Boża obecność zmienia wszystko

 

XXX Światowy Dzień Młodzieży, który w tym roku przebiegał na etapie diecezjalnym obchodzony był pod hasłem jednego z ośmiu błogosławieństw: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą”. Papież wybierając taką myśl przewodnią chciał powiedzieć, że dziś mamy większy niż kiedyś problem z czystością i musimy coś z tym zrobić?

Na pewno pięćdziesiąt lat temu nie było takiego problemu z pornografią czy uzależnieniami, które dziś szeroko kwalifikujemy jako uzależnienia seksualne. Dziś też znacznie częściej mówi się o nadużyciach seksualnych. Internet otworzył nieograniczony dostęp do pornografii a zarówno na nią, jak i działalność domów publicznych jest coraz większe społeczne przyzwolenie. Z mojego kilkuletniego doświadczenia pracy terapeutycznej wynika, że ok. 30 proc. ludzi, którzy proszą o pomoc przychodzi z problemami w sferze seksualnej.

 

Aż 30 procent?

Takie jest moje obecne doświadczenie. Sfera seksualna jest bardzo ważną dziedziną życia, dlatego jest też podatna na wiele trudności i zaburzeń. Sporym wyzwaniem jest dziś problem skłonności homoseksualnych, z którym - po pomoc - zgłasza się bardzo wiele osób. Myślę, że zepsucie społeczne i obniżanie standardów moralnych sprawia, że mamy też naprawdę dużo problemów z nieczystością. Potrzeba wielu ludzi, którzy na poziomie psychologicznym i medycznym będą w stanie dotrzeć do tych osób z pomocą. Ale to nie jest łatwe, dlatego że wiele osób przeżywających jakieś trudne doświadczenia seksualne często nie traktuje ich jako problemu, bo świat mówi, że wszystko jest w porządku. Decyzja o udaniu się po pomoc do specjalisty zapada po kilku latach, a wtedy może być już ciężko cokolwiek naprawić.

Słyszałem, że w Norwegii na billboardach czy innych reklamach 70 proc. ciała musi być zakryte. Norwedzy się zorientowali, że ukazywanie nagości doprowadziło ich do takiego zepsucia, z którego muszą się wydostać.

 

Ty definiujesz się jako psycholog chrześcijański?

Tak. Sądzę, że dziś jest taka potrzeba. Psycholog dotyka osobistych, intymnych zagadnień; dlatego człowiek, który do niego przychodzi, powinien wiedzieć, z kim dzieli swoje najgłębsze sprawy. Poza tym wiele problemów psychicznych mocno związanych jest z życiem duchowym. Dla przykładu: ktoś nie radzi sobie ze swoją grzesznością i z tego powodu wpada w poczucie winy, jest sfrustrowany sobą i zaczyna potępiać samego siebie. Od tego już tylko krok od depresji. Jeżeli osoba przychodząca do psychologa może porozumieć się z nim również na poziomie duchowym - bo mają tożsame rozumienie wiary - to o wiele łatwiej rozwiązać problem.

 

Spytałem o to, czy definiujesz się jako psycholog chrześcijański, bo interesuje mnie, czy Kościół ma jakąś propozycję na te problemy, o których mówiliśmy wcześniej.

To jest pytanie proste i trudne jednocześnie. Jezus ma prostą odpowiedź: „Pójdź za mną”. Jestem przekonany, że gdyby ludzie mieli relację z Bogiem, to nie mieliby problemów psychicznych. Oczywiście nie zawsze mam na myśli tylko nasze pokolenie: nieraz to, że nasi dziadkowie czy rodzice przestawali żyć z Bogiem sprawiało, że ich życie zaczęło odchodzić od Bożych standardów miłości. To rodziło wiele zła, którego konsekwencje niosło następne pokolenie. Jezus obiecał, że przyszedł po to by zapewnić nam życie w obfitości. Żywa relacja z Bogiem uwalnia nas od naszej przeszłości i umożliwia powrót do zdrowia psychicznego. Wielokrotnie doświadczyłem tego, jak podczas terapii ktoś odnajdywał Boga i wszystkie problemy, z którymi przyszedł - znikały. I to nawet takie, które wydawały się być bardzo poważne, kwalifikowane do długoletniego leczenia. Powrót do relacji z Bogiem zaczyna układać ludzkie życie – czasem to jest proces, czasem tylko moment. Zatem chrześcijaństwo proponuje przede wszystkim relację – Boża obecność zmienia wszystko.

