Zysk albo strata?

Piątek, XXVII Tydzień Zwykły, rok I, Jl 1,13-15;2,1-2

Przepaszcie się, a płaczcie, kapłani; narzekajcie, słudzy ołtarza, wejdźcie i nocujcie w worach, słudzy Boga mojego, bo zniknęła z domu Boga waszego ofiara z pokarmów i napojów. Zarządźcie święty post, zwołajcie uroczyste zgromadzenie, zbierzcie starców, wszystkich mieszkańców ziemi do domu Pana, Boga waszego, i wołajcie do Pana: Ach, biada! Co za dzień! Blisko jest dzień Pana, a przyjdzie jako spustoszenie od Wszechmogącego. Dmijcie w róg na Syjonie, a wołajcie na górze mej świętej! Niechaj zadrżą wszyscy mieszkańcy kraju, bo nadchodzi dzień Pana, bo jest już bliski. Dzień ciemności i mroku, dzień obłoku i mgły. Jak zorza poranna, rozciąga się po górach lud wielki a mocny, któremu równego nie było od początku i nie będzie po nim nigdy aż do lat przyszłych pokoleń.

 

W ekonomii zasada jest prosta: albo coś przynosi zysk, albo stratę. Należy jednak pamiętać, w jakim czasie analizujemy wyniki: czy w czasie hossy, czy bessy. Nie będę wyjaśniał tych pojęć, ale zysk wcale nie musi być dobrym rezultatem, a strata najgorszym wynikiem. Wszystko zależy od okoliczności i wyniku długoterminowego.

Z wiarą sprawa też wcale nie jest taka oczywista. Świątynia jest pusta i brakuje ofiary. Jednak prowizoryczna ocena może być niepoprawna. Czy ludziom brakuje wiary? A może coś obiektywnego stoi na przeszkodzie, by znaleźli się w świątyni? Każdy moment jest dobry, by dokonać refleksji nad swoim życiem i wiarą. Każdy moment jest dobry, by się nawrócić. Czy będzie to przejście szarańczy, najazd wroga czy przychodzący dzień Pana, nic nie usprawiedliwi porzucenia Boga. On z wszystkiego wyzwala, a zarazem pozwala, aby dostąpić zbawienia.

Im trudniejsza sytuacja, tym bardziej oddawaj Bogu chwałę.