Zysk albo strata?

Piątek, bł. Honorata Koźmińskiego, prezbitera (13 października), rok I, Jl 1,13-15;2,1-2

Przepaszcie się i płaczcie, kapłani; podnieście lament, słudzy ołtarza, wejdźcie i nocujcie w worach, słudzy Boga mojego, bo odmówiono domowi Boga waszego ofiary pokarmowej i płynnej. Uświęćcie się przez post, zwołajcie uroczyste zgromadzenie, zbierzcie starców, wszystkich mieszkańców kraju do domu Pana, Boga waszego, i wołajcie do Pana: «Ach, biada! Co za dzień! Bliski jest dzień Pański, zniszczenie przyjdzie od Niszczyciela». Dmijcie w róg na Syjonie, a wołajcie na górze mej świętej! Niechaj zadrżą wszyscy mieszkańcy kraju, bo nadchodzi dzień Pański, bo jest już bliski. Dzień ciemności i mroku, dzień obłoku i mgły. Jak zorza poranna rozciąga się po górach lud wielki a mocny, któremu równego nie było od początku i nie będzie po nim nigdy aż po lata następnych pokoleń.

 

W ekonomii zasada jest prosta: albo coś przynosi zysk, albo stratę. Należy jednak pamiętać, w jakim czasie analizujemy wyniki: czy w czasie hossy, czy bessy. Nie będę wyjaśniał tych pojęć, ale zysk wcale nie musi być dobrym rezultatem, a strata najgorszym wynikiem. Wszystko zależy od okoliczności i wyniku długoterminowego.

Z wiarą sprawa też wcale nie jest taka oczywista. Świątynia jest pusta i brakuje ofiary. Jednak prowizoryczna ocena może być niepoprawna. Czy ludziom brakuje wiary? A może coś obiektywnego stoi na przeszkodzie, by znaleźli się w świątyni? Każdy moment jest dobry, by dokonać refleksji nad swoim życiem i wiarą. Każdy moment jest dobry, by się nawrócić. Czy będzie to przejście szarańczy, najazd wroga czy przychodzący dzień Pana, nic nie usprawiedliwi porzucenia Boga. On z wszystkiego wyzwala, a zarazem pozwala, aby dostąpić zbawienia.

Im trudniejsza sytuacja, tym bardziej oddawaj Bogu chwałę.