Życie wieczne

Niedziela, 4 Niedziela Wielkanocna, rok C, J 10,27-30

Jezus powiedział: «Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną, a Ja daję im życie wieczne. Nie zginą na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy».

 

Siostry i Bracia, patrząc na nasze życie ziemskie, z przykrością możemy stwierdzić, że współczesny człowiek żyje nieraz w zamkniętym świecie, uważając, że jest samowystarczalny… Mimo powszechnego postępu technologii, tego, że przekroczyliśmy wiele barier, idąc w górę, wciąż rozwijając się – mam na myśli wszelkie wynalazki, które ułatwiają nam codzienne funkcjonowanie – niestety nie idzie w parze pokora i ufność człowieka w to, że Bóg jest obecny i pragnie mojego zbawienia. Gdzie jest ta pokora, ufność? Jak mamy się nauczyć pokory?

W kontekście dzisiejszej Ewangelii zapominamy o tym, że żyjąc na tym świecie, każdego dnia zbliżamy się do naszej osobistej śmierci. Nieraz w naszym życiu bywa, że zmarli prędzej czy później są przez nas zapominani, mówi się tylko, kim byli, co robili, co powiedzieli, lecz nie mówi się, jak i gdzie są obecni teraz. A to dlatego, że nie uświadamiamy sobie tego, iż oni nie umarli, lecz żyją w innym świecie. Tak, to prawda, umarli dla tego świata, ale narodzili się dla nieba.

Najlepszą gwarancją, że życie wieczne istnieje, jest to, iż Chrystus jest w nas nadzieją, bo zmartwychwstając, przywrócił nam pełne życie. To On jest tą lampą świecącą w ciemnym miejscu, czyli w naszym sercu, nieraz zagubionym, zatroskanym o te sprawy przyziemne.

Życie wieczne jest już w nas tą chwałą ukrytą w łasce, którą otrzymujemy od Pana Boga. To dlatego Chrystus mówi w czasie teraźniejszym: daję im życie wieczne. I kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne… Kto spożywa moje ciało, ma życie wieczne.

Jakie mam życie? Czym na co dzień żyję? Czym się zamartwiam?

Są takie momenty w naszym życiu, gdzie musimy złożyć w rękach Boga wszystko to, czym żyjemy, i jedynie w Nim pokładać swoją nadzieję. Dla niektórych to jest szansa, która może wiele zmienić. A my nieraz jesteśmy za bardzo zamknięci na nowość i świeżość, którą daje nam Bóg.

Patrząc na dzisiejszą Ewangelię, uświadamiajmy sobie, że ostatecznie wszyscy ludzie mają wielbić Boga zatroskanego o każdego człowieka. 

Pięknie wspomina św. Paweł: ustanowiłem cię światłością dla pogan, abyś był w swojej codzienności zbawieniem, aż po krańce ziemi świadcząc o tym, że Bóg jest zawsze obecny i do Niego należy ostatnie słowo.

A my nieraz zachowujemy się dokładnie tak samo jak ci ludzie z liturgii słowa, chcąc niekiedy zachować łaskę Bożą tylko dla niektórych ludzi, a najlepiej to dla siebie, podchodząc do tego egoistycznie, a nie na tym polega wiara we wspólnocie. Mamy przecież się dzielić pięknym darem miłości Bożej. 

Jezus Chrystus jawi się w dzisiejszej Ewangelii jako Dobry Pasterz, który chce dawać życie wszystkim swoim owcom, nikogo nie pozbawiając swojej odwiecznej miłości. My jako ludzie mamy również troszczyć się nade wszystko o nasze życie, uwzględniając dobro innych ludzi, bo przecież potrzebujemy się nawzajem, prędzej czy później sami doświadczymy samotności, a niekiedy i klęski. Aby tego uniknąć, odkrywajmy wartość wspólnoty. 

Dlatego Dobry Pasterz gromadzący nas przy sobie nieustannie pokazuje wartość życia we wspólnocie – pełnego zrozumienia i miłości. Dajmy się Mu prowadzić…