Apostolska niepoprawność... (30)
III Niedziela Wielkanocna - EWANGELIA (J 21, 1-19)
Trzecie zjawienie się Zmartwychwstałego Apostołom
Jezus ukazał się znowu nad Morzem Tyberiadzkim. A ukazał się w ten sposób: Byli razem Szymon Piotr, Tomasz, zwany Didymos, Natanael z Kany Galilejskiej, synowie Zebedeusza oraz dwaj inni z Jego uczniów. Szymon Piotr powiedział do nich: «Idę łowić ryby». odpowiedzieli mu: «Idziemy i my z tobą». Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie złowili. A gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. Jednakże uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus. A Jezus rzekł do nich: «Dzieci, czy nie macie nic do jedzenia?». Odpowiedzieli Mu: «Nie». On rzekł do nich: «Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie». Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć. Powiedział więc do Piotra ów uczeń, którego Jezus miłował: «To jest Pan!». Szymon Piotr usłyszawszy, że to jest Pan, przywdział na siebie wierzchnią szatę, był bowiem prawie nagi, i rzucił się w morze. Reszta uczniów dobiła łodzią, ciągnąc za sobą sieć z rybami. Od brzegu bowiem nie było daleko, tylko około dwustu łokci. A kiedy zeszli na ląd, ujrzeli żarzące się na ziemi węgle, a na nich ułożoną rybę oraz chleb. Rzekł do nich Jezus: «Przynieście jeszcze ryb, któreście teraz ułowili». Poszedł Szymon Piotr i wyciągnął na brzeg sieć pełną wielkich ryb w liczbie stu pięćdziesięciu trzech. A pomimo tak wielkiej ilości, sieć się nie rozerwała. Rzekł do nich Jezus: «Chodźcie, posilcie się!». Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: «Kto Ty jesteś?», bo wiedzieli, że to jest Pan. A Jezus przyszedł, wziął chleb i podał im, podobnie i rybę. To już trzeci raz, jak Jezus ukazał się uczniom od chwili, gdy zmartwychwstał. A gdy spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: «Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?». Odpowiedział Mu: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego: «Paś baranki moje». I powtórnie powiedział do niego: «Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?». Odparł Mu: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego: «Paś owce moje». Powiedział mu po raz trzeci: «Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?». Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: «Czy kochasz Mnie?». I rzekł do Niego: «Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego Jezus: «Paś owce moje. Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz». To powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga. A wypowiedziawszy to rzekł do niego: «Pójdź za Mną!».
Jednym z najpiękniejszych odcieni Ewangelii, który dla mnie i dla wielu znawców tematu pozostaje dowodem na jej autentyczność, jest polityczna niepoprawność jej bohaterów. A więc..., Apostołów, uczniów, niewiast, którzy często w oczach świata nazywani byli grzesznikami, celnikami, ludźmi gorszej kategorii. Słowo Boże..., ukazuje ich w pełnej krasie, bez koloryzowania, bez uprzedniego preparowania ich życia. Widzimy prawdę materiału! Taką, jaka ona rzeczywiście jest...
To ci sami Apostołowie, którzy pomimo kilkuletniej, zażyłej relacji z Jezusem, ciągle mają problemy z wiernością, poświęceniem, a nawet z prozaicznym, jak przystało na ich profesję, łowieniem ryb... Może kogoś to gorszyć..., ale z drugiej strony, powtarzając za Alessandro Pronzato, włoskim kapłanem i rekolekcjonistą, chciałbym powiedzieć: bardzo proszę o takie zgorszenie..., bo wtedy Apostołowie wydają mi się bardziej ludzcy, są mi bliscy... Sądzę nawet, że o wiele bardziej, aniżeli ci, którzy są bez zarzutu, nie do zaatakowania, nieskazitelni, nierdzewni. O sumieniu ukrochmalonym na sztywno. Nigdy żadnego zaniedbania w dziedzinie moralności, żadnej szczeliny w błyszczącym pancerzu ortodoksji.
Myślę nawet, że to właśnie tacy, a nie inni ludzie są dla mnie prawdziwym zgorszeniem. Nie dotykają ich kryzysy, nie palą wyrzuty sumienia. Z pewnością myślą o nawróceniu, ale innych. O wiele bardziej pomogliby mojej niedostatecznej wierze, gdybym ich czasem zobaczył z odrobiną błota przylepionego do butów, gdybym spotkał ich w momencie wątpliwości, zagubienia. Gdyby ich pancerz, choć przez chwilę się zarysował i pozwolił domyślić jakiegoś zwątpienia, zawahania, zagubienia. Przekonaliby mnie zupełnie, gdybym choć raz usłyszał z ich ust: "nie wiem", "nie jestem pewien".
Rozwiązaliby moje problemy, gdyby przy jakiejś okazji wyznali, że nie mają gotowej odpowiedzi. To ten ich "dobry przykład" mnie gorszy, to ich rzekoma bliskość Nauczyciela oddala mnie od nich, to ich zadziwiająca pewność, że stoją zawsze i wszędzie po słusznej stronie powoduje, że miałbym ochotę stanąć po stronie przeciwnej.
Dzisiaj jednak nie odczuwam w sobie takiego problemu, bo spotykam prawdziwych, autentycznych ludzi. Tak jak ja i każdy z nas, borykających się z problemami codzienności!. I co zadziwiające, to Chrystusowa elita, Jego umiłowani uczniowie, a wśród nich książę Apostołów - św. Piotr.
On też, jak słyszeliśmy, nie znał odpowiedzi na Chrystusowe pytanie..., a może jednak wybrał..., tę najlepszą z możliwych odpowiedzi...?! Jakżesz zmieniło się jego myślenie...?! To już nie jest ten sam Piotr, który w Wieczerniku zapewniał Jezusa: Choćby wszyscy zwątpili w Ciebie, ja nigdy nie zwątpię (Mt 26, 33). Jakżesz dojrzał...?! Ile musiał zrozumieć, aby na pytanie swego Mistrza: Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie? - mógł odpowiedzieć: Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham (J 21, 15).
To dla Szymona, Księcia Apostołów, dzień, w którym przyznaje się do grzechu - to jest jego spowiedź. Dotychczas, nie miał jeszcze okazji wprost i bezpośrednio powiedzieć Jezusowi o swojej winie i płynącej z głębi serca skrusze...
Zatem, wraz z Szymonem, przywdziewam na siebie wierzchnią szatę i rzucam się w jezioro, by już za chwilę klęczeć u Jezusowych stóp. Biję się w piersi i dziękuję Chrystusowi za to, że tak jak Piotr mogę poznać prawdę o swoim grzechu..., że mogę poczuć się tak bardzo bliski Temu, który w Wieczerniku umywał mi nogi, a dziś schyla się do mnie, by podać mi pieczoną rybę...