Lekarz od cudów

 

Skalpel ocierający się o mistykę

       „O cudzie w odniesieniu do Adasia mówiłem z przekonaniem, świadomie, z sercem. I szczerze. I jak ktoś się z tego wyśmiewa, sam o sobie wydaje świadectwo” – mówi prof. Janusz Skalski w rozmowie z Joanną Bątkiewicz-Brożek. Szef kliniki kardiochirurgii w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Prokocimiu świadomie położył akcent na czynnik mistyczny. Jak sam twierdzi, medycyna, którą się zajmuje, czasami o takie elementy się ociera. Doświadczył tego wielokrotnie nad stołem operacyjnym, gdy wszystkie procedury medyczne zostały wykorzystane, a stan pacjenta się nie poprawiał. W beznadziei przyzywał Bożej interwencji aktem strzelistym. I wtedy bywało, że wszystko wracało do normy.

       Gdy zespół lekarzy z Prokocimia walczył o życie chłopca w głębokiej hipotermii (temperatura ciała Adasia spadła do 12,7 stopnia Celsjusza – jest to najniższa temperatura, z której udało się odratować człowieka), akty strzeliste nie były potrzebne, bo Ktoś tę sytuację dobrze wyreżyserował. Począwszy od zachowania dziadków dziecka, przez policję i ratowników medycznych, aż po krakowskich specjalistów. Wszystko grało jak w szwajcarskim zegarku. Chłopiec wprawdzie zadomowił się już u Pana Boga, ale postanowił wrócić…

       Prof. Skalski świadkiem cudów bywa częściej, niż wynikałoby to z medialnych relacji. Trudno o dokładne statystyki, ale na ponad sześć tysięcy uratowanych małych istnień wiele otarło się o ten wspominany czynnik mistyczny. Jeden z takich przypadków trafił nawet do postulacji procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II. Rodzice wdzięczni za życie dziecka udali się w dziękczynną pielgrzymkę do grobu papieża Polaka. Z Rzymu przywieźli wówczas błogosławieństwo od Benedykta XVI, które krakowski kardiochirurg zawiesił na oddziale w Prokocimiu.

 

Spadkobierca proroków

       Trzeba też podkreślić, że prof. Skalski wyraźnie zaznacza, że ani on, ani jego koledzy po fachu nie są cudotwórcami, nie robią cudów. „Jesteśmy jedynie świadkami cudów” – mówi. Swego czasu oburzał się na zatytułowanie filmu o Zbigniewie Relidze (jego mistrzu i przyjacielu) „Bogowie”. Z religijnych porównań woli analogię ze starotestamentowymi prorokami. Za tłumaczeniem ks. Jakuba Wujka przywołuje fragment z Drugiej Księgi Królewskiej (4,32-35), który świadczy najprawdopodobniej o udarze mózgowym chłopca reanimowanego przez Elizeusza. Krakowski kardiochirurg widzi w postępowaniu proroka działania współczesnego lekarza – masaż serca i przywracanie oddechu metodą usta-usta. Czuje się spadkobiercą tych, którzy uzdrawiali przed tysiącami lat; mówi, że to, co robią dziś lekarze, to forma realizacji testamentu, jaki zostawili biblijni prorocy.

       Krakowski lekarz to też gentelman. Tak, jak nie lubi, kiedy ktoś ironizuje o nim, nazywając go „bogiem”, tak samo nieeleganckim określa mówienie, że praca kardiochirurgów to poprawianie tego, co nie udało się Panu Bogu. Nie pozwala mu też z pewnością na to jego wiara. „Relacja z Bogiem u mnie to status idem, czyli bez zmian, stała niezmącona niczym wiara. Jestem po prostu praktykującym katolikiem” – wyznaje.

