Niebiańskie DNA

Odkryć swoją tożsamość

To news TVN24. Kobieta domaga się odszkodowania od skarbu państwa, ale sąd nie przyznał jej racji – trzydzieści lat temu nie obowiązywały dzisiejsze przepisy dotyczące naruszenia dóbr osobistych. Sprawa trafi najprawdopodobniej do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

Przywołuję te wszystkie szczegóły, bo początkowo wydawało mi się, że to błaha sprawa, a kierowanie jej do Strasburga to już na pewno jakaś fanaberia. W końcu czy mężczyzna, który jako niemowlę pił mleko z piersi kobiety, był przez nią pielęgnowany w dzieciństwie, wychowywany jako dziecko; mężczyzna, który o tej kobiecie nie myśli inaczej, jak o swojej mamie i babci swoich dzieci, może nagle stać się kimś obcym? Albo czy obcą nagle może stać się kobieta, która przez trzydzieści lat pewnie wiele nocy nie przespała zarówno wstając do malutkiego dziecka, jak i później czekając na jego powrót z jakiejś imprezy czy zamartwiając się problemami z jego własnego małżeństwa, jak to matka…? Może.

Mateusz całą sytuację przyjął z lekkim przymrużeniem oka stwierdzając, że najwyżej jego dzieci będą miały teraz dwie babcie. Ale – jak relacjonuje Marzanna Zielińska – Łukasz popadł w depresję. Poczuł się obcy. I niczyj. - Im więcej jestem z nimi razem, to coraz mniej uczuć mam dla nich – wyznaje portalowi tvn24.pl Łukasz.

Te reakcje uświadomiły mi, jak ważną rolę odgrywa świadomość naszych korzeni i poczucie własnej tożsamości.

Czyim jestem dzieckiem?

Zdarza się oczywiście – pomijając sytuacje ekstremalne, jak choćby ta opisana wyżej – że matka z córką są świetnymi przyjaciółkami, a ojciec z synem bardzo dobrymi kumplami. Ale po pierwsze nie na każdym etapie życie te relacje są tak samo intensywne, a po drugie w rzeczywistości nie zdarzają się tak często. I wydaje się – patrząc na to, jak pędzi świat – zdarzały się będą coraz rzadziej. Tzn. dzieci mogą mieć świetne relacje ze swoimi rodzicami, ale pól porozumienia będzie raczej coraz mniej. Jeśli spojrzymy tylko na rozwój technologii, która coraz bardziej wyklucza osoby nie podążające za globalnymi trendami, to zdecydowanie częściej będzie w zastosowaniu powiedzenie, że „dzielą nas pokolenia” – i to bez względu na różnicę wieku.

Co z tym zrobić?

Po pierwsze, nie odcinać swoich korzeni, ale dbać o nie. Papież Franciszek często powtarza młodym, by spotykali się ze swoimi babciami i dziadkami, wsłuchiwali się w ich rady i od nich uczyli się życia. Po drugie, swojej tożsamości trzeba szukać dalej i głębiej niż tylko na poziomie więzów krwi. Duchowa genetyka wskazuje, że mamy niebiańskie DNA, a naszym ojcem jest Bóg. Tylko Jego miłość do nas jest bezwarunkowa i przez całą wieczność utrzymuje się na stałym poziomie – nie jest zależna od naszych zachowań, od naszego odwzajemniania Jego miłości, od naszych dobrych uczynków. On kocha nas pomimo wszystko. Niezależnie od wieku, bliskości czy intensywności relacji z naszymi biologicznymi rodzicami, a nawet faktu czy jeszcze żyją albo czy w ogóle ich znamy, mamy Ojca, który – jak na obrazie Rembrandta – jest jak mama i tato w jednym. Mamy Ojca, do Którego możemy przyjść z każdą sprawą i bez obciachu o niej powiedzieć, zwierzyć się ze wszystkiego, podzielić się każdym problemem i ucieszyć z każdej radości. Mamy Ojca, do Którego możemy po prostu przyjść, usiąść u Jego stóp i chłonąć pokój, jaki płynie z faktu, że On jest blisko.

Już przed wiekami miano pewność, że „nie może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona”. Od wieków prorocy wiedzieli także, że nawet gdyby ona zapomniała, to Bóg nigdy nie zapomni (por. Iz 49, 15).