Tam będzie uczta

 

„Jechałem sobie samochodem z DJ Yonasem, gdy nagle przyszła myśl: „Jedziemy do Taua, może wzięlibyśmy jeszcze ks. Bartczaka i zrobili projekt, który byłby skierowany wakacyjnie do młodzieży w dużych miastach; byłby megaewangelizacyjny a każdy z nas mógłby dawać świadectwa” – opowiada Bęsiu.

Tak powstał Wspólny Mianownik, który z jednej strony chce budować ludzi kroczących już po drogach wiary, ale raperzy chcą też przyciągać tych, którzy w ogóle nie mają styczności z modlitwą, z Jezusem, byli zawsze gdzieś obok. Inicjatorzy projektu chcą pomagać tym, którzy „zdążyli się zorientować, że mają w życiu problem i nie bardzo wiedzą, jak sobie z nim poradzić. Ludziom, którzy poszukują relacji z Panem Bogiem, chcą rozwijać swoje życie duchowe, wewnętrzne. Tym, którzy cierpią z powodu utraty bliskiej osoby, biedy, samotności, opuszczenia, depresji, a w swoim środowisku nie mogą znaleźć oparcia” – wyliczają pomysłodawcy Wspólnego Mianownika. 

„Widzą trzech raperów i pukają się w głowę: „Oni wierzą. Dlaczego?”. My nie przychodzimy tutaj przekonywać czy wykładać nauki, ale dajemy propozycję. My tylko zapraszamy – decyzję musi podjąć każdy z nich. Mówimy o swoim życiu, że jesteśmy tacy sami jako oni, że przechodzimy przez te same problemy i że Bóg, który wszedł w nasze życie, niesamowicie je poprowadził – mówi Bęsiu. – Bóg nie jest rozwiązywaczem problemów, ale z Nim je przechodzimy i potrafimy być szczęśliwi w tym życiu. Podążanie za Jezusem daje nam dużo szczęścia” – dodaje raper.

W każdym miejscu Wspólny Mianownik zaczyna się turniejem streetball’u, czyli ulicznej koszykówki. Jest czas świadectw, duchowych konferencji i koncertów. W czasie wydarzenia obecni są kapłani, którzy spowiadają. Wszystko kończy się Mszą Św. z modlitwą o uzdrowienia, która, jak mówi Bęsiu, jest „zachętą, żeby otworzyć się przed Bogiem ze swoimi problemami, oddać Mu swoje życie”. Ale to dopiero początek, bo jeśli ktoś poczuje przynaglenie do rozwijania swojego życia we wspólnocie, to na Wspólnym Mianowniku są przedstawiciele różnych wspólnot z danej miejscowości czy okolicy i dają konkretną propozycję.

W sierpniu zakończyła się druga edycja projektu. Ale już dziś Pokój Nauczycielski w składzie Tau, Bęsiu, ks. Jakub Bartczak, DJ Yonas zapowiada kontynuację. „W przyszłym roku będzie mega sztos” – napisali na swoim facebookowym profilu. „Zapraszamy Cię z całego serca na spotkania, które nie są jednorazową akcją. Przyjdź, porozmawiamy o Twoim problemie i dołożymy wszelkich starań, by Ci pomóc” – zachęcają. 

W przyszłym roku odbędą się w Polsce Światowe Dni Młodzieży. „Do tego czasu chcemy gromadzić ludzi po to, żeby przyzwyczajali się do tego, że w ich parafiach będą się działy takie rzeczy” – zapowiada Bęsiu. W przyszłym roku raperzy chcieliby pojawiać się także w mniejszych miejscowościach. Jak przyznają, zainteresowanie jest duże. „Zależy nam na tym, żeby jak najwięcej młodzieży nie zgubiło swojej drogi życiowej i żeby ich wieczność nie była zaprzepaszczona” – dodaje raper.

 

***

Przemek Radzyński: Obserwujecie jakieś owoce Wspólnego Mianownika czy wy tylko siejecie i wyjeżdżacie, nie patrząc co się dzieje?

Bęsiu: Siejemy, ale dostajemy odpowiedzi. Ten feedback ubogaca też nas samych. W tamtym roku w Białymstoku była dziewczyna, która została zgwałcona i chciała sobie odebrać życie. Przyszła tylko pożegnać się z koleżankami, które akurat były na Wspólnym Mianowniku. Posłuchała świadectw, poszła do spowiedzi i jest we wspólnocie. Ona po prostu żyje. To jest świadectwo.

 

Uratowaliście po prostu człowieka.

Bóg tak to poprowadził. To są owoce, które widzimy, które są megawidoczne i nas budują. My jesteśmy tylko narzędziami w rękach Boga. On używa nas do tego, żebyśmy mogli w jak najwięcej miejsc docierać i głosić Jego Słowo. Co ma długopis z tego, że pisarz napisze nim książkę? Nic. My jesteśmy takimi długopisami, takim piórem w rękach Boga. To od Niego wszystko zależy, my tylko działamy.

 

Ewangelizujesz w całej Polsce, dajesz świadectwo. Dlaczego Jezus jest dla Ciebie ważny?

Dlatego, że umarł i zmartwychwstał za moje życie. To wszystko. Taka miłość. Doceniłem ją, gdy zobaczyłem jej wartość. Bóg po prostu zrobił to, żeby uratować ludzkość; możemy to odrzucić albo przyjąć. Ja modliłem się o to, żeby to docenić, zrozumieć.

 

Kiedy nastąpił przełom?

Nawróciłem się w Medziugorie w 2006 roku. Tam Bóg przemówił do mnie. Trafił do mnie przez konferencję księdza, który powiedział, że jest życie wieczne – kwintesencja życia. Bóg nam przygotował miejsce w niebie. Chcesz tam wejść? Tam będzie uczta – kurczaki, indyk na pół stołu. Wchodzisz, czy nie wchodzisz? To nie jest tak, że jestem indykomanem, że czekam na indyka w niebie. Ale po prostu wiem, że to życie wieczne jest jak wspaniała nagroda. Święty Paweł napisał, że ten, który wytrwa do końca, będzie zbawiony i wygra bieg.

 

Obyśmy się spotkali na tej uczcie!

Dokładnie!