Łukasz… był z nami przez parę lat. To On jako pierwszy rozwijał radiowe kable, podłączał mikrofony… To z Nim były pierwsze transmisje. Nasz kolega, dobry, cierpliwy człowiek. Łukasz był tu 44 lata, był.
Łukaszu, do zobaczenia w niebie.
Łukasz… był z nami przez parę lat. To On jako pierwszy rozwijał radiowe kable, podłączał mikrofony… To z Nim były pierwsze transmisje. Nasz kolega, dobry, cierpliwy człowiek. Łukasz był tu 44 lata, był.
Łukaszu, do zobaczenia w niebie.
Łukasz… był z nami przez parę lat. To On jako pierwszy rozwijał radiowe kable, podłączał mikrofony… To z Nim były pierwsze transmisje. Nasz kolega, dobry, cierpliwy człowiek. Łukasz był tu 44 lata, był.
Łukaszu, do zobaczenia w niebie.
W domach rodzin z dziećmi panuje określony porządek, po którym poruszać się potrafią tylko jego domownicy. Jest on nierzadko niezrozumiały dla kogoś spoza rodziny. Trudno z boku nazwać zastany stan stricte porządkiem. Niejednokrotnie można zagubić się w nim, zezłościć z bezradności i niemożliwości zapanowania nad nim. Jednak to, co widzimy w domach, w którym tętni życie, dziecięca radość, jest czymś, czego mogą zazdrościć nam inni. Tym czymś jest autentyczna relacja, czasem gorzka, a czasem słodka, ale warta wielu wysiłków, kosztem nawet nieporządku.
Ten nasz nieporządek ewoluował w odpowiedzi na potrzeby i życie członków rodziny, a także na unikalne potrzeby i preferencje każdej rodziny. Nie zawsze jest to idealny i schludny porządek, który można by nazwać „czystym”, ale to, co ważne, to że jest to porządek dostosowany do potrzeb i charakterystyki konkretnej rodziny.
To, co charakteryzuje rodzinę z dziećmi, to stosy zabawek niemalże w każdym pomieszczeniu, niezwykle duża ilość butów przed wejściem, niebotyczna ilość prania i prasowania, pełno przekąsek, musików, chrupków kukurydzianych, próby kreatywności na ścianach czy liczne plamy na dywanie. Z początku próbowaliśmy z tym walczyć, w pewnym momencie nadszedł moment, że przyzwyczailiśmy się do zastanej sytuacji. Co nie oznacza, że pozwalamy naszym dzieciom na demontaż mieszkań czy domów. Po prostu przestaliśmy się tym tak mocno przejmować dla własnego dobra psychicznego. Uznaliśmy, że są to ślady życia i aktywności dzieci, które są częścią autentycznej relacji rodzinnej. Te chwile, choć czasem trudne do ogarnięcia, są bezcenne, ponieważ tworzą wspomnienia i więzi rodzinne.
Dziś już wiemy, że nie jest to dobra strategia. Służy ona być może świętemu spokojowi, ale na pewno nie człowiekowi. Lata zamiatania różnych tematów pod dywan, przekonywania, że brudy pierze się w czterech ścianach własnego domu, rodzą jedynie patologie i niszczą tych, którzy w tych patologiach trwają.
