Kocha się za nic

       Aga po raz pierwszy do wakacyjnej pracy wolontariackiej wyjechała w 2012 r. Wówczas była w Albanii. Rok później poleciała do Zambii. Najwyraźniej się zakochała, bo i w tym roku spędzi wakacje w jej stolicy, czyli Lusace.

     Dziewczyny (zarówno za pierwszym razem, jak i teraz; Agata jest jedną z kilku polskich wolontariuszek) wyjechały do Zambii na zaproszenie Mamy Carol (wł. Carol McBrady), szefowej organizacji Action For Children Zambia. Jej działalność obejmuje przede wszystkim pomoc „dzieciom ulicy”. Salvation Home jest domem, w którym dzieciaki przechodzą program, umożliwiający im powrót do życia w społeczeństwie. Farma Kulanga Bana jest z kolei miejscem, dokąd udają się po zrealizowaniu programu i zostają aż do ukończenia szkoły lub do momentu usamodzielnienia. Oprócz pracy w tych dwóch ośrodkach wolontariuszki zajmują się także tzw. street workingiem, szczególnie w wypadkach zachorowań czy innych trudnych sytuacjach zambijskich dzieci.

Umiłowany promień słońca

       „Przez kilka pierwszych dni nie wierzyłam w to, że jestem tutaj, w Zambii. W kraju tak pięknym, kolorowym, a jednocześnie tak biednym. Teraz wydaje mi się to takie zwyczajne, że tu mieszkam, a każda myśl o powrocie wydaje mi się abstrakcyjna i tak odległa. Już teraz wiem, że zostanie tu cząstka mojego serca. Ludzie są tu pełni energii i radości, uśmiech nie znika im z twarzy – jest ich częścią. Nasze dzieci są cudowne, życie ich nie oszczędzało, a iskierki radości w ich oczach dalej błyszczą, są pełne życia i Bożej radości” – zanotuje Agata w pamiętniku spisywanym podczas ubiegłorocznych wakacji w Lusace.

      „Według rzecznika zambijskiego Ministerstwa Zdrowia Kamoto Mbewe, w 2012 r. oczekiwana długość życia wzrosła z 37 do 43 lat (głównie dzięki postępom w leczeniu gruźlicy)”. Ale średnia światowa to ponad 67 lat… Tylko ta jedna informacja z Wikipedii pokazuje bardzo trudną sytuację humanitarną tego południowoafrykańskiego kraju. Mimo ogromu biedy i szeregu jej konsekwencji nie ma chyba miejsc na świecie, gdzie na ludzkich twarzach jest tyle uśmiechu. Nie bez powodu Agata swój facebookowy album ze zdjęciami z ubiegłego roku zatytułowała „Zambia – umiłowany promień słońca” i opisała go krótko: „Ciepło w duszy, radość w sercu, uśmiech na twarzy”.

Ogrom radości i ocean potrzeb

       Wolontariat misyjny to nie tylko kilkutygodniowy wakacyjny wypad w atrakcyjne miejsce na świecie. To całoroczna praca – formacyjna i organizacyjna. Zwłaszcza wyjazd do Afryki jest czaso- i finansochłonny. Pomijając koszty samej podróży, nie wypada też przyjechać do dzieci z pustymi rękoma. Agata zaapelowała o pomoc do swoich znajomych na Facebooku. Mogli do niej przysyłać paczki i przekazywać pieniądze. Z ubiegłorocznego wyjazdu do Polski przyjechała afrykańska biżuteria, która teraz trafiła na aukcję, a zarobione w ten sposób pieniądze zostały przeznaczone m.in. na zakup pomocy szkolnych, gier i materiałów opatrunkowych dla dzieci. Dziewczyny zabrały do Lusaki ponad 50-kilogramowe bagaże. „Część pluszaków, które zostały przekazane, ze względu na ich gabaryty, ilość (ponad 200 sztuk! :)) i innego typu potrzeby na placówce w Zambii, pojedzie na misje do Albanii, Rumuni i na Ukrainę. Także miśki zwiedzą świat” – napisała Agata na facebookowym wydarzeniu „Paczka dla dzieci w Zambii”. Pod skrzydłami fundacji Action for Children Zambia jest 80 dzieciaków. Taka liczba – jak twierdzi Agata – to ogrom radości, ale także i ocean potrzeb.

       „Wstałyśmy, jak co dzień przed szóstą na modlitwy, następnie sprzątanie domu i podwórka, a potem śniadanie. Chwila wolnego… i czas zacząć lekcje. Dziś rozdałam sprawdziany z matematyki grupie moich uczniów. Jestem pod wrażeniem, poradzili sobie świetnie. Dzieciaki z dnia na dzień robią postępy, są aktywni na lekcjach i lubią się uczyć, szczególnie matematyki. Planowo po obiedzie czas wolny dla dzieci i dla nas, ale już w trakcie obiadu mówiły, „gdy zjemy, idziemy tańczyć”, no i tak też było. Zajęcia taneczne po obiedzie w ramach sjesty. Tańczymy prawie codziennie, ogranicza nas tylko prąd. Dzieciaki muszą wybrać albo tańce albo film, bo na więcej baterii w laptopie nie starczy. Jeszcze pełni sił po tanecznych wygłupach poszliśmy do buszu na polowanie. Dziś objedliśmy się owocami i złapaliśmy trzy szczury” – tak opisuje jeden z dni spędzonych w ubiegłym roku w Lusace Agata.

Nie wolno ci spocząć

       Agata jest członkiem Wolontariatu Misyjnego SALVATOR. Inspiracją dla działalności WMS jest ewangeliczna radość i pragnienie realizacji przesłania, które pozostawił założyciel salwatorianów, o. Franciszek Jordan: „Dopóki żyje na świecie choćby jeden tylko człowiek, który nie zna i nie kocha Jezusa Chrystusa Zbawiciela Świata, nie wolno ci spocząć”.

Nie liczą czasu, bo czasu się nie liczy, z czasu się korzysta.

Nie liczą pieniędzy, bo ich nie mają.

Nie martwią się na zapas, bo co ma być, to będzie.

Nie marzą o willi z basenem czy o ferrari.

Nie planują wakacji na Karaibach, bo wyjazd do miasta to duża atrakcja.

       Z pamiętnika Agaty: „Oni mają czas. Oni wiedzą, co to wiara, szczęście i radość, i dzielą się tym z innymi. Zarażają uśmiechem, ciepłem, dobrym słowem, miłością. Zarazili i mnie. Miłością do Nich, do Zambii. Dlaczego? Nie wiem, podobno kocha się za nic, nie istnieje żaden powód do miłości”.