Odnaleźć miłość
Shauna Niequist miała 36 lat. 11-letni staż małżeński. Dwoje dzieci. Pisała książki, głosiła konferencje i rekolekcje. Kochała swoje życie - kochała męża, uwielbiała dzieci, cieszyła się swoją pracą. Ale czuła, że wózek, który ciągnie, jest tak ciężki, że ją wyniszcza. Tym wózkiem było jej życie, w którym straciła poczucie sensu i brakowało jej więzi i pokoju. Jak taran parła ciągle do przodu. To było silniejsze od niej. Ucierpiało na tym jej zdrowie, ale i wiara, która stała się powierzchowna, jedynie formalna. „Kochałam swoje życie, ale stałam się kimś, z kim nie chciałam przebywać. Stałam się kimś, kim nie chciałam być” - pisze w książce „Piękne życie”.
Shauna próbowała różnych sposobów, żeby zmienić swoje życie. Myślała, że problem tkwi w organizacji jej czasu, albo nieporządku w domu. Skrupulatnie planowane listy zadań i realizowane harmonogramy, a także zatrudnienie sprzątaczki nie pomogły. Nie tu leżał problem. „Podróż ta dotyczyła miłości, wartości, Boga, tego, co oznacza poznanie Go i bycie przez Niego kochanym w sposób, który wszystko reorganizuje i ugruntowuje”.
Nie porównuj się z innymi
Shauna przez wiele lat korzystała z pomocy psychologa, kierownika duchowego, lekarzy. Jeździła na rekolekcje, modliła się, pościła, czytała książki. Ale odkryła, że problem nie tkwi w tym, co i jak robi, ale czego nie robi. Stwierdziła, że jej dwa największe grzechy to zachłanność i duma. Ta pierwsza pchała ją ciągle naprzód, chciała wszystkiego spróbować i doświadczyć. Duma z kolei sprawiała, że nieustannie starała się komuś coś udowodnić. Lekiem na zachłanność jest umiarkowanie - we wszystkim. Przeciwieństwem dumy jest stanięcie w prawdzie o sobie i przyznanie się do swoich słabości i ograniczeń, powiedzenie sobie „taka jestem”, nie jestem moimi zarobkami, osiągnięciami, dokonaniami.
Tym, co nas napędza w stronę tych dwóch grzechów bywa często porównywanie się z innymi - w różnych przestrzeniach. Przypominam sobie w tym miejscu moją rozmowę z dyrektorkami szkół Montessori w Krakowie, które opowiadały mi o tej metodzie pedagogicznej. Jednym z jej założeń jest praca własna - każde dziecko pracuje indywidualnie (przy pomocy nauczyciela) nad zagadnieniem, którym w danym momencie się bardziej interesuje, które jest mu aktualnie do czegoś przydatne. Trudno w takich okolicznościach porównywać się „z kolegą z ławki”. W szkołach Montessori konkuruje się z samym sobą, porównuje się swój aktualny wynik do poprzedniego, ocena zależy od mojego rozwoju a nie tego, czy jestem lepszy od drugiej osoby.
Odłóż narkotyki
Inna rada Shauny, to odłożyć narkotyki. Myślisz, że nie jesteś uzależniony? Sprawdź proszę. Oglądanie godzinami telewizji czy przeglądanie mediów społecznościowych, zakupy, seks, praca, ale także sprzątanie, trening sportowy, dieta, wolontariat. Narkotyk - sposób na znieczulenie - można zrobić ze wszystkiego. Narkotyk chroni - przynajmniej przez jakiś czas - przed odczuwaniem bólu. Ale równocześnie upośledza zdolność dostrzegania rzeczy, które mają znaczenie - własne serce czy najbliżsi.
Mów „nie”
Słowo, które odmieniło życie Shauny? Proste „nie”. Czasami się kogoś rozczaruje swoim „nie”, nawet zawiedzie albo przynajmniej zasmuci. Zwłaszcza, gdy przyzwyczailiśmy tę osobę do mówienia „tak”. Zdarzy się, że te osoby będą starały się w nas wzbudzić poczucie winy w stylu: „a myślałem, że można na ciebie liczyć”. Shauna Niequist podpowiada, że to my sami decydujemy kogo zawodzimy. Podkreśla, że najrzadziej należy zawodzić ludzi, którzy są najbliżej nas - męża/żonę, dzieci, rodzinę, przyjaciół. Poza tym praktyka czyni mistrza i z czasem rozczarowywać będzie nam łatwiej. „Potrzeba przy tym poczucia głębokiej, bezwarunkowej miłości Boga i silnej świadomości własnego celu” - twierdzi Niequist. Inaczej będziemy w ludziach, tych, którym zawsze mówimy „tak”, szukali tego, czego dać nam nie mogą, bo tylko Bóg może nam to zagwarantować. Shauna zauważa, że „tak” mówi zawsze w pośpiechu. Dopiero wtedy, kiedy może przemyśleć swoją odpowiedź, może wrócić do tego, że jest kochana, uświadomić sobie swój cel, bardziej świadomie podejmuje decyzje.
Rób to, co kochasz
„Bóg mówi śniegowi: padaj na ziemię, a ulewie i deszczowi: bądźcie mocne” (por. Hi 37, 6). Egzegeza Shauny tego fragmentu z Księgi Hioba jest prosta: w gruncie rzeczy Bóg mówi: rób to, do czego cię stworzyłem - jesteś deszczem, więc padaj; jesteś śniegiem, więc syp. „Bóg prosi, żebym była tym, czym mnie stworzył. I prosi, żebyście wy byli tym, kim was stworzył. (…) Rób to, co do ciebie należy. Rób to, co kochasz, do czego zostałeś stworzony”. Często gonimy za tym, czego oczekują od nas inni, czego się po nas spodziewają. Potrzebny jest powrót do naszych korzeni, do pierwotnego pragnienia - ono jest tym, co Bóg w nas głęboko złożył. „Bóg odcisnął na waszych sercach święte i piękne znamię pasji i zdolności: co kochacie? Do czego czujecie zamiłowanie?”.
Shauna Niequist zbliża się do czterdziestki. Ma męża i dwoje dzieci. Tym, co dziś ją napędza, jest miłość. Miłości nie da się udowodnić, zasłużyć na nią, ani o nią konkurować. Miłość można odnaleźć w głębi własnego serca, które jest sanktuarium samego Boga. „Odnajdziecie ją w twarzach ludzi, których znaliście całe życie, którzy siadają co tydzień przy waszych stołach, dzieci, których noski całujecie na dobranoc. Odnajdziecie ją w modlitwie, kiedy siedzicie w milczeniu, czując obecność Chrystusa Zmartwychwstałego”.