Jak się okazuje, te patologie mają się świetnie nie tylko w życiu świeckim, ale też i zakonnym. Piszę to z bólem serca, bo prywatnie przyjaźnię się z wieloma siostrami, jestem z nimi w kontakcie, napisałam o nich książkę, w której bardzo szczerze zakonnice z różnych zgromadzeń, czynnych i kontemplacyjnych, opowiadały mi nie tylko o radościach życia zakonnego, ale także o realnych problemach, z którymi borykają się na co dzień. Mówiąc oficjalnie, pod nazwiskiem, musiały jednak ważyć słowa, by nie narazić się na nieprzyjemności ze strony przełożonych. I jakkolwiek by pięknie opowiadały, wcześniej czy później rozmowa i tak schodziła na tematy trudne. A jest ich naprawdę wiele: chore rozumienie posłuszeństwa, praca fizyczna ponad siły, bezsensowne decyzje motywowane wolą Bożą, brak chęci zmiany, bo „zawsze tak było”, przemoc psychiczna, a bywa, że i fizyczna czy seksualna, brak pomocy, utrudniony dostęp do lekarza czy terapii. Ta lista błędów i zaniedbań jest naprawdę znacznie dłuższa. I dobrze, że te problemy zaczynają wychodzić na światło dzienne. Warto o nich dyskutować i warto pewne rzeczy zmieniać, jeśli chcemy ocalić tę wielką wartość, jaką są żeńskie zgromadzenia zakonne. A niewątpliwie są one wartością.
Sławka znam od lat. Z pozoru wyglądający na bardzo surowego mężczyznę. Z często marsową miną, ponurą mimiką i poważną aparycją. Jako były kulturysta wygląda, jak wygląda. Potężna sylwetka, wielkie ramiona, silny uścisk dłoni. Sławek nie lubi mówić. Więcej słucha, aniżeli sam rozmawia.
Przez całe lata budował domy. Przyzwyczajając ciało do wczesnoporonnych pobudek i ciężkiej pracy fizycznej. Jednak nigdy nie słyszałem go narzekającego. Prędzej w ciszy znoszącego wyzwania, jakie przynosi każdy kolejny dzień.
To prawda. Sławka można się bać. Doskonale wie o tym jego córka, która tyle razy obawiała się o wszystkich swoich absztyfikantów, którzy pojawiali się w ich rodzinnym domu. I tak po prawdzie miała się czego bać. Niejeden z zauroczonych córką młodzieńców na widok jej taty miał prawo mocno zastanowić się, czy aby na pewno chce wchodzić dalej do tego domu. A jak jeszcze zobaczył nietypowe hobby przyszłego teścia – Sławek od lat zbiera noże, a ich kolekcją obwiesił całą ścianę w małżeńskiej sypialni – to już w ogóle miał prawo do bardzo wielu wątpliwości.
Sławek jednak jest zupełnie inny, niż można by się spodziewać po jego wyglądzie i aparycji. Pomimo groźnej mimiki i postury nie skrzywdziłby prawdopodobnie nawet muchy (no, z muchą to może rzeczywiście przesadziłem). Gdy stoi w kościele na Mszy Świętej, jest zwykle niewzruszony. Poważny i skupiony. Wtedy nie ma sensu podchodzić do niego z jakąś sprawą. Nie usłyszy.
Opowiadanie o stworzeniu świata przedstawione w pierwszym rozdziale Księgi Rodzaju ukazuje nam nadzwyczajną skuteczność Bożej mowy. Bóg z nicości wyprowadził cały świat do istnienia swoją mową, która wyrażona jest symbolicznie w następujący sposób: „Powiedział tedy Bóg: Niech się stanie światło! I stało się światło. I widział Bóg, że światło było dobre. Wtedy oddzielił Bóg światło od ciemności. I nazwał Bóg światło dniem, a ciemność nocą. I tak Bóg oddzielił wieczór od poranka. Był to dzień pierwszy” (Rdz 1,3-5). W krótkim opisie stwarzania pierwszego dnia ukazana jest nadzwyczajna moc słowa Bożego, stwórcza moc woli Bożej.
Ludzie przyzwyczajają się do wszystkiego. Przyzwyczaili się również do prawdy o mocy słowa Bożego, dlatego też w dzisiejszym pierwszym czytaniu Bóg przypomina ludziom słowami proroka Ezechiela o mocy Jego słowa. Prorok pyta narodu wybranego w imieniu Pana Boga, po czyjej stronie jest prawda; czy po stronie ludzi, czy też po stronie Pana Boga, zadając im takie pytanie: „Słuchajcie jednakże, domu Izraela: Czy mój sposób postępowania jest niewłaściwy, czy raczej wasze postępowanie jest przewrotne?”. Każdy człowiek, czytający ten urywek Pisma Świętego, odpowie, że ludzki sposób postępowania jest przewrotny, a Boży sposób postępowanie jest właściwy.