 

Bez księdza by sobie nie poradził

      W kaplicy szpitalnej w Prokocimiu wisi obraz „Jezus siedzący pod drzewem”. Dość zrozumiały wizerunek w klinice dziecięcej, bo Jezusa otacza gromadka dzieci. Ale ciekawa jest inna rzecz. Otóż jest to dzieło kuzyna krakowskiego kardiochirurga – Tadeusza Łakomskiego, któremu pozowała cała rodzina Skalskich. Dziewczynka w białej sukience to …mały Janusz. Dorosły Janusz wypożyczył obraz szpitalowi – na starość ma go zabrać do domu. 

      Kaplica to wyjątkowe miejsce w szpitalu. Prof. Skalski odsyła tam rodziców i bliskich pacjentów niezależnie od wiary czy wyznania, bo uważa, że to świetna poczekalnia dla zdenerwowanych np. długotrwałą operacją dziecka. Ponadto docenia rolę kapelana, którego wysyła do rodziców na najtrudniejsze rozmowy. Przyznaje, że są sytuacje, w których bez księdza by sobie nie poradził.

     Ksiądz Lucjan Szczepaniak jest nie tylko duchownym, ale też bioetykiem i lekarzem hematologiem. I przy tym wszystkim – jak mówi prof. Skalski – potrafi rozmawiać z ludźmi. „Nie chodzi tu o nawracanie, ale o wiedzę, empatię, współczucie. Ludzie często czekają na spotkanie z psychologiem. Moim zdaniem o wiele lepsza jest rozmowa z mądrym kapłanem. I to bez względu na wyznanie rodziców” – ocenia kardiochirurg.

 

Lekarz od serc

       Wybór medycyny był poniekąd naturalny, bo ojciec prof. Skalskiego był lekarzem. Ale Janusz był także olimpijczykiem z chemii, co dawało mu wstęp na studia bez egzaminów. „Zawód lekarza wydawał mi się zawsze piękny, bo po pierwsze, dawał możliwość ciągłego kontaktu z ludźmi, a po drugie, można było dla nich coś dobrego zrobić. To ostatecznie przeważyło” – przyznaje po latach. Jako pierwszy na świecie przeprowadził zabieg wszczepienia zastawki płucnej serca pięcioletniej dziewczynce. Innym razem oddał własną krew, by przyspieszyć operację noworodka, którą później sam przeprowadził. W czasie stresującego oczekiwanie na serce do przeszczepu dla jednej z małych pacjentek sam doznał zawału serca.

       Profesor poza zajmowaniem się z pasją medycyną i to zarówno praktyczną, jak i teoretyczną zbiera także starodruki. W jego bibliotece jest rzecz jasna Biblia w tłumaczeniu ks. Jakuba Wujka, którą cytuje z pamięci – także na wykładach dla studentów. Pismo Święte lubi też czytać po łacinie (z żalem przyznaje, że nie zna aramejskiego i greckiego), a jego ulubiony egzemplarz pochodzi z 1773 roku. Tęsknota za byciem jak św. Hieronim – tłumacz Biblii z języków oryginalnych na łacinę – wpisana jest najwyraźniej w jego serce, bo tak ma właśnie na drugie imię. Pewnie też z tego samego powodu miedzioryt Alfreda Dürera z wizerunkiem świętego zawisł w jadalni pana doktora.

      Poza bibliofilskim hobby jest jeszcze jedno. Profesor zbiera kamienne serca z różnych stron świata. W domu ma ich kilkadziesiąt. Najpiękniejszy okaz przywiózł z plaży na Elbie – duży zielony kamień, z wyraźnie zaznaczoną prawą i lewą komorą oraz żyłkami na powierzchni, przypominającymi naczynia wieńcowe. Jak w takich okolicznościach nie powiedzieć, że na prof. Januszu Skalskim spełnia się Boża obietnica zapisana w Księdze Proroka Ezechiela (36, 26): „dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę wam serce kamienne, a dam wam serce z ciała”.

 

Premiera książki „Mam odwagę mówić o cudzie” wydawnictwa Znak zaplanowana jest na 23 kwietnia 2015 roku.