Weekend cudów
W ubiegłym roku łączna wartość pomocy przekazanej w paczkach to blisko 54 mln zł. W tym roku pomoc otrzyma blisko 17 tys. rodzin. Aby dowiedzieć się o ich sytuacji i sprawdzić, czego im potrzeba odwiedzili ich wcześniej wolontariusze. To na podstawie ich informacji powstał „Raport o biedzie”. Poniżej, tylko kilka danych z tego raportu.
Siedem liczb polskiej biedy
6 zł 70 gr na dzień́. Tyle lub mniej mają do dyspozycji osoby w co piątej rodzinie włączonej w tym roku do Szlachetnej Paczki. Ich średni miesięczny dochód (po odliczeniu stałych kosztów utrzymania) wynosi nie więcej niż̇ 200 zł. Tymczasem wg GUS czteroosobowa rodzina (2+2) nie jest w stanie przeżyć́ miesiąca za mniej niż̇ 1571 zł.
20% rodzin włączonych do Szlachetnej Paczki żyje w mieszkaniach, w których nie ma łazienki. 1,2 mln dzieci (osób poniżej osiemnastego roku życia) jest w Polsce zagrożonych ubóstwem lub wykluczeniem społecznym. 500 zł lub więcej wydaje na leki co piąta rodzina włączona do Szlachetnej Paczki, w której żyje przynajmniej jeden chory lub niepełnosprawny.
31,42 zł - o tyle wzrósł od 1 listopada 2018 roku zasiłek pielęgnacyjny. Jest on przyznawany w celu częściowego pokrycia wydatków wynikających z konieczności zapewnienia opieki i pomocy dla innej osoby w związku z jej niezdolnością do samodzielnej egzystencji. To pierwsza podwyżka tego świadczenia od dwunastu lat. Od teraz wynosi ono 184 zł 42 gr miesięcznie. 1065 zł tyle wyniosła najczęściej wypłacana emerytura w populacji kobiet w marcu 2018 r. Wśród mężczyzn kwota ta była ponad dwa razy wyższa (2177 zł 80 gr).
9% polskich gospodarstw domowych, w których są dzieci, z przyczyn finansowych nie obchodzi uroczystości rodzinnych, np. urodzin. W co dziesiątym rodziców nie stać na opłacenie wycieczek szkolnych, zaś w co czterdziestym na jakiekolwiek zabawki, nowe ubrania czy książki.
Jak to wygląda w rzeczywistości?
Są rodzeństwem. On pracuje dorywczo, ma już 60 lat, nikt nie chce go zatrudnić, więc zbiera butelki, sprzedaje je, czasem u kogoś sprząta. Ona jest upośledzona umysłowo w stopniu lekkim, też nie ma pracy. Wspierają się, ale z najwyższym trudem udaje im się związać koniec z końcem.
Wolontariuszka, która odwiedziła tę rodzinę: „Czytałam i nagle zobaczyłam, że jedyną rzeczą, o którą prosi darczyńców ten pan, są rękawiczki… Nie mogłam uwierzyć. Tylko rękawiczki, bo zbierając złom całą zimę, odmroził sobie ręce. Z całą resztą sobie poradzi! Pojechałam tam. Weszłam i się przeraziłam. Nie mieli nawet podłogi, mieszkali w tragicznych warunkach. I to przecież tuż koło nas. A przy tym oboje byli cały czas uśmiechnięci, na nic nie narzekali, mimo tych wszystkich trudności byli szczęśliwi”.
O czym marzą inni podopieczni Szlachetnej Paczki? Pani Joanna ma 80 lat i mieszka sama na wsi. Niedawno złodzieje splądrowali jej mieszkanie i zabrali oszczędności. Choruje, lubi śpiewać i czytać. Po odliczeniu kosztów utrzymania na życie zostaje jej 200 zł. Marzy o bieżącej wodzie.
Pani Katarzyna by się wykąpać, raz w tygodniu chodzi do MOPS-u. Im bliżej zimy, tym częściej myśli, skąd wziąć na opał. Ma 40 lat, lekkie upośledzenie i rentę. Po uiszczeniu stałych opłat na życie zostaje jej 12 zł na dzień. Marzy o kołdrze, suszarce i podróży do sanatorium.
Pani Iwona przez 35 lat była sprzątaczką. Już nie jest. Zwolniono ją po tym, jak kilka razy wzięła urlop na żądanie, by zaopiekować się ciężko chorym ojcem. Ojciec zmarł, a ona popadła w depresję. Dziś mieszka na wsi ze swoim bratem. Mężczyzna jest niepełnosprawny psychicznie i ma bardzo poważną wadę wzroku. By się utrzymać, najmują się do drobnych prac u sąsiadów w zamian za jedzenie. Opał na zimę zbierają w lesie. Wstydzą się prosić o pomoc. Marzą, by doczekać starości i godnie ją przeżyć.
Nie odwracajmy się od drugiego człowieka
Joanna Sadzik do Szlachetnej Paczki po raz pierwszy przyszła ponad sześć lat temu. Chciała zmieniać świat. Ale najpierw musiała się przekonać, jak on naprawdę wygląda. Została wolontariuszką.
Do dziś pamięta rodziny, które wtedy odwiedziła. Pamięta panią z ośmiorgiem dzieci, która kisiła dla nich w słoikach szczaw na zimę. Nie mieli bieżącej wody, nie mieli pralki, nie mieli nawet łóżek. Do spania kładli na podłodze materace. A ona twierdziła, że niczego jej nie potrzeba i ze wszystkim sobie poradzi. Joanna pamięta też starszego mężczyznę, któremu po rozwodzie żona zabrała dzieci. Mieszkał sam, w strasznej depresji, utrzymując się z zasiłku z MOPS-u. „Jego samotność była tak przeraźliwa i dojmująca, że chciałam stamtąd uciekać” - mówi Sadzik, ale wiedziała, że ucieczka to nie rozwiązanie.
„To była Polska, rok 2012. W dodatku nie gdzieś „daleko od szosy”, tylko w Krakowie. Gdyby nie Szlachetna Paczka, gdybym nie zobaczyła tego na własne oczy, nie uwierzyłabym, że to możliwe. Dzięki tym spotkaniom, trudnym i bardzo niekomfortowym, wyszłam z bańki. Blisko trzydzieści lat po transformacji ustrojowej bieda – namacalna, fizyczna, której konsekwencją bywa głód, chłód i beznadzieja – wciąż jest w Polsce realnym problemem, z którym zmaga się kilka milionów Polaków. To, że większość z nas ma ten komfort, by nie stykać się z nią na co dzień, nie oznacza, że możemy ją ignorować” - mówi Joanna Sadzik, która od kilku miesięcy jest prezesem zarządu Stowarzyszenia Wiosna organizatora Szlachetnej Paczki.
Inicjatywa pomaga ludziom, którzy myśleli, że bieda ich nie spotka, ale… nieszczęśliwy wypadek, splot niefortunnych wydarzeń, choroba i nagła niepełnosprawność czy wpadnięcie w pułapkę kredytową, to sytuacje, które stały się ich udziałem.
„Bo bieda to nie patologia. To doświadczenie, które dotyka ludzi. Ludzi, którzy mają – a przynajmniej mieli kiedyś – marzenia. I nie marzyli o biedzie. To doświadczenie, które dotyka osoby pełne godności i wewnętrznego piękna. Nie odwracajmy się od nich. Czasem tak niewiele potrzeba, by dokonała się̨ zmiana” - apeluje prezes Wiosny.