Korzystać ze skarbca Kościoła
Rozmawiałem kiedyś z księdzem, który założył jedną ze Szkół Nowej Ewangelizacji w Polsce, ale ma także wieloletnie doświadczenia tradycyjnego duszpasterstwa, w tym jako proboszcz podkarpackiej parafii. Usłyszałem wówczas, że popularne dziś nabożeństwa z modlitwą uwielbienia albo z modlitwą o uzdrowienie, są znakiem czasu. Między wierszami wyczytałem, że każde pokolenie ma swój rodzaj pobożności i moda na tradycyjne nabożeństwa jak majówki czy różaniec powoli mija. Nie drążyłem akurat tego tematu, ale i doświadczenie rozmówcy, i zdrowy rozsądek podpowiadały, że teza jest uprawniona i słuszna.
Ostatnio rozmawiałem z innym księdzem na temat modlitwy głębokiej, która ma wielowiekowe tradycje w Kościele, a i szkół tego rodzaju praktyk duchowych jest wiele (żeby tylko wymienić ignacjańską i karmelitańską). Mój rozmówca zgodził się z przywołaną wyżej tezą, ale zauważył, że nabożeństwa oparte na duchowości z nurtów charyzmatycznych, nawet jeśli odbywają się systematycznie, to jednak z niewielką częstotliwością. Wynika to z ich charakteru, czyli bazowania na emocjach. To zresztą jest dobrą odpowiedzią Kościoła na działanie świata, który „sprzedaje” siebie i wszystko, co ze sobą niesie właśnie poprzez wywoływanie emocji.
Mój rozmówca zwrócił uwagę na jedno „ale”. Wspólnotowa modlitwa charyzmatyczna, żeby nie zatrzymała się tylko na emocjach, musi iść w parze z modlitwą osobistą, najlepiej głęboką. Przy okazji zauważył, że tradycyjne nabożeństwa wprawdzie cieszą się mniejszą popularnością, ale wracają do nich ludzie bardziej świadomi, właśni ci, którzy doświadczyli spotkania z Bogiem na medytacji. Bo czymże innym jest monotonne powtarzanie tych samych formuł w różańcu, czy wezwań litanijnych, jak nie medytacją? Wprawdzie język niektórych tradycyjnych nabożeństw może być mało zrozumiały dla współczesnych uczestników tych liturgii, ale kiedy się pozna ich historię i zrozumie się treść – często skrywającą bardzo głębokie prawdy biblijne i teologiczne – to naturalnie posłużą jako narzędzie do bliskiego spotkania z Bogiem.
Pomyślałem wówczas, że przecież wielokrotnie w różnych kościołach słyszałem zaproszenia na któreś z tradycyjnych nabożeństw. Zawsze myślałem, że to jakiś rodzaj przestarzałej duchowości, raczej dla mojej babci niż dla mnie. Ale praktycznie nigdy nie skorzystałem z takiego zaproszenia, żeby móc świadomie powiedzieć: „to nie dla mnie, w tego typu pobożności się nie odnajdę”. Nie mam tu na myśli tak popularnych nabożeństw jak majówki czy różaniec, bo na te oczywiście zdarzało mi się chodzić, ale raczej takie jak specyficzny dla danych kościołów nowenny, czy nawet nabożeństwa fatimskie.
Jednym z nabożeństw, które odkrywam w roku 100-lecia objawień w Fatimie jest nabożeństwo pierwszych sobót. O ile dziewięć pierwszych piątków odprawiłem zaraz po pierwszej Komunii świętej, to o pięciu pierwszych sobotach praktycznie nie wiedziałem.
Nabożeństwo pierwszych sobót objawiła s. Łucji z Fatimy Matka Boża w czasie prywatnej wizji. 10 grudnia 1925 r. ukazała się siostrze Łucji Maryja z Dzieciątkiem i pokazała jej cierniami otoczone serce. Maryja powiedziała: „Córko moja, spójrz, Serce moje otoczone cierniami, którymi niewdzięczni ludzie przez bluźnierstwa i niewierności stale ranią. Przynajmniej ty staraj się nieść mi radość i oznajmij w moim imieniu, że przybędę w godzinie śmierci z łaskami potrzebnymi do zbawienia do tych wszystkich, którzy przez pięć miesięcy w pierwsze soboty odprawią spowiedź, przyjmą Komunię świętą, odmówią jeden Różaniec i przez piętnaście minut rozmyślania nad piętnastu tajemnicami różańcowymi towarzyszyć mi będą w intencji zadośćuczynienia”.