Prorok Izajasz wypowiedział również piękne słowa o mocy słowa Bożego: „Jak deszcz i śnieg spadają z niebios i tam nie wracają bez zwilżenia ziemi i użyźnienia jej po to, by się zazieleniła i plony wydała na chleb użyteczne, tak słowo raz wypowiedziane, do moich ust już nie wraca, póki nie spowoduje skutków tego, co chciałem i nie wypełni swego posłannictwa” (Iz 55, 10-11).
Projekt ABBA to głoszenie kerygmatu połączone z modlitwą o uzdrowienie organizowane przez Profeto.
O najeździe Rosji na Ukrainę napisano już naprawdę wiele. Tocząca się od przeszło 570 dni wojna pochłonęła już 9 tysięcy cywili oraz blisko pół miliona żołnierzy obu stron konfliktu. Morderstwa, gwałty, bombardowania miast, szkół i przedszkoli. Zabijanie więźniów, terror i strach. Nie sposób pisać o tym ze spokojem. Nie sposób patrzeć na to, co dzieje się za naszą wschodnią granicą, bez łez i ściśniętego gardła.
Do tej pory dyplomacja watykańska odnosiła się do rosyjsko-ukraińskiego konfliktu z dość daleką rezerwą. Papież Franciszek deklarował i nadal deklaruje modlitwę za obie strony, wskazując jednocześnie, że sercem jest z Ukraińcami. Z drugiej jednak strony papieskie wypowiedzi wskazujące, że nie chce on dzielić stron konfliktu na „dobrą” i „złą”, o „szczekaniu NATO” czy ostatnio na temat młodych Rosjan określonych przez Ojca Świętego jako spadkobierców wielkiego imperium rosyjskiego Piotra I i Katarzyny II, sprawiają, że sami Ukraińcy zaczynają głośno mówić o nierozumieniu postawy biskupa Rzymu.
Cała ta sytuacja oraz jej wielowymiarowość i złożoność sprawiły, że dziś kościelne komentarze odnoszące się do tej wojny odbijają się szerokim echem. Siłą rzeczy zaraz po ich opublikowaniu od razu wędrują na nagłówki agencyjnych depesz.
Nie inaczej jest z niedawną wypowiedzią greckokatolickiego egzarchy donieckiego Maksyma Riabucha. Hierarcha powiedział wprost, że „Ukraińcy nie są jeszcze gotowi, by przebaczyć narodowi rosyjskiemu”. Słowa te padły w trakcie wywiadu, który doniecki egzarcha udzielił włoskiemu portalowi „Nuova Bussola Quotidiana”.
Uczniom Jezusa przyszła myśl, kto z nich jest największy. Lecz Jezus, znając tę myśl w ich sercach, wziął dziecko, postawił je przy sobie i rzekł do nich: «Kto by to dziecko przyjął w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto by Mnie przyjął, przyjmuje Tego, który Mnie posłał. Kto bowiem jest najmniejszy wśród was wszystkich, ten jest wielki». Wtedy przemówił Jan: «Mistrzu, widzieliśmy, jak ktoś w imię Twoje wypędzał złe duchy, i zaczęliśmy mu zabraniać, bo nie chodzi z nami». Lecz Jezus mu odpowiedział: «Przestańcie zabraniać; kto bowiem nie jest przeciwko wam, ten jest z wami».
Gdy wszyscy pełni byli podziwu dla wszystkich czynów Jezusa, On powiedział do swoich uczniów: «Weźcie wy sobie dobrze do serca te słowa: Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi». Lecz oni nie rozumieli tego powiedzenia; było ono zakryte przed nimi, tak że go nie pojęli, a bali się zapytać Go o to powiedzenie.
