Słowo o Słowie, czyli słów kilka do niedzielnej Ewangelii (13)

III Niedziela Adwentu (C)

Łk 3, 10-18 Jan Chrzciciel przygotowuje przyjście Chrystusa
 
Gdy Jan nauczał, pytały go tłumy:
«Cóż więc mamy czynić?».
On im odpowiadał: «Kto ma dwie suknie, niech jedną da temu, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni».
Przychodzili także celnicy, żeby przyjąć chrzest, i pytali go: «Nauczycielu, co mamy czynić?».
On im odpowiadał: «Nie pobierajcie nic więcej ponad to, ile wam wyznaczono».
Pytali go też i żołnierze: «A my, co mamy czynić?»
On im odpowiadał: «Nad nikim się nie znęcajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na swoim żołdzie».
Gdy więc lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w sercach co do Jana, czy nie jest Mesjaszem, on tak przemówił do wszystkich: «Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów. On chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem. Ma On wiejadło w ręku dla oczyszczenia swego omłotu: pszenicę zbierze do spichrza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym».
Wiele też innych napomnień dawał ludowi i głosił dobrą nowinę.



Pierwsze słowa Ewangelii są dość niezwykłe... Myślę, że nie tylko ja dostrzegam w Janowych odpowiedziach: «Kto ma dwie suknie, niech jedną da temu, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni», to co było obecne w pierwszej wspólnocie Kościoła, którą ożywiały: jeden duch i jedno serce... Bynajmniej mnie to jednak nie dziwi, bo syn Zachariasza, ostatni prorok Starego Testamentu, jest najlepszym wstępem do chrześcijaństwa, jaki mógł zapisać Chrystus w księdze pt.: Historia zbawienia.

Jak sam zaznaczy na innym miejscu: "(...) wielu proroków i królów chciało zobaczyć to, co wy widzicie, a nie zobaczyli; i usłyszeć to, co wy słyszycie, a nie usłyszeli” (Łk 10, 21-24). Patrząc z perspektywy czasu, Słowo, o którym słyszymy w adwentowych czytaniach, w każdym proroku znajdowało zrozumienie, ale dopiero skierowane do Jana, znalazło w nim dopełnienie... Krótko mówiąc - stało się w nim wydarzeniem. Ono czekało..., od wieków czekało, aby znaleźć osobę, w której stanie się wydarzeniem! Jan przeżył spotkanie ze Słowem, które było na początku u Boga, przez które wszystko się stało, bez którego nic się nie stało, z tego, co się stało...

Warto sobie uświadomić tę prawdę... Nic się nie stało w waszym życiu bez Tego, który prawdziwie jest, który był i który przychodzi, jako adwentowy Król! Wasze życie, życie waszych najbliższych... to On - bo w Nim było życie i On zechciał się tym życiem z nami podzielić...

Jan to rozumiał... i dlatego ludzie z Galilei i Judei garnęli się do niego! Nie zatrzymał ich przy sobie, pomimo faktu, że padali mu do stóp, czekając w napięciu, że objawi się przed nimi, jako upragniony od wieków Mesjasz.

Wielkość Jana, to także moja wielkość, gdy objawiam ludziom prawdę o sobie - gdy nie jestem uzurpatorem... Dzięki tej prawdzie Jan, stojąc nad Jordanem, mógł wypowiedzieć ostatnie, najważniejsze starotestamentalne proroctwo: "Ja was chrzczę wodą dla nawrócenia; lecz Ten, który idzie za mną, mocniejszy jest ode mnie; ja nie jestem godzien nosić Mu sandałów. On was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem" (Mt 3, 11).

Wszyscy prorocy chcieli zobaczyć ten dzień, ale zobaczył go Jan...