Zatem podstawowym celem nabożeństwa jest zadośćuczynienie Niepokalanemu Sercu Maryi. Siostra Łucja usłyszała od Jezusa o pięciu rodzajach bluźnierstw wymierzonych w Matkę Bożą: 1. Przeciw niepokalanemu poczęciu Maryi; 2. Przeciwko wiecznemu dziewictwu Maryi; 3. Przeciw boskiemu macierzyństwu Maryi; 4. Wynagrodzenie za tych, którzy nie dopuszczają dzieci do Maryi; 5. Bluźnierstwa ludzi, którzy obrażają Matkę Bożą w Jej świętych wizerunkach. Stąd też liczba pięciu sobót.
Owocna praktyka nabożeństwa zależy od wypełnienia czterech „zadań”, które należy wykonać w pięć kolejnych pierwszych sobót miesiąca.
Sakramentalna spowiedź. To oczywiste, że sakrament pokuty i pojednania uzdalnia nas do przyjmowania Jezusa w Komunii Eucharystycznej, zwłaszcza, jeśli musi oczyścić duszę z grzechu ciężkiego. Ale „zadanie” to zwraca uwagę na regularną, comiesięczną spowiedź, by jak najczęściej być w komunii z Jezusem. W Fatimie Matka Boża wyraźnie pokazuje konsekwencję grzechu, jaką jest piekło i usilnie prosi o modlitwę za grzeszników. Grzech odłącza człowieka od Boga i jest przeszkodą w duchowym rozwoju człowieka.
Regularna spowiedź pomaga też praktykować to, czego Kościół wymaga do ważności tego sakramentu, czyli rachunek sumienia, który pozwala nam ocenić naszą relację z Bogiem; wyznanie grzechów i otrzymanie rozgrzeszenia przynosi człowiekowi wewnętrzny pokój, który wpływa na funkcjonowanie w każdej sferze życia. Spowiedź daje też łaskę sakramentalną, która uzdalnia do życia bez grzechu; jest też okazją do postanowienia poprawy, a także stwarza szansę, że usłyszymy słowa otuchy i wsparcia płynące od spowiednika.
Pan Jezus i Matka Boża nie są aptekarzami i niekoniecznie chodzi o to, żeby wyspowiadać się w pierwszą sobotę miesiąca, ale żeby w tym dniu być w stanie łaski uświęcającej, a sakramentalną spowiedź „w tych dniach” odprawić z intencją zadośćuczynienie Niepokalanemu Sercu Maryi.
Komunia Eucharystyczna. To jasne i oczywiste – Matce Bożej zależy na naszej komunii z Jej Synem. Eucharystia – Chleb Życia – jak sama nazwa wskazuje, daje nam życie, siły do praktykowania cnót, uczynków miłosierdzia, walczenia z pokusami, czy znoszenia cierpień i prześladowań.
Maryja w Fatimie objawiła się pastuszkom jako Królowa Różańca Świętego. Ta modlitwa jest bardzo miła Matce Bożej i skuteczna, jeśli chodzi o nawrócenie grzeszników i pokój na świecie. Czy dzisiejsza sytuacja na świecie nie sugeruje nam, że powinniśmy chwycić za różaniec, przynajmniej raz w miesiącu?
Dotrzymywanie towarzystwa Matce Bożej podczas rozważania tajemnic różańca. Maryja powiedziała: „Przez piętnaście minut rozmyślania nad piętnastoma tajemnicami różańcowymi towarzyszyć mi będą w intencji zadośćuczynienia”. Chodzi o medytację nad tajemnicami różańca i serdeczną rozmowę z Matką Bożą o tym, nad czym rozmyślamy, aby wynagrodzić Jej za bluźnierstwa.
Nabożeństwo pięciu pierwszych sobót ma prawie stuletnią historię, ale zdaje się być bardzo aktualne. W dzisiejszych czasach mądrość Kościoła powinna polegać na tym, żeby ze swojego skarbca umiejętnie wyciągał starsze praktyki pobożnościowe i nie bał się też nowych. Korzystajmy z tego bogactwa obficie!