Jezus ujrzał, jak Natanael podchodzi do Niego, i powiedział o nim: «Oto prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu». Powiedział do Niego Natanael: «Skąd mnie znasz?» Odrzekł mu Jezus: «Widziałem cię, zanim cię zawołał Filip, gdy byłeś pod figowcem». Odpowiedział Mu Natanael: «Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś Królem Izraela!» Odparł mu Jezus: «Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci: Widziałem cię pod figowcem? Zobaczysz jeszcze więcej niż to». Potem powiedział do niego: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ujrzycie niebiosa otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących nad Syna Człowieczego».
Jezus powiedział do arcykapłanów i starszych ludu: «Co myślicie? Pewien człowiek miał dwóch synów. Zwrócił się do pierwszego i rzekł: „Dziecko, idź i pracuj dzisiaj w winnicy”. Ten odpowiedział: „Idę, panie!”, lecz nie poszedł. Zwrócił się do drugiego i to samo powiedział. Ten odparł: „Nie chcę”. Później jednak opamiętał się i poszedł. Który z tych dwóch spełnił wolę ojca?» Mówią Mu: «Ten drugi». Wtedy Jezus rzekł do nich: «Zaprawdę, powiadam wam: Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego. Przyszedł bowiem do was Jan drogą sprawiedliwości, a wy mu nie uwierzyliście. Uwierzyli mu zaś celnicy i nierządnice. Wy patrzyliście na to, ale nawet później nie opamiętaliście się, żeby mu uwierzyć».
Jezus opowiedział swoim uczniom następującą przypowieść: «Królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy. Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy. Gdy wyszedł około godziny trzeciej, zobaczył innych, stojących na rynku bezczynnie, i rzekł do nich: „Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam”. Oni poszli. Wyszedłszy ponownie około godziny szóstej i dziewiątej, tak samo uczynił. Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i zapytał ich: „Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?” Odpowiedzieli mu: „Bo nas nikt nie najął”. Rzekł im: „Idźcie i wy do winnicy”. A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: „Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych”. Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze. Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, mówiąc: „Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzy znosiliśmy ciężar dnia i spiekotę”. Na to odrzekł jednemu z nich: „Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czyż nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje, i odejdź. Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?” Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi».
Piotr podszedł do Jezusa i zapytał: «Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat zawini względem mnie? Czy aż siedem razy?» Jezus mu odrzekł: «Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy. Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał się rozliczyć ze swymi sługami. Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który był mu winien dziesięć tysięcy talentów. Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby dług w ten sposób odzyskać. Wtedy sługa padł mu do stóp i prosił go: „Panie, okaż mi cierpliwość, a wszystko ci oddam”. Pan ulitował się nad owym sługą, uwolnił go i dług mu darował. Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: „Oddaj, coś winien!” Jego współsługa padł przed nim i prosił go: „Okaż mi cierpliwość, a oddam tobie”. On jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu. Współsłudzy jego, widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło. Wtedy pan jego, wezwawszy go, rzekł mu: „Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą?” I uniósłszy się gniewem, pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu nie odda całego długu. Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu».
Jezus powiedział do arcykapłanów i starszych ludu: «Co myślicie? Pewien człowiek miał dwóch synów. Zwrócił się do pierwszego i rzekł: „Dziecko, idź i pracuj dzisiaj w winnicy”. Ten odpowiedział: „Idę, panie!”, lecz nie poszedł. Zwrócił się do drugiego i to samo powiedział. Ten odparł: „Nie chcę”. Później jednak opamiętał się i poszedł. Który z tych dwóch spełnił wolę ojca?» Mówią Mu: «Ten drugi». Wtedy Jezus rzekł do nich: «Zaprawdę, powiadam wam: Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego. Przyszedł bowiem do was Jan drogą sprawiedliwości, a wy mu nie uwierzyliście. Uwierzyli mu zaś celnicy i nierządnice. Wy patrzyliście na to, ale nawet później nie opamiętaliście się, żeby mu uwierzyć».
