Bądźcie czujni

Niedziela, I Tydzień Adwentu, rok B, Mk 13,33-37

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Uważajcie, czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie. Bo rzecz ma się podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. Zostawił swój dom, powierzył swym sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał. Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. By niespodzianie przyszedłszy, nie zastał was śpiących. Lecz co wam mówię, do wszystkich mówię: Czuwajcie!».

 

Pamiętam dobrze ten dzień. Jedna z pierwszych niedziel Adwentu. Szykowałem homilię o tej Ewangelii, pamiętając, że jej celem jest przypomnienie sobie i ludziom, że to słowo nie jest zamierzchłe, starożytne, że nie wybrzmiało tylko raz w przeszłości, ale żyje, dotyczy nas tu i teraz i jest kierowane do mnie dosłownie. Złodziej – pewnie zupełnie nieświadomie – wybrał ten dzień, noc z soboty na niedzielę, by precyzyjnie okraść plebanię. Zniknęła jakaś taca, trochę oszczędności, radio z samochodu (wtedy chodziły ;) i… ulubiony rower. Byłem wściekły, ale za to jak przekonująco musiała brzmieć dla ludzi moja niedzielna homilia.

Czujność, a raczej jej brak, to temat dzisiejszej liturgii słowa. Choć w relacji św. Marka jest mowa  o niespodziewanym powrocie pana do swojej własności, to w paralelnej Ewangelii Łukaszowej tym, który przyjdzie niespodziewanie, jest złodziej. Złodziej, który doskonale wyczuwa nasz brak czujności, zaaferowanie innymi sprawami, nasze roztargnienie. Jak wymowne w tym kontekście są dzisiejsze słowa z pierwszego czytania: „wszyscy opadliście zwiędli jak liście, wasze winy poniosły was jak wicher”. To prawda. Ile razy grzechy poniosły nas tam, gdzie nie trzeba? Ile razy popłynęliśmy z prądem jak śnięte ryby? Dokąd zawiodły nas ciemne sprawy, tylko dlatego, że nie trzymaliśmy się Chrystusa? 

Bądźcie czujni. Jezus chce nas o tym przekonać tak bardzo, że ma odwagę porównać się do złodzieja! Ktoś powiedział, że złodziej jest ambasadorem Boga. Dlaczego? Bo pozbawia nas pewności siebie, sprawdza naszą czujność i łamie nasze zabezpieczenia. 

Adwent to nie drugi Wielki Post, ale kolejny w moim życiu czas oczekiwania. „Nikt nie wzywał Twojego imienia, nikt się nie zbudził, by się chwycić Ciebie”. Spróbuję tym razem odwrócić tę skargę z Księgi Proroka Izajasza: Będę wzywał Twojego imienia, żebym nie zasnął, by się chwytać Ciebie. Amen.