Mobilizacja do piękniejszego życia (wywiad)

W jakich okolicznościach dowiedziała się Siostra, że jej brat wybiera się do zakonu?

Wiadomość o wstąpieniu brata do klasztoru nie była dla naszych rodziców, jak i dla mnie, żadnym zaskoczeniem. W głębi serca przeczuwaliśmy, że kiedyś to nastąpi. Będąc skromnym człowiekiem, nie afiszował się swoimi pragnieniami, chociaż marzył o tym od wczesnego dzieciństwa, o czym wspomniał podczas swojej Mszy św. prymicyjnej w Leżajsku. Z zakonem Ojców Bernardynów był związany od najmłodszych lat, gdy rozpoczynał swoją służbę jako mały ministrant, a  następnie udzielał się w Młodzieży Franciszkańskiej. O swoim wyborze i decyzji poinformował mnie podczas odwiedzin, kiedy odbywałam drugi rok nowicjatu w Zgromadzeniu Sióstr Niepokalanego Serca NMP w Kudowie Zdroju.

Jakie uczucia tej informacji towarzyszyły?

Wychowywaliśmy się razem i choć jest młodszy ode mnie, to zawsze odczuwałam jego wsparcie, opiekuńczość i troskę. Bardzo się ucieszyłam i zrozumiałam wówczas, że oprócz kochającego brata zyskałam jeszcze duchowego przyjaciela, na którego zawsze mogę liczyć. Jego decyzja, mogę to powiedzieć z całym przekonaniem, umocniła także moje powołanie. Wiedziałam, że on modli się za mnie, a ja za niego.

Jak reagowali rodzice? Dwoje dzieci w zakonie – nie zniechęcali Was czasami?

Mamy bardzo religijnych i kochających rodziców, którzy uszanowali nasze decyzje. Ważną rolę w dojrzewaniu naszego powołania odegrała mama, która zrezygnowała z pracy zawodowej, by poświęcić się wychowaniu dzieci. Gdy wracaliśmy ze szkoły do domu, ona zawsze na nas czekała i była blisko. Nauczyła nas miłości do Boga, Matki Bożej i do drugiego człowieka. Rodzice, choć przeżywali nasze odejście z domu, to nigdy nas nie zniechęcali. Mieli świadomość i takie przekonanie, że Panu Bogu się nie odmawia.

Jak dziś reagują?

Dzisiaj są szczęśliwi wiedząc, że mają swój udział w tym, co dokonało się w sercach dzieci. Odczuwamy także ich towarzyszenie duchowe. Wiemy, że wspierają nas modlitwą i swoją rodzicielską troską. Jesteśmy im za to bardzo wdzięczni.

Macie okazje spotkać się wszyscy razem?

Rodzice i my jako dzieci cieszymy się na każde nasze wspólne spotkania, szczególnie podczas wakacji oraz przy różnych okazjach w ciągu roku. Myślę, że dzielące nas kilometry dla Bożej sprawy jeszcze bardziej cementują naszą wzajemną miłość i oddanie.

Jak jesteście postrzegani jako rodzina, w której jest zarówno siostra zakonna, jak i zakonnik?

Jesteśmy skromną rodziną. Fakt, że wywodzi się z niej zakonnik i siostra zakonna na pewno budzi wśród otoczenia szacunek dla naszych rodziców za to, że dobrze nas wychowali. Wielu prosi nas o modlitwę, na którą z naszej strony mogą liczyć.

Pamięta Siostra sam moment święceń kapłańskich brata?

Święcenia kapłańskie w rodzinie to niecodzienne wydarzenie. Jest to przede wszystkim wielkie przeżycie duchowe, bo kapłaństwo to Boża tajemnica, która dotyka ludzkiej rzeczywistości. Cieszyłam się, że spełniło się pragnienie brata. Podzielałam radość całej naszej rodziny nie zapominając o tym, że odtąd będzie potrzebował z naszej strony jeszcze większego wsparcia modlitewnego. Został wyświęcony na kapłana przez kard. Mariana Jaworskiego w bazylice Ojców Bernardynów w Kalwarii Zebrzydowskiej. Prymicje odbyły się w naszym rodzinnym Leżajsku. Te obydwie uroczystości połączyła Matka Boża, której cudowne wizerunki są czczone w tych dwóch sanktuariach. Moje współsiostry otaczały brata swoją modlitwą, życzliwością, a także służyły pomocą w bezpośrednich przygotowaniach do tego ważnej uroczystości.

Czy fakt obecności kapłana w rodzinie to wyróżnienie, odpowiedzialność?

Zapewne dla rodziny jest to błogosławieństwo, gdyż możemy tutaj dostrzec wyraźne działanie Pana Boga, który wybiera kogo chce. To jest Jego tajemnica, przed którą trzeba stanąć w zadumie, wdzięczności, ale także w pełnej odpowiedzialności. Obecność kapłana w rodzinie z jednej strony uświadamia nam prawdę, że powołanie to przede wszystkim sprawa Boża, z drugiej zaś motywuje do dawania świadectwa o Bogu. Tak więc w tym kontekście można mówić o odpowiedzialności, jaka spoczywa nie tylko na samym powołanym, lecz także na najbliższych, by za otrzymany dar dziękować, twórczo rozwijać i dzielić się nim z innymi.

Jak wyglądały Wasze relacje później? Siostra w jakiś sposób korzystała z tego, że Jej brat jest kapłanem?

Jest to dość osobiste pytanie. Na pewno nasza więź jeszcze bardziej się umocniła. Miałam taką świadomość, że brat, będąc kapłanem oraz zakonnikiem, oddaje swe serce Bogu i rozszerza je także na rodzinę, swoją wspólnotę zakonną i ludzi, do których został posłany. Taki jest sens kapłaństwa, aby będąc najbliżej Jezusa, dawać Go innym, kochać i dzielić się Jego miłością ze wszystkimi. Wiem to bardzo dobrze, że mogę zawsze liczyć na wsparcie mojego brata, przede wszystkim duchowe. Ponadto służył zawsze pomocą i radą w trudnych sytuacjach, z troską pochylał się nad sprawami mojego Zgromadzenia i tak jest do dzisiaj.

Jak przyjęła Siostra informację o biskupiej nominacji dla brata?

Z pewnością było to dla nas wszystkich ogromnym zaskoczeniem. O nominacji dowiedziałam się w rodzinnym Leżajsku, gdzie razem z bratem spędzaliśmy u rodziców wakacje. Wiedziałam, że brat jest szczęśliwym i spełnionym zakonnikiem, kochającym św. Franciszka i swój zakon. Dlatego też ta informacja wydawała się być nierzeczywista, przeobrażająca dotychczasowy porządek, a przede wszystkim niosąca duże zmiany. Na pewno byłam bardzo szczęśliwa. Uświadomiłam sobie również to, że dla Pana Boga nie ma nic niemożliwego i że potrafi nas zaskoczyć.

Jak wspomina Siostra święcenia biskupie brata?

Sakrę biskupią wspominam z wielkim wzruszeniem, gdyż niecodzienna to uroczystość. Była radość w sercu, duchowe towarzyszenie oraz świadomość, że odtąd krąg ludzi, do których posłał go Pan Bóg, poszerzył się i będzie potrzebował jeszcze więcej modlitewnego wsparcia.

Jak to jest być siostrą biskupa?

Fakt, że jestem siostrą biskupa mobilizuje mnie do piękniejszego życia. Pragnę Mu towarzyszyć, wspierając modlitwą i siostrzaną miłością. Dziękuję Panu Bogu, że jest  moim bratem.