Skąd Boże Narodzenie?

 

Ponieważ w słońcu, które od tego momentu każdego dnia „zyskuje na sile”, widziałem piękny symbol Chrystusa, to wydawało mi się, że mądrze zrobili ówcześni liturgiści i biskupi, którzy z tą datą powiązali przyjście na świat Jezusa. Traciłem rezon wówczas, gdy górę brały wątpliwości, czy chrześcijaństwo jest religią oryginalną, czy raczej kopią i konglomeratem wierzeń przedchrystusowych kultur i cywilizacji.

Ks. prof. Józef Naumowicz w swojej książce „Narodziny Bożego Narodzenia” pokazując historię rozwoju świąt Bożego Narodzenia, udowadnia, że zarówno same obchody ku czci przychodzącego na świat Jezusa, jak i wyznaczenie ich daty są stricte chrześcijańskie.

Ale od początku. Dla pierwszych chrześcijan najważniejszymi świętami były Wielkanoc i Zesłanie Ducha Świętego. Ponieważ Pismo Święte umieszcza je dokładanie na tle żydowskich Paschy i Pięćdziesiątnicy, to nie było problemu z ustaleniem daty ich obchodów. Sytuacja społeczno-polityczna w dużej mierze sprawiła, że przez pierwsze trzy wieki nie można było ani szczególnie rozwijać teologii, ani tym bardziej wypracować liturgicznych celebracji nowych uroczystości. Rzeczywistość zmienia się po roku 313, gdy za cesarza Konstantyna kończy się czas prześladowań chrześcijan, a ich religia uzyskuje status dozwolonej i ma prawo wolnego działania. To dopiero w 325 roku zbiera się Sobór Nicejski, na którym zapadły jedne z pierwszych rozstrzygnięć teologicznych widocznych do dziś chociażby w Credo.

Tuż po tych dwóch donośnych wydarzeniach źródła wzmiankują po raz pierwszy obchody nowych chrześcijańskich świąt – Bożego Narodzenia i Epifanii. W 328 roku poświęcono bazylikę wzniesioną staraniami cesarzowej Heleny nad Grotą Narodzenia Jezusa w Betlejem. Najprawdopodobniej w tym czasie pierwszy raz uroczyście celebrowano obchody Bożego Narodzenia. Wówczas obchodzono je 6 stycznia i były połączone także ze wspomnieniem chrztu Jezusa i cudu w Kanie Galilejskiej. Zarówno narodziny Chrystusa, jak i początek Jego publicznej działalności oraz pierwszy nadprzyrodzony znak uważano za objawienie się Boga w świecie, dlatego świętowano Epifanię.

Praktycznie w tym samym czasie (najpóźniej w 336 roku) obchody Bożego Narodzenia pojawiły się w Rzymie. Świętowano je 25 grudnia i skupiono się wyłącznie na narodzinach Jezusa. Chrzest i cud w Kanie, a później także pokłon Mędrców, wspominano 6 stycznia. Zarówno betlejemska, jak i rzymska liturgia pojawiły się równocześnie i rozwijały się niezależnie od siebie. Pierwsza tradycja przetrwała dziś tylko w Armenii, druga szybko przyjęła się najpierw na Zachodzie, a później przejęło ją także wschodnie chrześcijaństwo.

Dlaczego 25 grudnia?

Pogański Rzym w IV w. obchodził wprawdzie 25 grudnia święto Narodzenia Słońca Niezwyciężonego, ale nie było ono konkurencyjne dla uroczystości chrześcijańskich, więc trudno za prawdziwą przyjąć teorię „zastępstwa”. Kult słońca w starożytności był znany, ale od obchodów Sol Invicti było wiele popularniejszych świąt solarnych. Znamiennym wydaje się fakt, że w wielu starożytnych homiliach na Boże Narodzenie kaznodzieje przestrzegają przed pogańskimi zwyczajami związanymi ze świętowaniem Nowego Roku czy Saturnaliów, w których widziano zagrożenie dla chrześcijańskiej tożsamości; nigdy natomiast obawy kaznodziejów nie dotyczyły kultu słońca sprawowanego w czasie przesilenia zimowego. Ks. Józef Naumowicz dowodzi na podstawie starożytnych źródeł, że czynnik zewnętrzny, jakim był kult słońca w dni przesilenia zimowego mógł być co najwyżej jednym z katalizatorów powstania nowego chrześcijańskiego święta, ale z pewnością nie był czynnikiem decydującym.

Gdy szukano daty obchodów Bożego Narodzenia, z jednej strony pytano o biblijne wskazówki a z drugiej o naturalną symbolikę. Ta ostatnia była już wspominana – 25 grudnia zaczyna się wydłużać światło dnia; światło zwycięża nad ciemnością a już starotestamentowe proroctwa zapowiadały Mesjasza jako światłość rozświetlającą mroki. Jedyną biblijną wskazówką mówiącą o terminie narodzin Jezusa, acz nieprecyzyjną, jest ta dotycząca półrocznego odstępu od narodzin Jana Chrzciciela. Wg tradycji Jan został poczęty w żydowskim Dni Przebłagania a zatem w czasie równonocy jesiennej 24 września, a urodził się dziewięć miesięcy później czyli 24 czerwca. Trzymając się tej rachuby, wyliczono, że Jezus począł się w dniu równonocy wiosennej – 25 marca a urodził 25 grudnia. Dodatkowo kapitalnie zinterpretował to św. Augustyn czytający fragment z Ewangelii wg św. Jana (3, 30), gdy Jan Chrzciciel mówił o Jezusie: „On ma wzrastać, a ja mam się umniejszać”; tak ułożony kalendarz liturgiczny ilustruje prawdę teologiczną rzeczywistością naturalną – od narodzin Jana dni zaczynają się skracać, a od narodzin Chrystusa dzień staje się dłuższy.

Autor „Narodzin Bożego Narodzenia” nazywa swoją hipotezę „liturgiczno-paschalną” i dowodzi, że kluczowym elementem w wyznaczeniu daty narodzin Chrystusa był rozwój chrześcijańskiego roku liturgicznego. Otóż od początku najważniejszym świętem w pierwotnym Kościele była Wielkanoc. Jej data była zależna od cyklu astronomicznego, bo związana z wiosenną pełnią księżyca. Nowopowstałe święta starano się wpisać w ten naturalny kalendarz, ponieważ starożytny świat o wiele mocniej niż współczesny człowiek żył w rytmie przyrody i cyklicznych zmian pór roku. Miało to też poważne uzasadnienie religijne, bo w ten sposób liturgia naturalnie pomagała uświęcać czas roku kalendarzowego.

25 grudnia to symboliczna data narodzin Jezusa z mocną podbudową w tradycji i teologii, choć nie brak teorii, które głoszą, że to faktyczny termin porodu Maryi. Niemniej dla każdego chrześcijanina o wiele ważniejszy powinien być dzień, w którym Jezus zrodził się w życiu każdego z nas…