Ewangelii wybrzmiewa zaufanie Pana, który woła robotników, moc posłania i odwaga jego przyjęcia, radość żniwa – większa nawet od radości żniw z dziadkiem...