Doktor Jezus

Sobota, XV Tydzień Zwykły, rok II, Mt 12,14-21

Tak miało się spełnić słowo proroka Izajasza: Oto mój Sługa, którego wybrałem; Umiłowany mój, w którym moje serce ma upodobanie. Położę ducha mojego na Nim, a On zapowie prawo narodom. Nie będzie się spierał ani krzyczał, i nikt nie usłyszy na ulicach Jego głosu. Trzciny zgniecionej nie złamie ani knota tlejącego nie dogasi, aż zwycięsko sąd przeprowadzi. W Jego imieniu narody nadzieję pokładać będą.

 

      Gdy pojawia się u nas jakaś choroba, nieraz ociągamy się z pójściem do lekarza. Dziwne, ale jakoś boimy się tego. Dlaczego? Przecież lekarz jest po to, by nam pomóc, by rozpoznać chorobę i wskazać sposób wyleczenia. Diagnoza, recepta, zastosowanie.

     Podobnie jest w naszym życiu duchowym. Pewnie nieraz odkładaliśmy naszą przemianę życia na lepsze, choćby poprzez częstszą spowiedź i nie odwlekanie jej dopiero na Wielkanoc albo Boże Narodzenie. A przecież Jezus ciągle nas zapewnia, że jest najlepszym lekarzem-specjalistą i ma dla nas najlepsze lekarstwo – Siebie samego. Wielu poszło za Nim – i uzdrowił ich. A co ze mną?