Gdy wszyscy pełni byli podziwu dla wszystkich czynów Jezusa, On powiedział do swoich uczniów: «Weźcie wy sobie dobrze do serca te słowa: Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi». Lecz oni nie rozumieli tego powiedzenia; było ono zakryte przed nimi, tak że go nie pojęli, a bali się zapytać Go o to powiedzenie.
Jezus ujrzał, jak Natanael podchodzi do Niego, i powiedział o nim: «Oto prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu». Powiedział do Niego Natanael: «Skąd mnie znasz?» Odrzekł mu Jezus: «Widziałem cię, zanim cię zawołał Filip, gdy byłeś pod figowcem». Odpowiedział Mu Natanael: «Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś Królem Izraela!» Odparł mu Jezus: «Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci: Widziałem cię pod figowcem? Zobaczysz jeszcze więcej niż to». Potem powiedział do niego: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ujrzycie niebiosa otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących nad Syna Człowieczego».
Uczniowie podeszli do Jezusa i zapytali: „Kto jest największy w królestwie niebieskim?”. A On przywołał dziecko, postawił je między nimi i powiedział: „Zapewniam was: Jeśli się nie zmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto więc się stanie tak mały, jak to dziecko, ten będzie największy w królestwie niebieskim. I kto jedno takie dziecko przyjmuje w moje imię, Mnie przyjmuje. Pamiętajcie, żeby nie gardzić żadnym z tych małych, bo mówię wam, że ich aniołowie widzą ciągle oblicze mojego Ojca, który jest w niebie”.
Jezus powiedział do wyższych kapłanów i starszych ludu: „Jak sądzicie? Pewien człowiek miał dwóch synów. Powiedział do pierwszego: «Synu, idź i popracuj dzisiaj w winnicy». On jednak odparł: «Nie chcę!». Później jednak odczuł żal i poszedł. Następnie zwrócił się do drugiego i powiedział mu to samo. Ten odrzekł: «Dobrze, panie!». Ale nie poszedł. Który z tych dwóch spełnił wolę ojca?”. Odpowiedzieli: „Ten pierwszy”. Jezus zaś powiedział: „Zapewniam was: Celnicy i nierządnice wejdą przed wami do królestwa Bożego. Bo przyszedł do was Jan, postępując sprawiedliwie, a nie uwierzyliście mu. Uwierzyli mu zaś celnicy i nierządnice. A wy, chociaż to widzieliście, nawet później nie odczuliście żalu i nie uwierzyliście mu”.
Gdy wszyscy dziwili się temu, co czynił Jezus, On powiedział do swoich uczniów: „Posłuchajcie uważnie tych słów: Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi”. Lecz oni nie rozumieli tego, co mówił. Było to przed nimi zakryte i nic z tego nie pojęli, a bali się Go pytać.
Bóg jest najlepszym ordynatorem. Pozwól Mu leczyć swoje choroby. Na czwarte spotkanie zaprasza Siostra Gosia.
Usiąść przy Bogu, pozwolić Mu być. Trzeci opatrunek. Zaprasza siostra Małgosia.
Gdy minął szabat, Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba, i Salome nakupiły wonności, żeby pójść namaścić Jezusa. Wczesnym rankiem w pierwszy dzień tygodnia przyszły do grobu, gdy słońce wzeszło. A mówiły między sobą: «Kto nam odsunie kamień z wejścia do grobu?». Gdy jednak spojrzały, zauważyły, że kamień został już odsunięty, a był bardzo duży. Weszły więc do grobu i ujrzały młodzieńca, siedzącego po prawej stronie, ubranego w białą szatę; i bardzo się przestraszyły. Lecz on rzekł do nich: «Nie bójcie się! Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego; powstał, nie ma Go tu. Oto miejsce, gdzie Go złożyli. A idźcie, powiedzcie Jego uczniom i Piotrowi: „Podąża przed wami do Galilei, tam Go ujrzycie, jak wam powiedział”».
