Słowa sprawdzone przez życie, wiara - przez ryzyko.

Niedziela, XXV Tydzień Zwykły, rok B, Mdr 2, 12. 17-20

Bezbożni mówili: Zróbmy zasadzkę na sprawiedliwego, bo nam niewygodny: sprzeciwia się naszym sprawom, zarzuca nam łamanie prawa, wypomina nam błędy naszych obyczajów. Zobaczmyż, czy prawdziwe są jego słowa, wybadajmy, co będzie przy jego zejściu. Bo jeśli sprawiedliwy jest synem Bożym, Bóg ujmie się za nim i wyrwie go z ręki przeciwników. Dotknijmy go obelgą i katuszą, by poznać jego łagodność i doświadczyć jego cierpliwości. Zasądźmy go na śmierć haniebną, bo - jak mówił - będzie ocalony.

 

Życie sprawdziło jego słowa, ryzyko - jego wiarę. Bolało. W końcu, już po wszystkim, z cierpliwością trzech dni i łagodnością baranka, zmartwychwstał i objawił się w swojej chwale. Podjął ryzyko, stawił czoła rzeczywistości, zgodnie z tym, co wcześniej zapowiedział. Wartość słowa sprawdza nasze życie. Wiarę, sprawdza ryzyko - takie, które podejmuje się w realnym świecie, a nie w abstrakcyjnej rzeczywistości. Prawdziwe ryzyko nie oznacza pójścia na wojnę, to byłoby zbyt proste, oznacza zaś stawienie czoła rzeczywistości zgodnie z wypowiedzianym uprzednio slowem.

Czy jednak ten, który jest łagodny i cierpliwy, w obliczu zadawanej mu z premedytacją katuszy, może takowym pozostać? Czy nie byloby lepiej, gdyby zamienił kamień w chleb, zwyciężył rzymskiego okupanta, w końcu zszedł z krzyża i wytracił bluźnierców?

Nie, nie byłoby lepiej! Wtedy, wypowiedziane slowa własnej autobiografii: jestem cichy i pokornego serca, byłyby tylko czczą gadaniną, autoreklamą i marketingiem. 

Życie sprawdziło jego słowa, ryzyko - jego wiarę. Bolało. W końcu, już po wszystkim, z cierpliwością trzech dni i łagodnością baranka, zmartwychwstał i objawił się w swojej chwale. 

Tobie też mówią: sprawdzamy.