Słowo o Słowie, czyli kilka słów ks. Adama Pastorczyka SCJ do niedzielnej Ewangelii (41)

PIERWSZE CZYTANIE
Krl 19, 16b. 19-21 Powołanie Elizeusza

Pan rzekł do Eliasza: «Elizeusza, syna Szafata z Abel-Mechola, namaścisz na proroka po tobie». Poszedł wkrótce stamtąd Eliasz i odnalazł Elizeusza, syna Szafata, orzącego wołami: dwanaście par wołów przed nim, a on przy dwunastej. Wtedy Eliasz, podszedłszy do niego, zarzucił na niego swój płaszcz. Wówczas Elizeusz zostawił woły i pobiegłszy za Eliaszem, powiedział: «Pozwól mi ucałować mego ojca i moją matkę, abym potem poszedł za tobą». On mu odpowiedział: «Idź i wracaj, bo po co to ci uczyniłem?» Wtedy powrócił do niego i zaraz wziął parę wołów, złożył ją na ofiarę, a na jarzmie wołów ugotował ich mięso oraz dał ludziom, aby zjedli. Następnie wybrał się i poszedłszy za Eliaszem, stał się jego sługą.

EWANGELIA
Łk 9, 51-62 Trzeba porzucić wszystko, aby iść za Jezusem

Gdy dopełniał się czas wzięcia Jezusa z tego świata, postanowił udać się do Jerozolimy i wysłał przed sobą posłańców. Ci wybrali się w drogę i przyszli do pewnego miasteczka samarytańskiego, by Mu przygotować pobyt. Nie przyjęto Go jednak, ponieważ zmierzał do Jerozolimy. Widząc to, uczniowie Jakub i Jan rzekli: «Panie, czy chcesz, a powiemy, żeby ogień spadł z nieba i zniszczył ich?» Lecz On odwróciwszy się zabronił im. I udali się do innego miasteczka. A gdy szli drogą, ktoś powiedział do Niego: «Pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz». Jezus mu odpowiedział: «Lisy mają nory i ptaki powietrzne gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł wesprzeć». Do innego rzekł: «Pójdź za Mną». Ten zaś odpowiedział: «Panie, pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca». Odparł mu: «Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże». Jeszcze inny rzekł: «Panie, chcę pójść za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu». Jezus mu odpowiedział: «Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego».

 

Ostatni akapit opisywanego wydarzenia, w moim osobistym doświadczeniu Bożego powołania, związany jest z pliszczyńską wiatą… - miejscem, w którym w pierwszych dniach wakacji młodzież z całej Polski przeżywa czas rekolekcji i czas zabawy. Pliszczyn, ta mała wioska pod Lublinem (miejsce sercańskiego Postulatu), owego 2005 roku, był historycznym Rubikonem, po przekroczeniu którego uświadomiłem sobie, że od tego momentu nic już nie będzie takie samo… I podobnie jak Juliusz Cezar, nie mogłem się już wycofać!

Miało nie być płaczu, szlochu…, tylko krótka wymiana zdań z najbliższymi… i pożegnanie. Ten krótki scenariusz okazał się jednak niemożliwy do zrealizowania… Płakałem… i oni płakali… Jednak zostałem! Może dlatego, że tak mocno w ów dzień, brzmiało mi w uszach to ewangeliczne: «Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego». Może dlatego, że już wtedy zrozumiałem, iż moim pokarmem jest nadzieja zawarta w obietnicy Pana o tysiącach matek, sióstr, ojców, braci, pól…, a nie nieutulone w żalu spoglądanie w przeszłość. Może dlatego, że pozwoliłem jej, by sama się pogrzebała…?

Po latach od tego wydarzenia, krótkie słowa o głowie, pogrzebie i pługu wydają mi się niezwykle rygorystyczne…W obliczu słów aprobaty Eliasza względem Elizeusza (o czym dowiadujemy się z I czytania), który przed ostatecznym odejściem prosi o możliwość pożegnania rodziców, Chrystusowe kto wstecz się ogląda, brzmi nader nieludzko i niezrozumiale.

Jednak tak dziś, jak i wtedy, sens Jezusowego przesłania odczytuję jako zaproszenie do wolności, do wzięcia życia w swoje ręce w sposób pełny, z całkowitym zaangażowaniem i oddaniem…, bo tylko wtedy będzie ono prawdziwie smakować – weselem, a nie codziennym pogrzebem.