Nie wstydzę się Jezusa

Sobota, XXVIII Tydzień Zwykły, rok I, Łk 12,8-12

Każdemu, kto mówi jakieś słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie przebaczone, lecz temu, kto bluźni przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie przebaczone. Kiedy was ciągać będą do synagog, urzędów i władz, nie martwcie się, w jaki sposób albo czym macie się bronić lub co mówić, bo Duch Święty nauczy was w tej właśnie godzinie, co należy powiedzieć.

 

Dla każdego człowieka poczucie wstydu powinno być czymś naturalnym. Ma ono oczywiście różne zabarwienia i znaczenia, objawiając się w różnych sytuacjach. Są ludzie, o których mówi się „wstydliwi”, czyli nieśmiali, bojaźliwi, jakby zamknięci w sobie i nie ufający sobie. Są ludzie, o których mówi się „bezwstydni”, czyli niemoralni, źli, jacyś ekshibicjoniści. 

Można wstydzić się siebie, kogoś czy czegoś. I wówczas na pewno jakoś sami źle się czujemy z tym „wstydliwym problemem”. Chrystus pyta mnie, czy przypadkiem nie wstydzę się tego, że jestem chrześcijaninem, że noszę Jego imię. Kto się Mnie wyprze przed ludźmi… Inaczej mówić, kto się Mnie wstydzi wobec ludzi. 

Na portalach społecznościowych możemy znaleźć profil „Nie wstydzę się Jezusa”. Zaskakujące, kto się Go nie wstydzi. Może i na mnie przyszedł czas, by bardziej przyznać się do Jezusa przed ludźmi?