Zrezygnować, by zyskać

Poniedziałek, XV Tydzień Zwykły, rok II, Mt 19,27-29

 I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy.

 

 

Czas chodzenia z Jezusem przypominał nieco pewien etap rozwoju dziecka. Choć pójście za Jezusem było prawdziwą rewolucją w ich życiu, to jeszcze nie byli oni świadomi tego, co wybierają, na co się zdecydowali. Jezus był cały czas ich Mistrzem, Nauczycielem, Opiekunem. Dawał poczucie bezpieczeństwa. Szli niejako siłą rozpędu. Mieli u boku Jezusa. Nie znali Jego i swojej przyszłości, która tak szybko zbliżała się do nich. W prawdzie Jezus przygotowywał ich do niej, ale oni nie do końca rozumieli, o czym jest mowa. 

Jednak Jezus i tak docenia ich wybór. On docenia tę rezygnację z dotychczasowego życia, by całkowicie pójść za Nim. Mimo ich niedojrzałości w wierze, jak byśmy mogli to dzisiaj powiedzieć, mimo tego, że byli niczym te małe dzieci niewiele rozumiejące z tego świata, to dla Jezusa ważna była decyzja rezygnacji dla Niego. 

Bóg docenia każdy nasz krok w Jego kierunku. Nie patrzy na naszą niewiedzę, słabość, on widzi naszą decyzję. Mimo że nie jesteśmy do końca świadomi, na co się decydujemy, co nas czeka, na ile starczy nam sił, On znając to wszystko, wiedząc, jak często będziemy upadać na swej drodze, jak często z niej zawrócimy, widząc przyszłość i w niej nasze ciągłe zmaganie się z własną nędzą i ułomnościami, On pochwala naszą decyzję i już mówi o nagrodzie za jej podjęcie. Zauważmy, że Jezus nie mówi o niej jako nagrodzie za to, że się nawrócimy i od tego momentu staniemy się doskonali, święci i dzięki temu osiągniemy Niebo. Wystarczy sam fakt podjęcia tej ważnej decyzji pójścia za Jezusem i zrobienie tego kroku - rezygnacji ze wszystkiego dla Niego.