Potem Jezus, świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło Pismo, rzekł: Pragnę. Stało tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę nasączoną octem i do ust Mu podano. A gdy Jezus skosztował octu, rzekł: Dokonało się! I skłoniwszy głowę, oddał ducha.
Pogarda wobec Boga, który jest w drugim człowieku. Pogarda wobec tych, którym powinniśmy umywać nogi. Pogarda wobec tych, którzy cierpią i chorują. Pogarda wobec żony i męża, wobec rodziców, dzieci, nauczycieli i wychowawców. Pogarda wobec drugiego człowieka - to oszpeciło Jezusa! To Go dziś zabiło - pogarda!
Dziś piąte spotkanie ze Słowem. To czas, kiedy w prosty sposób będziemy uczyli się słuchania tego, co Bóg chce do nas powiedzieć poprzez swoje Słowo. Zapraszamy – bądźcie z nami.
Kolejne "Zadaj pytanie" i ks. Adam Pastorczyk SCJ o szczerości.
Kolejne "Zadaj pytanie" i ks. Adam Pastorczyk SCJ o spokoju.
Kolejne "Zadaj pytanie" i ks. Adam Pastorczyk SCJ o dotyku.
Anioł Stróż
Pan Bóg nie da się nabrać
Obietnica bliskości
Stróż kojarzy mi się z kimś starszym, kto dorabia sobie do emerytury lub renty. Pilnuje magazynu, terenu firmy. Dzisiaj to firma ochroniarska strzeże dobytku. Ona kojarzy się z dużymi możliwościami, nowoczesnością i szybką reakcją.
Trochę podobnie jest z Aniołami, a przynajmniej z tymi Stróżami. Kojarzą się z dzieciństwem. To obrazek z dzieckiem, którego strzeże Anioł Stróż, często wisi nad łóżkiem. To modlitwa do Anioła Stróża jest pierwszą, której uczy się dziecko. W każdym bądź razie ten niebieski posłaniec wcale nie kojarzy się z dojrzałością. Może warto sobie o nim przypomnieć i poprosić o to, by Ci towarzyszył?
Pytania
Posłuszeństwo
Nie bój się pytać
Komentarz do dzisiejszej Ewangelii trzeba podzielić na dwie części. Pierwsza to kilka słów o królestwie niebieskim – co to takiego jest? Druga – o co chodzi z tą zbłąkaną owcą?
Najpierw kilka słów o królestwie niebieskim. Kiedy ludzie doświadczają jakiegoś dobra, przebaczenia i życzliwości, to mówią, że czuli się jak w niebie. I to jest to ich małe osobiste królestwo niebieskie, które właśnie do nich przyszło. Aby wejść do królestwa niebieskiego, trzeba się porządnie zachowywać i nie złościć jeden na drugiego. Nie warto odpłacać złem za zło. Sto razy lepiej jest wybaczać.
Strzec się pogardy
Być jak dziecko
Nie słowa, ale czyny
We wspomnienie Aniołów Stróżów Jezus daje nam lekcję pokory. Na pytanie Apostołów o wielkość pokazuje dziecko i wyraźnie wskazuje na to, że każdy bez wyjątku jest ważny dla naszego Ojca. Stąd w naszym zachowaniu nigdy nie powinno być pogardy dla kogokolwiek. Mamy za to stale się odmieniać, by żyć jak dziecko, które wie, że ma Ojca, który je kocha – zawsze, bez względu na jego kondycję duchową. Jeśli wiem, to podejmuję działanie, by czynić to, o co prosi mnie najlepszy Ojciec, by się nie zniechęcać w ćwiczeniu kochania bliźnich i Boga.