Nieziemskie „zbiegi okoliczności”
Kilka tygodni temu ukazała się Twoja najnowsza płyta „Nieziemscy”. To już trzeci muzyczny projekt. Skąd pomysł na płytę o świętych?
Gdybym miał odpowiedzieć jednym zdaniem, to zaryzykowałbym stwierdzenie, że pomysł przyszedł z samego nieba, a tak po ludzku – od sióstr klarysek. Dwie pierwsze pieśni zostały przez nie zainspirowane. Jako pierwsza w kolejności: „Błogosławiona Salomeo” – krakowskie siostry przekazały prośbę przez moją znajomą, która chyba musiała naopowiadać zakonnicom niestworzonych rzeczy o mnie, skoro siostry zaryzykowały i zdecydowały się poprosić o nową melodię pieśni do bliskiej im świętej (śmiech). Druga to pieśń do św. Michała Archanioła. Powstała z inspiracji starosądeckich klarysek. Gdy odwiedziłem je dwa lata temu i przekazałem im gotową już pieśń do bł. Salomei, wówczas siostry zasugerowały, że byłoby dobrze, żeby miały jeszcze melodię do modlitwy papieża Leona XIII, którą codziennie odmawiają. Podchwyciłem pomysł i tak zrodziła się druga pieśń – „Święty Michale Archaniele”. Potem, z biegiem czasu, przychodziły kolejne pomysły, prośby, sugestie i tak powstała płyta „Nieziemscy”. Do grona „świętych z płyty” dołączyli bliscy mi święci, z którymi związany jestem duchowo. Śmiem twierdzić, że święci sami zatroszczyli się o siebie i zapragnęli, abyśmy ich poznawali w ten muzyczny sposób.
Skąd to przekonanie?
W czasie realizacji płyty zaistniało wiele „zbiegów okoliczności”; zresztą do dziś mają miejsce. Pierwszy raz poważnie pomyślałem o nagraniu nowej płyty, gdy zaśpiewałem Litanię do Wszystkich Świętych w czasie uroczystej dedykacji nowego kościoła w parafii Jasienna (niedaleko Starego Sącza), we wrześniu 2017 roku. Było to dla mnie swoiste „liturgiczne otwarcie” Nieziemskich. Miesiąc później rozpoczęły się nagrania. Kiedy w uroczystość Wszystkich Świętych usłyszałem czytania, jakie na ten dzień przewiduje liturgia, wiedziałem jak cały ten album będzie skonstruowany. Miałem już pewność, że za rok „Nieziemscy” będą gotowi do muzycznego upublicznienia. Obserwując wydarzenia, które miały miejsce w czasie realizacji projektu przeżywałem pokój i ogromną radość, bo miałem świadomość duchowej obecności i realnego działania tych, o których miałem śpiewać.
Jakiś przykład?
Doświadczyłem nietypowego zdarzenia z „Faustyną”. Słowa pieśni do św. Faustyny zaproponowały mi siostry z Łagiewnik. Jako jedyną propozycję tekstu przesłały mi fragment homilii kanonizacyjnej św. Jana Pawła II wygłoszonej w Rzymie 30 kwietnia 2000 roku. Bezpośrednio przed Wielkanocą udało się nagrać akompaniament do pieśni. Zaraz po świętach w planie było nagranie wokalu, ale się rozchorowałem i przez trzy kolejne tygodnie mój głos nie nadawał się do nagrań. Gdy wyzdrowiałem, okazało się, że najbliższy możliwy termin nagrywania „Faustyny” był w poniedziałek 30 kwietnia 2018 roku, czyli dokładnie w rocznicę kanonizacji św. Faustyny, kiedy to papież Polak publicznie wygłosił ów tekst. Towarzyszenia św. Faustyny doświadczyłem również kilka tygodni później, gdy po raz pierwszy w moim życiu poproszono mnie o „zastępstwo” i zagranie Godziny Miłosierdzia i mszy św. w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. Potraktowałem to jako uśmiech od Siostry Faustyny. Niedługo potem, w październiku br. odbył się Małopolski Konkurs Pieśni Religijnej „Nie lękajcie się” im. św. Jana Pawła II. Grając i śpiewając modlitwę „Święta Faustyno” z nowopowstałej już płyty „Nieziemscy”, wygrałem konkurs w kategorii solistów. Również i to zdarzenie odebrałem jako potwierdzenie „z góry”, że jest OK (śmiech).
Gratulacje! W tym roku minęło dokładnie 80 lat od śmierci św. Siostry Faustyny. Może to też podobny, swoisty „zbieg okoliczności”?
Oj, tak. Ten rok tak naprawdę dla wielu spośród świętych związanych z moją płytą był rokiem jubileuszów, o czym dowiedziałem się później. Przede wszystkim: bł. Salomea – 750 lat od jej śmierci, wspomniana już Siostra Faustyna – 80 lat od śmierci, Jan Paweł II – 40 lat od wyboru na Stolicę Piotrową, czy św. Andrzej Bobola – 80 lat od kanonizacji. Na płycie znajduje się również „Litania do polskich Świętych”, która powstała z okazji jubileuszu 100-lecia odzyskania niepodległości przez Polskę. Zarówno tekst jak i melodia litanii otrzymały imprimatur krakowskiej Kurii Metropolitalnej – co również było dla mnie sygnałem, że muzyczne działania ze świętymi idą w dobrym kierunku.