 

A dlaczego odpowiedź na to pytanie jest trudna?

Bo Kościół jest w procesie oczyszczenia. Kościół, czyli też ja, potrzebuje spotkać Boga, ponownie Go doświadczyć. Dopiero kiedy przyjdzie Jezus powtórnie, przyjdzie „z chwały w chwałę”, do oczyszczonego, czyli czystego Kościoła.

 

Zakładam, że do osób, które przychodzą do Ciebie z problemami nie mówisz na wejściu: „Pójdź za Jezusem, a to rozwiąże twoje problemy”…

Podczas spotkań staram się ludziom towarzyszyć w ich drodze. Każdy jest na różnym etapie. Mam też świadomość, że często kluczowym aspektem zmiany jest zrozumienie łaski. Od Boga w pakiecie dostaliśmy odpuszczenie grzechów, zbawienie, miłość, która się nie kończy. Kiedy zaczynamy wierzyć w Bożą łaskę, że On zapłacił wielką cenę za zbawienie, żebyśmy my tego nie musieli robić, to to już radykalnie zmienia nasze życie o 180 stopni. My ciągle jesteśmy uczeni, że na wszystko musimy zasłużyć. U Boga jest inaczej.

 

Czy do poradni, która w szyldzie ma słowo „chrześcijańska” przychodzą osoby niewierzące?

Tak. Jedni z polecenia, inni z ciekawości a jeszcze inni dlatego, że byli już w pięciu miejscach i nigdzie nie znaleźli pomocy. Z osobami, które składają na wstępie taką deklarację i proszą o jej uszanowanie pracuje się na pewno inaczej. Wówczas pytam je o cel ich życia, wartości, którymi się kierują. To jest ważne, bo często osoby przychodzą z problemem, który polega na tym, że brakuje w ich życiu sensu. A poczucie „braku sensu” jest przyczyną wielu problemów. Jako psycholog oczywiście korzystam z całego spektrum wielu naukowych metod. Terapia nie jest miejscem ewangelizacji – ludzie nie przychodzą na terapię po to, żeby poznać Jezusa. Ale de facto to Jezus jest źródłem zmiany. W mojej pracy relacja z Jezusem nie jest celem terapii, ale jej środkiem.

 

Modlisz się za ludzi, którzy przychodzą do Ciebie ze swoimi problemami?

Tak. Wierzę, że Boża obecność może zmienić wszystko. Bardzo inspiruje mnie fragment z Dziejów Apostolskich, gdzie opisywana jest działalność św. Pawła w Efezie. Chorzy odzyskiwali zdrowie nawet dzięki Bożej obecności, która spoczywała na chustkach czy opaskach Apostoła. To mnie bardzo inspiruje, bo okazuje się, że możemy żyć w takiej obecności Boga, która przenika nawet to, czego dotykamy. Z podobną wiarą podchodzę do fotela w gabinecie. Jeszcze przed wizytą kładę na nim rękę i proszę Ducha Świętego, by to On spotkał się z tą osobą, która zaraz usiądzie przede mną.

To jest moja osobista modlitwa, ale serce Fundacji, której częścią jest poradnia, to wspólnota wiary. Modlitwa wspólnoty ogarnia wszystko, co dzieje się w ramach Fundacji – przede wszystkim ludzi, którzy przychodzą po pomoc.

 

 

Karol Sobczyk – psycholog, publicysta, dyrektor Chrześcijańskiej Fundacji „Głos na Pustyni”, członek Sekretariatu ds. Nowej Ewangelizacji Archidiecezji Krakowskiej. Jest współautorem (wraz z o. Adamem Szustakiem) książki „Błogosławieństwo ma moc”. Wraz z żoną Małgorzatą prowadzi wspólnotę „Głos na Pustyni”. Ukończył Psychologię Stosowaną na Uniwersytecie Jagiellońskim. Ukończył także Szkolenie Podstawowe Instytutu Poradnictwa Chrześcijańskiego w Ustroniu. W latach 2010-11 zdobywał swoje doświadczenie w Poradni Psychiatryczno-Psychologicznej Dzieła Pomocy św. o. Pio w Krakowie. W maju 2011 roku podjął staż na Oddziale Dziennym Leczenia Zaburzeń Emocji i Nastroju. Od 2012 roku prowadzi indywidualne spotkania w poradni Chrześcijańskiej Fundacji Głos na Pustyni.