Słowo o Słowie, czyli kilka słów do niedzielnej Ewangelii (39)

EWANGELIA Łk 7, 36-50 Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała

Jeden z faryzeuszów zaprosił Go do siebie na posiłek. Wszedł więc do domu faryzeusza i zajął miejsce za stołem. A oto kobieta, która prowadziła w mieście życie grzeszne, dowiedziawszy się, że jest gościem w domu faryzeusza, przyniosła flakonik alabastrowy olejku, i stanąwszy z tyłu u nóg Jego, płacząc, zaczęła łzami oblewać Jego nogi i włosami swej głowy je wycierać. Potem całowała Jego stopy i namaszczała je olejkiem. Widząc to faryzeusz, który Go zaprosił, mówił sam do siebie: «Gdyby On był prorokiem, wiedziałby, co za jedna i jaka jest ta kobieta, która się Go dotyka, że jest grzesznicą». Na to Jezus rzekł do niego: «Szymonie, mam ci coś powiedzieć». On rzekł: «Powiedz, Nauczycielu». «Pewien wierzyciel miał dwóch dłużników. Jeden winien mu był pięćset denarów, a drugi pięćdziesiąt. Gdy nie mieli z czego oddać, darował obydwom. Który więc z nich będzie go bardziej miłował?» Szymon odpowiedział: «Sądzę, że ten, któremu więcej darował». On mu rzekł: «Słusznie osądziłeś». Potem zwrócił się do kobiety i rzekł Szymonowi: «Widzisz tę kobietę? Wszedłem do twego domu, a nie podałeś Mi wody do nóg; ona zaś łzami oblała Mi stopy i swymi włosami je otarła. Nie dałeś Mi pocałunku; a ona, odkąd wszedłem, nie przestaje całować nóg moich. Głowy nie namaściłeś Mi oliwą; ona zaś olejkiem namaściła moje nogi. Dlatego powiadam ci: Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała. A ten, komu mało się odpuszcza, mało miłuje». Do niej zaś rzekł: «Twoje grzechy są odpuszczone». Na to współbiesiadnicy zaczęli mówić sami do siebie: «Któż On jest, że nawet grzechy odpuszcza?» On zaś rzekł do kobiety: «Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju».

 

   Jutrzejsze/dzisiejsze wydanie Gościa Niedzielnego okraszone jest okładką Stadionu Narodowego w Warszawie. Na froncie nie sposób jednak odnaleźć słowa Narodowy… Łatwo jednak zobaczyć inne – Stadion Uwielbieniowy. 6 lipca br., podczas charyzmatycznych rekolekcji z o. Johnem Baptistem Bashoborą, tak właśnie będzie nazywała się główna piłkarska arena w Polsce.

    Być może organizatorzy zastanawiają się nad otwarciem lub zamknięciem stadionowego dachu…?! Zapewniam, że niezależnie od ich decyzji, arena zamieni się w basen, ale nie ten który mieliśmy okazję oglądać i  komentować w zeszłym roku… Stadion Narodowy zamieni się w Stadion Uwielbieniowy, a wodny basen, w basen pełen łaski!

    Taki też przekaz Słowa przynosi nam jedenasta niedziela zwykła. Zanim jednak odniosę się do Ewangelii, pragnę zwrócić uwagę, na zawartą w czytaniu do Galacjan, Pawłową teologię usprawiedliwienia, która pochodzi z łaski, a nie z uczynków.

    Myślę, że po tej właśnie linii, biegnie moja odpowiedź, którą udzielam wszystkim pytającym się, ile kosztuje Msza Święta? Odpowiedź zawsze jest ta sama: Nie stać nas na nią… Ona jest darem… Pan/Pani może jedynie złożyć ofiarę… Tak szybko, łatwo i przyjemnie chcielibyśmy kupić sobie zbawienie! Ono zaś jest łaską…

    Tą łaską było również umywanie Chrystusowych nóg, którego dokonywała jawnogrzesznica. Z Jego łaski, umywając święte stopy, umywała swoje, skalane grzechem i brudem ciało…  Z Jego łaski jesteśmy zbawieni…

    Jednak nie wszyscy! Niektórzy wolą hermetyczne opakowanie pozorów, masek, dobrej miny, choć gra i tak jest już przegrana.

    Gdy przeczytałem, niemalże złączone w jedno z Ewangelią, czytanie z Księgi Samuela, bez reszty podziwem ogarnąłem skruszonego Dawida! Bo on uczynił rzecz wielką! Wiedział, kim jest... Wiedział, jakie stawiane są mu wymagania… Wiedział, czego ludzie od niego oczekują… W związku z tym przybierał różnego rodzaju pozy wielkości, nieskazitelności i oddania Bogu…

    Dziś podziwiam go za to, że choć był królem, noszącym wiele masek, w chwili usłyszenia prawdy o swoim życiu, zdjął je wszystkie i zgodził się na łaskę…

    Tego zabrakło ewangelicznemu faryzeuszowi, który nie zgodził się, by obnażono jego słabość i grzech. Jezus też tego nie uczynił, bo przecież nie otrzymał na to zgody. Otrzymał ją jednak gdzieś indziej – w sercu jawnogrzesznej kobiety, która przyjęła łaskę, bo przyjęła przebaczającą miłość.

    Dwa spotkania, każde z Jezusem i każde odmienne…

    A wystarczyło otworzyć swój dach…