Cud eucharystyczny w Legnicy?

 

Na Hostii, która 25 grudnia 2013 roku przy udzielaniu Komunii świętej upadła na posadzkę i która została podniesiona, i złożona do naczynia z wodą, po pewnym czasie pojawiły się przebarwienia koloru czerwonego. Ówczesny biskup legnicki Stefan Cichy powołał Komisję, której zadaniem było obserwowanie zjawiska. W lutym 2014 roku został wyodrębniony fragment materii koloru czerwonego i złożony na korporale. W celu wyjaśnienia rodzaju tej materii Komisja zleciła pobranie próbek i przeprowadzenie stosownych badań przez różne kompetentne instytucje.

„W obrazie histopatologicznym stwierdzono fragmenty tkankowe zawierające pofragmentowane części mięśnia poprzecznie prążkowanego. (…) Całość obrazu (…) jest najbardziej podobna do mięśnia sercowego” (…) ze zmianami, które „często towarzyszą agonii” – napisano w orzeczeniu Zakładu Medycyny Sądowej. Badania genetyczne wskazują na ludzkie pochodzenie tkanki.

W styczniu br. bp Kiernikowski przedstawił całą tę sprawę w Kongregacji Nauki Wiary. Zgodnie z zaleceniami Stolicy Apostolskiej polecił proboszczowi Andrzejowi Ziombrze przygotowanie odpowiedniego miejsca dla wystawienia relikwii tak, aby wierni mogli oddawać Jej cześć. Ordynariusz poprosił też o udostępnienie przybywającym osobom stosownych informacji oraz o prowadzenie systematycznej katechezy, która pomagałaby właściwie kształtować świadomość wiernych w dziedzinie kultu eucharystycznego. Hierarcha polecił nadto założenie księgi, w której byłyby rejestrowane ewentualne uzyskane łaski oraz inne wydarzenia mające charakter nadprzyrodzoności.

„Mam nadzieję, że wszystko to posłuży pogłębieniu kultu Eucharystii i będzie owocowało wpływem na życie osób zbliżających się do tej Relikwii. Odczytujemy ten przedziwny Znak, jako szczególny wyraz życzliwości i miłości Pana Boga, który tak bardzo zniża się do człowieka” – napisał bp Zbigniew Kiernikowski.

Komunikat biskupa legnickiego był odczytywany we wszystkich kościołach i kaplicach na terenie tamtejszej diecezji w IV Niedzielę Wielkanocną, 17 kwietnia 2016 roku.

 

Sprawę wydarzeń z Legnicy komentuje ks. dr hab. Damian Wąsek, teolog z Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie.

Jakie były Księdza pierwsze myśli, gdy usłyszał Ksiądz o wydarzeniu z Legnicy?

Na początku była ciekawość. To naturalne, bo w Polsce nie mamy zbyt wielu cudów eucharystycznych. W nieodległym czasie jest to już drugie – po Sokółce – zdarzenie nad Wisłą. Są to wydarzenia wyjątkowe w historii Polski, w historii polskiego Kościoła.

Ciekawość jest na początku. Co potem?

Później pojawia się pytanie o znaczenie takiego cudu. Z perspektywy teologii dziś odchodzi się trochę od obiektywnej funkcji cudu na rzecz subiektywnej. Nie pyta się zatem, co w tym tak bardzo cudownego, ile o to, dlaczego ten cud w tym czasie i w tym miejscu nastąpił. Jeśli stawia się pytanie dlaczego ten cud nastąpił, to traktuje się go jako znak dla bardzo konkretnych ludzi i czasów, konkretnego Kościoła lokalnego. Automatycznie rodzi się pytanie, co Pan Bóg przez takie wydarzenie chce powiedzieć.

Co o wydarzeniu z Legnicy możemy powiedzieć na ten moment?

W chwili obecnej wiemy, że nastąpiło jakieś wydarzenie, które wymaga szczególnego zastanowienia się. W diecezji zdecydowano, że o sprawie poinformowany zostanie Watykan, który wyraził zainteresowanie i wstępnie potwierdził cudowny charakter zdarzenia z sugestią, aby spróbować przedstawić hostię do lokalnego kultu z oczekiwaniem na to, jak sprawy potoczą się dalej.

Rozumiem, że Kościół nie chce się na razie oficjalnie wypowiadać na temat prawdziwości tego wydarzenia, bo czeka na jego owoce, na kult?

Tak, bo jeśli mówimy o subiektywnym postrzeganiu tego zjawiska, to na ile to jest cud, będzie można powiedzieć, obserwując wpływ tego wydarzenia na ludzi – czy spotka się z zainteresowaniem wiernych i podniesie poziom ich wiary, czy spotka się z ich obojętnością; czy będzie miało znaczenie dla procesu nawrócenia albo wiary w Eucharystię.

Wrócę do pytania o to, co Pan Bóg przez to wydarzenie chce powiedzieć?

Może to znak dla Kościoła lokalnego albo nawet dla Kościoła w Polsce, by większą uwagę – i w nauczaniu, i w katechizacji, i w przepowiadaniu – skupić na wymiary typowo teologiczne i sakramentalne niż na te społeczne. Może to znak od Pana Boga, że przeakcentowaliśmy w Polsce społeczną rolę Kościoła kosztem tej ewangelizacyjno - sakramentalnej?

Z takiego wydarzenia należy się cieszyć, czy z jego powodu należy się smucić?

Cieszyć. Dlatego, że to kolejny znak – jeśli rzeczywiście wszystkie kościelne procedury potwierdzą ten cud – że Pan Bóg ludzi nie zostawia, że ciągle z nimi jest, towarzyszy im i o Sobie przypomina. Jeśli nie odczytujemy naturalnych śladów Jego obecności, to przypomina w sposób nadzwyczajny.

Na koniec zapytam Księdza, jako kapłana, czy miał  Ksiądz kiedykolwiek pragnienie, żeby takie wydarzenie było jego udziałem, np. w czasie sprawowania Eucharystii?

Nie. Nie ekscytuję się cudami eucharystycznymi, ponieważ nigdy nie miałem wewnętrznej wątpliwości, że to, co się dzieje na ołtarzu, to autentyczna przemiana chleba w Ciało Chrystusa. Boję się wręcz czasami, że jest to sprowadzanie tajemnicy Eucharystii do tych szczególnych przypadków. Chciałbym, by takie cuda nie tylko traktowano jako wyjątek, ale jako potwierdzenie pewnej normy – że to, co autentycznie zawsze się dzieje, w sposób widzialny jest tylko potwierdzane; Ciało Chrystusa jest Nim zawsze, ale czasami możemy je dostrzec zmysłami – jeśli Pan Bóg zechce taki znak nam dać – a innym razem potrzebujemy oczu wiary.