Wśród pieśni o świętych znajduje się także utwór maryjny – „Królowo Wszystkich Świętych”.
Maryja jest dla mnie swego rodzaju „prima inter pares” [pierwsza wśród równych – przyp. red.] pośród wszystkich świętych. Jest człowiekiem, ale niesłychanie wyjątkowym pod wieloma względami. Nie mogło Jej zabraknąć. Od pewnego czasu osoba Maryi stała mi się bliższa, imponuje mi. Zresztą, od dziecka duchowo jestem z Nią związany choćby poprzez znamienny fakt, iż w dniu mojego chrztu (w liturgiczne wspomnienie męczeństwa św. Jana Chrzciciela) tato zawierzył moje życie opiece Maryi. Kilka lat temu też się dowiedziałem, że rok mojego urodzenia był ogłoszonym przez Kościół rokiem maryjnym.
I znów te „zbiegi okoliczności” nie pozwalają mi myśleć inaczej jak w kategoriach pewnych znaków z nieba. Nie o wszystkim oczywiście da się opowiedzieć w kilku zdaniach, ale w ciągu życia nieraz doświadczyłem Jej konkretnej obecności choćby w przypadku poważnego zagrożenia mojego życia, gdy byłem dzieckiem. Mówiąc teraz o Maryi i Jej obecności w moim życiu uświadomiłem sobie jeszcze jedną ciekawą kwestię. Otóż, w ostatnich tygodniach otrzymałem zezwolenie (z datą 16 X 2018) od abp. Józefa Górzyńskiego na używanie w kulcie Bożym melodii „Litanii do Matki Bożej Gietrzwałdzkiej” mojego autorstwa. Co też odbieram jako przywilej i prezent od Bożej Matki.
Gdzie Gietrzwałd, a gdzie Kraków? Jak to się stało, że melodia litanii Twojego autorstwa jest wyśpiewywana w Gietrzwałdzie, w jedynym uznanym przez Kościół miejscu objawień maryjnych w Polsce?
To dzięki mojej nieznajomości języka angielskiego (śmiech). Już wyjaśniam. W maju br. byłem na międzynarodowej konferencji związanej z psychologią muzyki i muzykoterapią w Katowicach. Wykłady były głównie w języku angielskim. W większości tłumaczone na język polski. W pewnym momencie tłumacze musieli opuścić salę i zapytano publicznie kto będzie miał kłopot ze zrozumieniem w języku angielskim treści wykładu. Z około 50 osobowej grupy słuchaczy zgłosiłem się tylko ja i pewna dziewczyna, jak się później okazało, koleżanka „po fachu” – organistka z Gietrzwałdu. Ta słaba znajomość języka angielskiego doprowadziła do naszego spotkania. Po paru dniach otrzymałem od „nowej znajomej” nietypową prośbę – żebym spróbował ułożyć melodię do „Litanii do MB Gietrzwałdzkiej”. Było to 26 maja – w Dzień Matki i również w dzień liturgicznego wspomnienia mojego ulubionego ze świętych – św. Filipa Neri. Odebrałem to znów jako znak, zakasałem rękawy i wziąłem się do pracy. Tego dnia powstała nowa melodia. O szczegółach nie sposób mówić, dodam jedynie, że Maryja wydatnie przekonała mnie, że jest obecna i w tym wydarzeniu.
Jesteś muzykoterapeutą. Czy można powiedzieć, że płyta, którą nagrałeś ma walory muzykoterapeutyczne?
W pewnym sensie tak. Instrumenty dobierane do poszczególnych tekstów o świętych nie są przypadkowe. Starałem się muzyką oddać charakter poszczególnych świętych oraz ich sposób działania, gdy np. w pieśni „Święty Michale Archaniele” mowa o strąceniu Szatana do piekła przez Księcia Aniołów – muzyka zdaje się wyrażać owo zepchnięcie wroga do przepaści. „Św. Franciszek” to melodia pokoju i dobroci, w zakończeniu zaś starałem się wyartykułować franciszkańską radość. Muzyka do „św. Klary” zdaje się prezentować kobiecą delikatność, i tak dalej… Zwrotne komunikaty, które otrzymuję od słuchaczy (również od nieznajomych) zdają się potwierdzać muzykoterapeutyczne i przede wszystkim modlitewne walory utworów, na czym mi najbardziej zależało.
Serdecznie zapraszam do zapoznania się z „Nieziemskimi” – jak też i z tymi spoza albumu.
Ponadto zapraszam na moją stronę, gdzie zamieszczam wszelkie informacje o płycie i o innych działaniach: www.niemiecmichal.pl
Poniżej demo płyty.