Arka dla młodych
Abp Henryk Hoser SAC przed kilku laty gościł w pewnym włoskim sanktuarium mało znanego w Polsce świętego. Zachwycił się tym, jak ten patron inspiruje włoską młodzież. To, co zobaczył tego dnia w tym miejscu, przerosło jego najśmielsze oczekiwania. Był świadkiem niesamowitego wieczoru, w którym z wielką mocą działał Pan Bóg przez wstawiennictwo tego świętego o wdzięcznym imieniu Gabriel. Podczas tego spotkania ludzie doznawali cudów, ich modlitwy były wysłuchiwane i spełniały się prośby, z którymi przychodzili. Później nazwano ten dzień „Deszczem cudów”. Tak powstała właśnie Misja Gabriela. Arcybiskup warszawsko-praski zlecił wówczas proboszczowi parafii św. Mateusza na Białołęce budowę wyjątkowego miejsca, które ma pomagać młodym ludziom. W 2014 r. o. Przemysław Śliwiński otrzymał misję, a jak niektórzy mówią – zlecenie z samego Nieba.
Lepiej zapobiegać niż leczyć
„Młodym ludziom przyszło dzisiaj żyć w niełatwych czasach. Z każdej strony czyha na nich mnóstwo zagrożeń, z których często ani oni ani ich rodzice nawet nie zdają sobie sprawy. Sytuacja jest tym bardziej niepokojąca, że dzieci i młodzież nie mają skąd czerpać dobrych wzorców. Często uciekają w alternatywny, wirtualny świat, aby nie musieć stawiać czoła rzeczywistości, której nie rozumieją, a czasem się jej boją. Młodzi czują się zagubieni w chaosie, który ich otacza. To poczucie wyobcowania prowadzi na manowce życia, a nie raz także do prawdziwych tragedii” – diagnozuje sytuację o. Śliwiński.
Badania z 2014 r. potwierdzają jego słowa, bo wynika z nich, że praktycznie co drugie dziecko prawie połowę swojego dnia spędza przed monitorem. A to tylko jeden z mnóstwa problemów, które atakują dziś zewsząd młode pokolenie. Wystarczy dodać jeszcze chociażby takie niebezpieczeństwa jak nałogi, uprzedmiotowienie ludzi, promocja fałszywych autorytetów, życie bez osobowych relacji, seksualizacja przestrzeni publicznej i cyfrowej. Jest bardzo trudno zatrzymać te fatalne trendy, które mają niebagatelny wpływ na młodych ludzi. Bez mądrej, przemyślanej i dobrze zorganizowanej akcji nie ma tu mowy o masowym odparciu tym tendencjom.
„Wychodzimy z założenia, że lepiej zapobiegać niż leczyć. Dlatego chcemy młodym ludziom zaproponować alternatywę, opartą na nieprzemijających wartościach, które dadzą im szansę na szczęśliwe, uczciwe życie. Zależy nam na tym, aby dotrzeć do nich w momencie, w którym zaczyna się kształtować ich osobowość. Chodzi przede wszystkim o to, aby nie pozwolić na powstanie pustki, którą młodzież często stara się wypełnić w nieodpowiedni sposób. Pragniemy obudzić w nich głód pobożności, mądrego i dobrego życia, bogatego w takie wartości jak piękno, przyjaźń, miłość, szacunek dla innych” – przekonuje o. Śliwiński.
Nowa „Częstochowa Młodych”
Stąd pomysł na Centrum dla Młodych, które ma być azylem dla dzieci i młodzieży. Ma być miejscem, które będzie uczyć i wychowywać – nie tyle leczyć skutki zagrożeń, co zdecydowanie im zapobiegać.
„Przed wiekami Noe budował arkę, aby uratować siebie, rodzinę i zwierzęta przed grożącym im potopem. Na pewno budowa tego statku trwała miesiącami, albo nawet latami. Dziś ja chciałbym porównać budowę tego miejsca z tamtą sytuacją. Im szybciej ono powstanie, tym więcej młodych dusz uda nam się uratować. Zalewani są dziś oni falą brudu i grzechu. Dlatego razem zbudujmy statek – Centrum Młodych Świętych, dzięki któremu uratujemy ich przed kolejnym potopem, tym razem moralnego zepsucia” – zachęca o. Śliwiński.
Inicjatywa jest stosunkowo młoda, ale już zaangażowała ogromną liczbę Dobroczyńców. W Eskorcie św. Gabriela – tak nazywa się społeczność ludzi, którzy chcą wspierać powstające Centrum dla Młodych – działają różne osoby z całej Polski. Są wśród tych osób przedsiębiorcy, są rodziny, są osoby duchowne, są studenci, są także emeryci. Powstające nowe dzieło będzie – jak nazywają je organizatorzy – nową „Częstochową Młodych”. Chcą, aby przyjeżdżała tu młodzież trudna i młodzież uzdolniona, młodzi z Polski i z całego świata. Jak mówią, nikt nie powstrzyma ich w realizacji tego celu.
„Wierzę, że będzie to nowa „Częstochowa Młodych”, gdzie będą mogli oni przyjechać i znaleźć wytchnienie. Wierzę, że będzie to coś na wzór Zatoki, do której będą mogły przypłynąć statki uszkodzone przez sztorm, które będziemy mogli połatać i naprawić. Wierzę, że zawsze wypłyną stąd młodzi ludzie – piękni duchowo niczym silne okręty, potrafiące przezwyciężyć każdy sztorm i nawałnice” – mówi o. Śliwiński.
Misja Gabriela
Gabriel był zwykłym chłopcem. Dorastał w licznej rodzinie. Tak, jak każdy, miewał konflikty z rodzeństwem. Dlatego przy każdym sporze uczył się, że warto ustępować w mało ważnych sprawach. Ale równocześnie wymagać od siebie i otoczenia dobrego postępowania i szacunku zarówno wobec Boga, jak i wobec bliźnich. Często powtarzał, że warto doceniać dobrym słowem, pochwałą czy drobnym prezentem pracę innych.
Jego mama zmarła, gdy miał kilka lat. Cały ciężar utrzymania rodziny spadł na ojca. Dlatego też wraz z rodzeństwem pomagali mu w pracach biurowych. Obowiązki nie przeszkadzały mu w spędzaniu czasu z kolegami – wspólnie polowali (to bardzo popularny sport w tamtych czasach), spacerowali i jeździli na wycieczki. Gabriel kochał teatr (kina wtedy nie było), grał w karty, znakomicie tańczył i czytał książki.
Gabriel był zwykłym chłopakiem, zakochującym się i odkochującym. Długo nie wiedział, co chce w życiu robić. Często podejmował różne decyzje i po krótkim czasie wycofywał się z nich. Niezwykła jest jego chęć pomocy innym i nabożeństwo do Matki Bożej Bolesnej. To wszystko, wraz z wezwaniem Maryi, które odkrył, spowodowało, że wstąpił do pasjonistów, starając się być coraz bardziej święty; umarł młodo.
Św. Gabriel Possenti znany jest we Włoszech jako Święty Uśmiechu. Za jego wstawiennictwem w warszawskiej parafii św. Mateusza już dokonało się wiele cudów. Chociażby w trakcie trwania nowenny. Wszyscy wierzą, że to dopiero początek.
Więcej informacji na misjagabriela.pl.